31 stycznia 2011

Dip groszkowy


Spodobały mi się eksperymenty z zielonym groszkiem i dlatego dziś znów występuje on w przepisie w roli głównej. Tym razem postanowiłam zrobić coś nieco lżejszego niż niedawno zaprezentowana pasta, a mianowicie pozbawiłam ugotowany groszek skórek, przecierając go przez sito i wymieszałam z naturalnym jogurtem typu greckiego. Dodałam też koperek, bo dobrze komponuje się z jogurtem. Okazało się, że groszek nadał dipowi tak wyrazisty smak, że spokojnie obroniłby się bez koperku. W każdym razie ten dodatek nie przeszkadzał, ale można go pominąć, bo groszek sam w sobie ma wystarczająco wyrazisty smak. Można ewentualnie poeksperymentować z innymi ziołami - myślę, że swieża mięta albo natka pietruszki mogłyby dobrze pasować.

Zajadałam ten dip w pracy z pieczywem chrupkim. Gdy mój szef zobaczył, że jem coś zielonego, powiedział: "Nie życzę Pani smacznego"i zrobił zdegustowaną minę, ale nie zbiło mnie to z tropu. Bardzo mi smakowało takie lekkie śniadanie w wiosennym kolorze. Nie każdy musi zabierać do pracy standardową kanapkę z wędliną.

Jeśli ktoś lubi warzywne eksperymenty, polecam ten dip. Jedyny minus, że przecieranie ugotowanego groszku przez sito jest czaso- i pracochłonne.

Składniki:

- 1/2 paczki mrożonego groszku
- 1 małe opakowanie gęstego jogurtu naturalnego
- gałązka świeżego koperku lub inne, ulubione, świeże zioła
- pieprz czarny mielony
- sól
- łyżka oliwy

Przygotowanie:

Groszek ugotować w niewielkiej ilości osolonej wody, przestudzić, przetrzeć przez sito. Wymieszać z jogurtem, łyżką oliwy, posiekanym koperkiem lub innymi ziołami, przyprawić odrobiną soli i mielonego, czarnego pieprzu. Gotowe. Podawać z pieczywem, krakersami, itp.

Przepis własny.

30 stycznia 2011

Krewetki z okrą po indyjsku

Postanowiłam sprawdzić, jak smakuje połączenie krewetek i okry. Wybrałam w tym celu przepis indyjski zawierający oba składniki, przy czym podeszłam do niego dość sceptycznie. Wydawało mi się, że danie jest zbyt ubogie w składniki mogące wytworzyć sos i zastanawiałam się, czy krewetki bez sosu mogą smakować dobrze. Mimo początkowego sceptycyzmu efekt końcowy był zadowalający - danie miało ciekawy, ostry smak i po zjedzeniu żałowałam, że przyrządziłam tylko niewielką  porcję - chętnie zjadłabym więcej.

Proporcje podaję zgodnie z przepisem, na którym bazowałam pochodzącym ze strony Knana Khazana.

Składniki:
(dla 6 osób)

1/2 kg dużych, obranych krewetek
(użyłam gotowanych, mrożonych)
- 20 strączków okry pokrojonych w plasterki
- 2 cebule pokrojone w plasterki
- 1 zielone chilli posiekane
(zamiennie dodałam rozkruszoną, suszoną papryczkę chilli)
- 1 łyżka posiekanych listków kolendry
(pominęłam, bo akurat nie miałam)
- 1/4 łyżeczki ziarenek adżwanu
(dostępny w Kuchniach Świata)
- 4 ząbki czosnku posiekane
- 3/4 łyżeczki chilli w proszku
- 1/4 łyżeczki garam masala
- 1/4 łyżeczki mielonego kuminu
- 1/4 łyżeczki mielonej kolendry
- 1/4 łyżeczki mielonej kurkumy
- 1/4 łyżeczki mielonego czarnego pieprzu
- 2 łyżki soku z cytryny
- łyżeczka soli
- olej roślinny do smażenia - 5 łyżek lub ilość wg uznania

Przygotowanie:

Krewetki rozmrozić (jeśli używamy mrożonych), skropić sokiem z cytryny, posolić i odstawić na pół godziny do lodówki, aby się zamarynowały. Rozgrzać olej, dodać posiekany czosnek i posiekane, świeże chilli, smażyć pół minuty na średnim ogniu, dodać adżwan, smażyć kolejne pół minuty, dodać cebulę pokrojoną w plasterki, smażyć aż nabierze złotego koloru. Dodać pozostałe przyprawy, smażyć minutę, a następnie dodać pokrojoną w plasterki okrę i smażyć bez przykrycia na małym ogniu aż zmięknie (ok. 5 minut). Dodać zamarynowane krewetki, doprawić solą. Smażyć ok. 5 minut na małym ogniu bez przekrycia. Po usmażeniu posypać posiekaną kolendrą.

Wyszło całkiem smaczne - kwaskowo-ostre. Adżwan nadał ciekawy posmak temu daniu. Brak sosu nie przeszkadzał. Oryginalny przepis zaleca, aby podawać tak przyrządzone krewetki z cienkiem chlebem indyjskim roti.

Przepis dodaję do akcji "Z Widelcem po Azji".


29 stycznia 2011

Azjatyckie zakupy na Kabatach

Natknęłam się niedawno na informację o japońsko-koreańskich delikatesach Shilla mieszczących się na Kabatach, przy ul. Wąwozowej 33. Choć to dla mnie na końcu świata, bo mieszkam w zupełnie innej części Warszawy, postanowiłam się tam wybrać, bo dojazd jest dogodny - można dotrzeć tam metrem. Wysiada się na ostatniej stacji metra (Kabaty), a potem trzeba jeszcze przejść kawałek pieszo (450 m). Wycieczka okazała się dość czasochłonna i męcząca, bo w jedną stronę jedzie się metrem 25 minut, ale warto było się tam wybrać, bo oferta sklepu japońsko-koreańskiego jest bogata, a na miejscu okazało się, że w tym samym budynku mieści się drugi sklep azjatycki z nieco inną ofertą produktów, działający pod nazwą Fabryka Smaku, więc pod adresem Wąwozowa 33 można się dobrze zaopatrzyć w azjatyckie artykuły spożywcze.


Sklep Fabryka Smaku ma ofertę dość typową - oferuje produkty podobne jak w większości azjatyckich slepów w Warszawie, ale trzeba przyznać, że wybór jest dobry i zakupy robi się tam wygodnie: sklep jest przestronny a produkty są dobrze wyeksponowane i opisane. Minusem jest brak świeżych owoców i warzyw. Niespodzianką w tym sklepie były dla mnie zupełnie nieazjatyckie duńskie chrupkie skórki bekonowe.

Moje zakupy ze sklepu Fabryka Smaku
Zachwyciłam się wyborem produktów japońskich i koreańskich w sklepie Shilla - jest on bogaty. Można w nim znaleźć duży wybór makaronów, rozmaite oleje, octy, przyprawy, jest sekcja słodyczy, słonych przekąsek, różne sosy, mąki, dużo produktów mrożonych, bogato zaopatrzone chłodziarki a także trochę ceramiki. Ze świeżych produktów zauważyłam kimchi. Także w tym sklepie brakuje świeżych owoców i warzyw.

Przy pierwszej wizycie trochę trudno jest się zorientować w produktach - część z nich było dla mnie nowych. Dużą pomocą są opisy na półkach, choć nie w każdym przypadku wyjaśniają one, co jest co. Na szczęście jest polska obsługa, która chętnie służy pomocą. Szukałam mąki do naleśników koreańskich i sama nie mogłam się zorientować, która z dostępnych mąk jest przeznaczona właśnie do tej potrawy. Z pomocą przyszła mi ekspedientka, która nie tylko wskazała mi mąkę do naleśników (w ofercie koreańska i japońska), ale także chciała mi dać na nie przepis, jednak już go mam - niedawno robiłam naleśniki po koreańsku. Przepis na nie jest też dostępny na stronie sklepu Shilla.

Moje zakupy z delikatesów japońsko-koreańskich
Kupiłam japońskie tofu miękkie i twarde, zaprawę do kimchi, mirin do gotowania, japońskie chrupki, w których składzie są m. in. małe, suszone rybki, czarny sazam i oczywiście mąkę do naleśników, która od razu znalazła zastosowanie - tym razem do przyrządzenia naleśników z krewetkami. Smakowały trochę inaczej niż z naszą zwykłą maką pszenną - różnie w zależności od tego, czy dodałam do ciasta jajko czy nie. Z jajkiem są puszyste i miękkie, bez jajka bardziej chrupiące.

Japońskie chrupki z rybkami
Koreańska mąka do naleśników ma ciekawy zapach - jest doprawiona czosnkiem i cebulą.

Koreańska mąka do naleśników
Krewetki bardzo dobrze się sprawdziły jako dodatek do naleśników - potrawa w tej wersji jest pyszna.

Naleśnik po koreańsku z krewetkami


27 stycznia 2011

Pasta z zielonego groszku z parmezanem i pestkami dyni

 
Pasta powstała przez przypadek, a w zasadzie w wyniku mojego rozkojarzenia. Kupiłam paczkę mrożonego groszku, bo niedawno mi się skończył a lubię mieć zawsze jego zapas na wypadek, gdybym miała ochotę dorzucić garść do jakiejś potrawy. Następnego dnia po kupieniu groszku odkryłam, że zamiast do zamrażalnika schowałam go do chłodziarki. Trzeba było więc szybko zagospodarować całą paczkę rozmrożonego groszku. Przypomniało mi się, że widziałam kiedyś w Internecie zdjęcie bardzo apetycznej, zieloniutkiej pasty groszkowej do pieczywa i pomysł przerobienia na nią rozmrożonej zawartości paczki wydał mi się najlepszym z możliwych. Przy okazji zapewniłam sobie śniadanie do pracy na następny dzień.
Groszek ugotowałam na parze. Jeśli chcemy przerobić go na pastę, wydaje mi się, że lepsze byłoby ugotowanie go w niewielkiej ilości wody - mam wrażenie, że ugotowany w wodzie byłby bardziej miękki. Skórki groszku są dość oporne na rozdrabnianie i mój blender nie bardzo mógł sobie z nimi poradzić. Dopiero udało się go rozdrobnić przy użyciu starego, wysłużonego, ale bardzo solidnego miksera kupionego przed laty w NRD - kraju już nie ma a mikser w nim wyprodukowany nadal mi służy. Gdy będę robić po raz kolejny pastę z groszku, rozgniotę go przed potraktowaniem mikserem - rozgnieciony łatwiej będzie  rozdrobnić. Na jednej ze stron przeczytałam też, że można przetrzeć ugotowany groszek przez sito.

Składniki:
- 1 opakowanie mrożonego groszku
- 1/2 szklanki drobno startego parmezanu
- 1/2 szklanki pestek dyni
- sok z 1 i 1/2 cytryny lub ilość wg upodobania
- 6 łyżek oliwy lub ilość wg upodobania
- sól i pieprz do smaku
Przygotowanie:
Groszek ugotować na parze lub w niewielkiej ilości wody (w tym przypadku po ugotowaniu odsączyć) - gotować przez kilka minut, aby zmiękł, ale nie za długo, aby nie stracił intensywnego, zielonego koloru. Pestki dyni delikatnie uprażyć na suchej patelni na średnim ogniu, ostudzić, a następnie, przed zmiksowaniem z pozostałymi składnikami zmielić w młynku lub maszynce do bakalii, dzięki czemu szybciej da się zmiksować całość - chyba, że ktoś ma bardzo dobry blender, który bez problemu radzi sobie ze wszystkim, może etap mielenia pestek pominąć. Zmielone pestki połączyć z pozostałymi składnikami i zmiksować lub rozdrobnić blenderem. Pasta wychodzi bardzo ścisła i dość sucha, dlatego przyda się dodać do niej sporo oliwy, aby miała gładszą konsystencję. Jest to świetny dodatek do pieczywa. Kanapki z pastą groszkową dobrze smakują wzbogacone o plasterki dobrej jakości wędliny, np. szynki.
Pastę przyrządziłam w oparciu o przepis Joanny ze strony Pychotka.pl, który zmodyfikowałam.


24 stycznia 2011

Obiad w pół godziny, czyli kurczak w sosie tamaryndowym z ryżem kokosowym z warzywami z Dry Cookera

Tytuł przepisu wyszedł długi, ale danie przyrządza się bardzo szybko i oto właśnie mi chodziło, aby ugotować obiad w jednym naczyniu, a konkretnie w patelni Dry Cooker. Danie łącznie z gotowaniem przyrządza się w pół godziny. Polecam zapracowanym, którzy nie mają zbyt wiele czasu na gotowanie.

Składniki:
(2 porcje)

Kurczak w sosie tamaryndowym:
- 1 pierś kurczaka
- 2 łyżki pasty z tamaryndowca*
- 2 łyżki ketchupu
- 2 łyżki cukru lub nieco więcej, według uznania
- 2 łyżki wiórków kokosowych
- 4 łyżki wody
- 4 plasterki imbiru obrane i drobno posiekane
- 2 ząbki czosnku przeciśnięte przez praskę
- sól

Ryż kokosowy z warzywami:
- 1/2 szlanki ryżu
- szklanka przegotowanej, ciepłej wody
- szklanka zielonego groszku (mrożonego)
- 1 średnia marchewka
- 1 średnia cebula
- 3 łyżki wiórków kokosowych
- sól
- łyżka oleju roślinnego

Przygotowanie:

Wymieszać składniki sosu: pastę z tamaryndowca, ketchup, wodę, cukier, imbir, czosnek i wiórki kokosowe. Tamaryndowiec ma kwaśny smak - równoważymy go cukrem w ilości według własnych upodobań. Pierś kurczaka pokroić w duże kawałki, posolić, zalać przygotowanym sosem, wymieszać.


W Dry Cookerze rozgrzać łyżkę oleju, dodać cebulę pokrojoną w półplasterki lub kostkę, marchewkę obraną i pokrojoną w ćwiećplasterki, wiórki kokosowe, ryż, smażyć pół minuty bez przykrywania, dodać groszek, sól, zalać wodą, na ryżu ułożyć kawałki kurczaka z sosem, przykryć pokrywą i gotować na małym ogniu ok. 20 minut.


Dry Cooker ma swoją stronę na Facebooku, na której można śledzić nowości na temat tego produktu, a także dodawać i przeglądać przepisy.

Jeśli ktoś nie posiada Dry Cookera, może przyrządzić danie w tradycyjny sposób, smażąc kurczaka z sosem na zwykłej patelni, z odpowiednią ilością oleju a ryż z dodatkami gotując w garnku, także uprzednio przesmażając krótko na oleju, a następnie zalewając gorącą wodą. Polecam przyrządzony w ten sposób ryż także jako dodatek do innych dań.

* Pastę z tamaryndowca można kupić w Kuchniach Świata oraz w sklepach z żywnością azjatycką.

23 stycznia 2011

Paeng-ee Beosut Jeon - naleśnik z grzybami enoki po koreańsku

Kilka dni temu przeczytałam w serwisie Ugotuj.to, że nagorętszym trendem kulinarnym tego roku ma być kuchnia koreańska. Skłoniło mnie to do zainteresowania się nią bliżej i poeksperymentowania z daniami koreańskimi.  W pierwszej kolejoności zaciekawił mnie Jeon, naleśnik po koreańsku, który może być przyrządzany na wiele sposobów, z rozmaitymi dodatkami - mięsem, warzywami, owocami morza, np. Pajeon to naleśnik z zieloną cebulką, Guljeon - z ostrygami, Kimchijeon - z kimchi, Saewoojeon - z krewetkami, Pyogojeon - z grzybami shitake, Dubujeon - z tofu, Ganjeon - z wątróbką wołową, itd. To tylko niektóre z rodzajów - możliwości zestawiania składników jest mnóstwo.

Grzyby enoki
Jedną z moich ostatnich zdobyczy kulinarnych były grzyby enoki, dlatego postanowiłam zrobić naleśnik koreański z tym właśnie dodatkiem noszący nazwę Paeng-ee Beosut Jeon. Przyrządzenie go poprzedziło zapoznanie się z przepisami dostępnymi w sieci. Oparłam się głównie na przepisie ze strony My Korean Kitchen, modyfikując ciasto według własnego upodobania - w przepisie oryginalnym składa się ono z mąki i jajka, ja dodałam także wodę (użyłam mineralnej). W innych przepisach, np. na stronie Maangchi (link), a także Aeri's Kitchen (link) ciasto składa się tylko z mąki i wody (bez jajka). Doszłam do wniosku, że najsmaczniejsze będzie ciasto zbliżone pod względem składników do naszego ciasta naleśnikowego, czyli składające się z mąki, wody i jajka i takie właśnie zrobiłam w odpowiednich proporcjach, aby nie było za rzadkie. Można też zrobić tak jak Maangchi czy David Lebovitz (link), a mianowicie dodać rozbite jajko na wierzch naleśnika już podczas smażenia go na patelni.

Jeon może być jedzony jako przekąska, dodatek do dań lub jako zakąska do drinków.


Składniki:
(na 2 naleśniki)

- 1 opakowanie grzybów enoki (100 g)
- pęczek zielonej cebulki wiosennej lub czosnkowej
- 1/4 średniej marchewki
- 1 mała cebula
(użyłam czerwonej)
- 2 łyżki oleju do smażenia

Ciasto:
- 3/4 szlanki mąki
- 1/2 szklanki wody
- 2 jajka
- sól
- pieprz czarny

Sos:
- 1 i 1/2 łyżki sosu sojowego
- 1 łyżeczka octu ryżowego lub jabłkowego


Przygotowanie:

Wymieszać składniki ciasta, przyprawiając je solą i pieprzem. Z grybów enoki odkroić korzonki (ok. 4-5 cm), opłukać i przekroić na pół wszerz. Marchewkę umyć, obrać i pokroić w paseczki lub zetrzeć na tarce o grubych oczkach. Cebulkę umyć i pokroić w mniejsze kawałki. Cebulę obrać i pokroić w piórka lub kostkę. Pokrojone warzywa dodać do ciasta i wymieszać. Na nieprzywierającej patelni rozgrzać łyżkę oleju, nałożyć połowę przygotowanego ciasta z dodatkiem warzyw i rozprowadzić równomiernie po całej powierzchni patelni.


Smażyć kilka minut na średnim ogniu, a nastęnie przerzucić na drugą stronę przy użyciu łopatki lub talerza, którym przykrywamy patelnię i odwracami ją do góry nogami, a potem zsuwamy odwrócony naleśnik z talerza na patelnię. Smażyć kolejne kilka minut na drugiej stronie.


Podawać z sosem sojowym wymieszanym z octem ryżowym lub jabłkowym w podanych powyżej proporcjach lub sosem chilli.

Łatwe, szybkie w przygotowaniu i bardzo smaczne. Polecam!

Przepis dodaję do akcji "Z Widelcem po Azji" na Durszlaku.


21 stycznia 2011

Sabudana Kheer - indyjski pudding z tapioki

 

Przyrządziłam kolejny deser z tapioki - tym razem w wersji indyjskiej według przepisu ze strony Manjula's Kitchen. Gotuje się go z dodatkiem mleka, dwóch najdroższych przypraw świata - szafranu i kardomonu oraz pistacji. Bardzo mi smakował - uwielbiam dodatek kardamonu w deserach. Polecam!

Składniki:
(4 porcje)
- 1/3 szklanki drobnej tapioki
- 2/3 szklanki wody
- 3 szklanki mleka
- 3 łyżki cukru
(lub ilość wg uznania; dodałam mniej - 1 łyżkę)
- szczypta szafranu
- 1/4 łyżeczki mielonego kardamonu
- szczypta soli
- łyżka niesolonych, obranych i pokrojonych pistacji

Przygotowanie:
Opłukać tapiokę, zalać 2/3 szklanki wody, najlepiej przegotowanej, nieco przestudzonej (dodałam trochę więcej niż w oryginalnym przepisie) i moczyć ok. 2 godzin. Jeśli tapioka nie wchłonie całości wody, usunąć jej nadmiar, odsączając na sicie. Zagotować mleko w garnku o grubym dnie i gotować na małym ogniu ok. 8-10 minut, mieszając, aby się nie przypaliło. Dodać tapiokę, szczyptę soli i gotować, cały czas mieszając, aż tapioka będzie miękka - ok. 4 minut. Następnie dodać kardamon, rozkruszony szafran, posiekane pistacje (zachować część do dekoracji), cukier i gotować 2-3 minuty lub nieco dłużej, jeśli deser w podanym czasie nie byłby dostatecznie gęsty - powinien mieć konsystencję puddingu a kuleczki tapioki stać się przezroczyste. Jeśli w trakcie gotowania deser zrobiłby za gęsty a tapioka nie byłaby jeszcze przezroczysta, należy dodać trochę mleka. Po ugotowaniu przełożyć do miseczek lub pucharków i udekorować posiekanymi pistacjami. Podawać na ciepło lub na zimno. Zamiast pistacji można użyć innego rodzaju orzechów, np. nerkowców, rodzynek lub suszonych owoców.

Dodaję przepis do akcji "Z Widelcem po Azji" na Durszlaku.

18 stycznia 2011

Okra w jogurcie i książka "Kuchnia indyjska. Najlepsze przepisy"

 
Niedawno, przy okazji poszukiwania przepisu na kormę z kurczakiem, natknęłam się w Internecie na nazwisko Mriduli Baljekar, autorki książek z przepisami na dania kuchni indyjskiej. To właśnie jej przepis najbardziej przypadł mi do gustu i okazał się bardzo dobry - niedawno opublikowałam go na swoim blogu. Zachęcił mnie do sprawdzenia, jakie książki wydała wspomniana autorka. Okazało się, że jest ich sporo i że na polskim rynku jest akurat dostępna "Kuchnia indyjska. Najlepsze przepisy" - praca zbiorowa, której Mridula Baljekar jest współautorką. Jej nazwisko, a także opis książki na tyle mnie zachęciły, że postanowiłam ją zamówić. Odebrałam ją kilka temu i po przejrzeniu stwierdziłam, że nie rozczarowała mnie - zawiera dużo, bo 325 przepisów i jest bogato ilustrowana 1800 zdjęciami przedstawiającymi krok po kroku, jak przygotować poszczególne dania. Rzadko kiedy trafiam na książkę kucharską, w której wszystkie przepisy uznaję za dobre. Często zdarzało mi się, że kupiłam książkę, bo gdy przeglądałam ją w księgarni, spodobało mi się kilka przepisów, a później, w domu, okazało się, że tylko te kilka przepisów jest dobrych, a reszta zupełnie nieprzydatna i książka kurzy się teraz na półce. Z tej książki wszystkie przepisy mi się podobają i wszystkie chciałabym wypróbować. Na pierwszy ogień poszła okra w jogurcie, bo po pierwsze jest to jedno z moich najbardziej ulubionych warzyw, a po drugie akurat miałam je w lodówce. Okra jest sprzedawana u nas zazwyczaj na tackach - w opakowaniu jest ok. 20 szt. Z tej ilości wyjdą mniej więcej 2-4 porcje jako dodatek do dania głównego, w zależności od apetytu. Więcej o okrze pisałam niedawno przy okazji przepisu na curry. Wracając jeszcze do książki, oprócz przepisów jest w niej wiele ciekawostek, są opisane najbardziej typowe dania a także podstawowe składniki kuchni indyjskiej. Dowiedziałam się z niej np., że "w Indiach określenie curry odnosi się do sosu, którym polewa się ziarna chawal (ryżu) lub macza w nim roti (chleb) . Wyraz curry to angielska wersja używanego na południu Indii słowa kaari oznaczającego sos." W książce napisano też, że "indyjskie gospodynie tradycyjnie stosują ghee nie tylko ze względu na jego smak. Nowoczesne hinduskie rodziny odchodzą obecnie od tej praktyki, aby nie spożywać nadmiernej ilości tłuszczów nasyconych. Mogą je zastąpić olej słonecznikowy, kukurydziany czy inny tłuszcz roślinny". Tak więc nie musimy mieć obiekcji, czy gotując indyjskie potrawy, możemy zastąpić ghee olejem - możemy to śmiało zrobić, bo Hindusi też tak robią.  Autorzy książki sugerują, aby pozostawić ghee na specjalne okazje.
A oto przepis na okrę w jogurcie inspirowany powyższą książką - trochę zmodyfikowany przeze mnie:

Składniki:
- 1 opakowanie okry
- 1 duży pomidor lub dwa mniejsze (2 sezonie letnim)
- lub
4 łyżki pomidorów krojonych z puszki (w sezonie zimowym)
- 2 łyżki oleju
- 1 świeże zielone chilli pozbawione pestek i drobno posiekane
lub
- 2 suszone chilli przełamane na mniejsze kawałki
- 1 średnia cebula pokrojona w półplasterki
- 1 mały jogurt naturalny
- 1/2 łyżeczki nasion czarnuszki
- 1/4 łyżeczki kurkumy
- 1/2 łyżeczki soli
- 1 czubata łyżeczka mąki z ciecierzycy
- świeże listki kolendry do posypania

Przygotowanie:
Okrę umyć, obciąć końcówki i pokroić ją w 1-centymetrowe kawałki. Pomidory (jeśli używamy świeżych) sparzyć wrzątkiem, obrać ze skórki i pokroić w kostkę średniej wielkości, usuwając pestki. Rozgrzać w garnku lub w woku olej, dodać cebulę pokrojoną w półplasterki, chilli i czarnuszkę i smażyć 5 minut, mieszając.


Zmniejszyć ogień, dodać kurkumę i smażyć minutę, a następnie zwiększyć ogień do średniego, dodać pokrojoną okrę i pomidory i smażyć ok. 5 minut, od czasu do czasu mieszając (smażyłam pod przykryciem). Jogurt wymieszać z mąką z ciecierzycy, dodać do okry i smażyć ok. 2 minut, mieszając. Podawać posypaną listkami kolendry jako dodatek do dań indyjskich.

Dołączam przepis do akcji "Z Widelcem po Azji" na Durszlaku.

16 stycznia 2011

Curry z ciecierzycą

Szybkie i łatwe curry wegetariańskie z prostych składników przygotowane w oparciu o przepis z książki "Kuchnia indyjska" z serii "Z kuchennej półeczki" wydanej w 2004 przez Wega Delbana Polska. Ugotowałam je już dwa razy, za każdym razem trochę inaczej, modyfikując nieco przepis. W pierwszym podejściu dodałam zgodnie z oryginalnym przepisem mielonej kolendy i mielonego kminu. Akurat te dwie przyprawy mają to do siebie, że nadają brązowy kolor daniu, co w przypadku tak mało atrakcyjnych kolorystycznie składników jak ziemniak i ciecierzyca, nie służy dobremu wyglądowi potrawy jako całości. Danie wyszło mi więc za pierwszym razem brzydkie, dlatego przy drugim podejściu postanowiłam użyć kminu w całych ziarenkach, które też nadały potrawie aromat, ale nie popsuły jej koloru.

Składniki:
(dla 2 osób)

- 1 puszka ciecierzycy
(jeszcze lepiej, aby była samodzielnie ugotowana)
- 1 średnia cebula
- 2 łyżki oleju
- 1/2 łyżeczki drobno posiekanego świeżego imbiru
- 1 ząbek drobno posiekanego czosnku
- 1 duży ziemniak
- 1/2 łyżeczki mielonej kolendry
- 1/2 kminu mielonego lub w ziarenkach (wg upodobania)
- 1/2 łyżeczki chilli w proszku
- 2 świeże lub suszone chilli (opcjonalnie dla lubiących ostre smaki)
- 200 ml przegotowanej, ciepłej wody
- sok z 1/2 cytryny
- świeże listki kolendry do dekoracji
- sól

Cebulę pokroić w półplasterki. Rozgrzać olej, dodać cebulę i smażyć, mieszając, aż zmięknie, dodać posiekany imbir i czosnek, przyprawy, świeże lub suszone chilli (jeśli ktoś chce, aby danie było ostre), wymieszać, smażyć 2 minuty. Następnie dodać obranego i pokrojego w małą kostkę ziemniaka, sól i wodę. Gotować pod przykryciem na wolnym ogniu ok. 10 minut, następnie dodać odsączoną ciecierzycę i gotować razem jeszcze kilka minut, aż ziemniaki będą miękkie (ale nierozgotowane). Po ugotowaniu skropić sokiem cytrynowym, wymieszać i podawać posypane świeżymi listkami kolendry. Z wyglądu niepozorne, ale bardzo smaczne. Może być to samodzielne danie lub, aby było większe urozmaicenie, można podać z warzywnym dodatkiem - u mnie była to okra z jogurtem. Przepis na okrę niebawem.


Przepis dołączam do akcji "Z widelcem przez Azję" na Durszlaku.


15 stycznia 2011

Awokado a la Waxmann, czyli izraelska sałatka z awokado i tuńczyka


Składniki:
(ok. 2-4 porcji, zależnie od apetytu)
- 1 dojrzałe awokado
- 1 puszka tuńczyka, najlepiej w kawałkach w oleju
1 średnia cebula
- 2 jajka
- sok z 1/2 cytryny
- pieprz czarny, najlepiej świeżo mielony
- sól
- szczypta cukru (opcjonalnie)


Jest to jedna z moich ulubionych, weekendowych sałatek śniadaniowych. Przepis pochodzi z książki "Specjalności kuchni światowej pyszne jak nigdy dotąd" autorstwa Christiana Teubnera i Annette Wolter (wydawnictwo Panteon, wydana w 1995 roku). Nazwa sałatki pochodzi od nazwiska jej pomysłodawcy i jest podobno popularna w Izraelu. Podaje się ją na pszennym pieczywie lub krakersach. Kilka lat temu zamieściłam przepis na nią na stronie Kuchnia o2 (link). Niedawno odkryłam, że sporo osób ją wypróbowało. Zdania na temat jej smaku są podzielone - jednym smakowała, innym nie. Padły też pytania o sos. W oryginalnym przepisie nie przewidziano żadnego sosu i ja też niczego nie dodaję poza tym, co wymieniłam w powyższej liście składników. Awokado samo w sobie jest oleiste a sałatka ma zwartą konsystencję, więc nie trzeba jej łączyć sosem, w szczególności, że ma być podana na pieczywie. Przepis oryginalny nie mówi, jakiego rodzaju tuńczyka należy użyć. Zazwyczaj dodaję tuńczyka w kawałkach w oleju, odczączając go, aby sałatka nie była za tłusta. Jeśli ma dobrze smakować, nie oszczędzajmy na tuńczyku, kupując najtańszego sałatkowego, który ma formę skrawków ryby. Lepiej kupić w kawałkach, bo ma lepszą jakość i samemu rozdrobnić.

Awokado powinno być dojrzałe, czyli w mierę miękkie - można sprawdzić stopień dojrzałości, naciskając lekko na skórkę. Jeśli poczujemy, że jest twarde jak kamień, powinno poleżeć przynajmniej kilka dni w temperaturze pokojowej, aby dojrzało. Natomiast, jeśli na skórce są ciemne plamy, oznacza to, że owoc jest przejrzały. 

W przepisie jest szczypta cukru - dla zrównoważenia smaku soku cytrynowego, którym należy skropić awokado, aby nie ściemniało. Zazwyczaj pomijam cukier, ale jeśli ktoś zdecyduje się go dodać, trzeba poczekać z podaniem sałatki przynajmniej 10 minut, aby kryształki cukru rozpuściły się w niej i jego smak przegryzł z innymi. W przeciwnym wypadku będzie za bardzo wyczuwalny.

Przygotowanie:

Jajka ugotować na twardo (czas gotowania 10 minut), bezpośrednio po ugotowaniu schłodzić w zimnej wodzie, osuszyć, obrać ze skorupek, pokroić w drobną kostkę. Awokado przekroić na pół, usunąć pestkę, obrać ze skóry, pokroić w drobną kostkę, skropić sokiem z cytryny. Cebulę obrać, pokroić w drobną kostkę. Tuńczyka odsączyć, rozdrobnić widelcem, połączyć z pozostałymi składnikami, przyprawić solą, pieprzem i ewentualnie szczyptą cukru. Dobrze wymieszać, podawać na kromkach pieczywa pszennego (u mnie na tostach) lub krakersach. Jeśli ktoś lubi tuńczyka i awokado, powinna mu smakować. Ja w każdym razie bardzo ją lubię.


Dodaję przepis do akcji "Z widelcem po Azji" na Durszlaku. Co ciekawe, odkryłam, że organizatorzy tej akcji, czyli Irena i Andrzej wypróbowali już tę sałatkę (link), korzystając z przepisu zamieszczonego przeze mnie na Kuchni o2.


11 stycznia 2011

Fascynujący świat bakłażanów - mini bakłażany i pomidory koktajlowe zapiekane z kozim serem

Bardzo lubię bakłażany. Dotychczas nie zdawałam sobie sprawy, że ich świat jest tak bogaty i różnorodny. Istnieje cała gama bakłażanów afrykańskich (link 1), azjatyckich (link 2) amerykańskich i najlepiej nam znanych europejskich (link 3). Polecam obejrzenie zdjęć w linkach.

Na zdjęciu powyżej moja dzisiejsza zdobycz: zielono-biały bakłażan tajski "Ma Kheua Pror". Zidentyfikowałam go dzięki broszurce "Tajskie smaki", która została swego czasu wydana we współpracy z Biurem Radcy Handlowego Ambasady Królestwa Tajlandii w Warszawie. Ten rodzaj bakłażana ma wielkość zbliżoną do limonki - jest od niej odrobinę mniejszy (średnica ok. 5 cm).  We wspomnianej broszurce napisano, że można go spożywać na surowo lub jako dodatek do curry i że doskonale wpływa na trawienie. Ważna uwaga: wpływ miniaturowych bakłażanów na usprawnienie trawienia jest silny, dlatego należy zachować umiar i ostrożność przy ich spożywaniu. Ta uwaga dotyczy w szczególności osób o wrażliwych żołądkach - w tym przypadku odradzałabym jedzenie tego warzywa. Najlepiej rozpocząć degustację od niewielkiej ilości, aby sprawdzić reakcję własnego układu pokarmowego.

Najmniejsze są bakłażany groszkowe - tajska nazwa "Ma Kheua Phuang". Mają wielkość zielonego groszku, są kruche, bogate w żelazo i wapń i one również wspomagają trawienie.

Wśród moich zdobyczy są jeszcze pośrednie bakłażany o średnicy ok. 2 cm - pod względem wielkości można je przyrównać do dorodnych czereśni. Mają jednolity, jasnozielony kolor. Widać je na zdjęciu poniżej.


Pisałam o tych bakłażanach niedawno, przy okazji zamieszczenia przepisu na curry. Wtedy przeszkadzała mi w nich dość twarda skórka. Dziś skonsultowałam się w tej sprawie z Wietnamką ze sklepiku azjatyckiego, w którym się zaopatruję - zapytałam ją, czy należy te bakłażany obierać. Odpowiedziała, że nie - Wietnamczycy jedzą je ze skórką, bo lubią chrupiące warzywa (należy tylko odkroić ogonek). Przy wykorzystaniu miniaturowych bakłażanów do kolejnej potrawy mimo wszystko obrałam je. Potrawa to za dużo powiedziane - zrobiłam z nich ciepłą przekąskę, zapiekając z kozim serem. Aby było większe urozmaicenie, dodałam także pomidory koktajlowe.


Każdy mini bakłażan i pomidorek przekroilam na pół, przyprawiłam solą, pieprzem, ziołami, skropiłam oliwą wymieszaną z odrobiną czosnku przeciśniętego przez praskę, na każdy położyłam malutką kosteczkę koziego sera lub posmarowałam kozim twarożkiem i krótko zapiekłam w średnio nagrzanym piekarniku (ok. 10 minut).


A co z tego wyszło, widać na zdjęciu poniżej.


Przyrządzone w ten sposób mini bakłażany przedstawiam tylko jako ciekawostkę, bo zdaję sobie sprawę, że w Polsce są trudno dostępne, natomiast gorąco polecam opisaną powyżej przekąskę z pomidorów koktajlowych - zapieczone krótko z oliwą, czosnkiem, ziołami i kozim serem lub twarożkiem smakują wyśmienicie, przy czym należy wybrać pomidory koktajlowe o nieco większym rozmiarze mające w sobie sporo miąższu.

Pomysł własny.

9 stycznia 2011

"Awanturka", czyli pasta ze szprotek i twarogu trochę inaczej


Strasznie dawno nie robiłam "Awanturki". Gdy podczas zakupów wpadły mi w ręce bardzo apetyczne wędzone szprotki "Książece" w słoiku, nie mogłam sobie odmówić kupienia ich i zrobienia pasty śniadaniowej, która święciła triumfy na polskich stołach w czasach poprzedniego systemu. Postanowiłam zrobić ją jednak w unowocześnionej wersji, a nawet dwóch wersjach. Przedstawiam moje propozycje, jak można urozmaicić dobrze wszystkim znaną i lubianą "Awanturkę".

"Awanturka" chrupiąca

Składniki:
(ok. 2-4 porcji)

- 1 opakowanie twarogu (200 g)
(u mnie twaróg maślankowy)
- 1 opakowanie szprotek wędzonych w oleju
( u mnie o wadze 200 g, waga ryb po odsączeniu 175 g)
- 2 łodygi selera naciowego
- 3 łyżeczki koncentratu pomidorowego
- pieprz czarny
- szczypta soli
- trochę oliwy (opcjonalnie)

Szprotki oczyścić, rozgnieść widelcem wraz z rozkruszonym twarogiem i koncentratem pomidorowym lub zmiksować, dodać pokrojony w drobną kostkę seler naciowy, przyprawić pieprzem i odrobiną soli. Jeśli pasta byłaby za sucha, można dodać trochę oliwy. Podawać z pieczywem.


"Awanturka" pikantna

Składniki:
(ok. 2-4 porcji)

- 1 opakowanie twarogu (200 g)
(u mnie twaróg maślankowy)
- 1 opakowanie szprotek wędzonych w oleju
( u mnie o wadze 200 g, waga ryb po odsączeniu 175 g)
- 10 szt. pomidorów suszonych w zalewie
- łyżka kaparów
- kilka kropli Tabasco
- pieprz czarny

Pomidory odsączyć z zalewy, pokroić w kawałki, kapary odsączyć. Twaróg i oczyszczone szprotki zmiksować wraz z pomidorami i kaparami. Przyprawić Tabasco i pieprzem. Nie trzeba solić - pasta jest bardzo wyrazista w smaku. Podawać z pieczywem.




7 stycznia 2011

Korma z kurczaka z ryżem szafranowym

Składniki:
(dla 4 osób)

Korma:
- 2 piersi kurczaka (ok. 700 g)
- 1 duża cebula
- 1 gęsty jogurt naturalny (180 g)
- 75 g orzechów nerkowca lub blanszowanych migdałów
- 150 ml śmietanki 18%
- 3 łyżki ghee (klarowanego masła)
(opcjonalnie: zwykłego masła)
- 3 łyżki gorącego mleka
- szczypta szafranu
- łyżka mąki z ciecierzycy lub kukurydzianej
- 2 duże ząbki czosnku
- kawałek świeżego imbiru (ok. 2,5 cm)
- 1 zielona papryczka chilli pozbawiona pestek i posiekana (wg uznania, pominęłam)
- 1/2 łyżeczki chilli
1/2 łyżeczki kurkumy
- kawałek kory cynamonu (ok. 5 cm) przełamany na 2-3 kawałki
- 5 strączków zielonego kardamonu
- 4 goździki
- 2 liście laurowe
- kilka zmiażdżonych ziarenek pieprzu
- 2 łyżeczki mielonej kolendry
- pół łyżeczki przyprawy garam masala
- 2-3 małe pomidory sparzone wrzątkiem, obrane ze skóry i pokrojone w kostkę
lub
- 6 łyżek pomidorów krojonych z puszki
- 1 łyżeczka soli lub ilość wg uznania
- posiekane liście kolendry do dekoracji i wzbogacenia smaku (wg uznania)

Ryż szafranowy:
1 i 1/2 szklanki ryżu basmati
- 3 szklanki gorącej, przegotowanej wody
1-2 łyżki ghee (klarowanego masła) lub oleju roślinnego
- łyżeczka ziarenek kuminu
- 4 strączki zielonego kardamonu
 - szczypta szafranu
- 1/2 łyżeczki soli
- 1 i 1/2 łyżki wody różanej

Przygotowanie potrawy rozpoczynamy od pokrojenia kurczaka w kostkę i zamarynowania go z dodatkiem drobno posiekanego czosnku i imbiru oraz jogurtu wymieszanego z mąką z ciecierzycy, której dodatek zapobiega zwarzeniu się jogurtu podczas gotowania. Autorka przepisu zaleca wstawienie tak przygotowanego mięsa na 4-6 godzin do lodówki, a następnie wyjęcie go z niej na godzinę przed rozpoczęciem gotowania. Jeśli ktoś jest niecierpliwy i będzie chciał pominąć czas zalecany na marynowanie mięsa, może to zrobić i wymieszać je z czosnkiem, imbirem, jogurtem i mąką bezpośrednio przed przyrządzeniem dania - mimo tego odstępstwa od przepisu potrawa i tak będzie smaczna. W kuchni indyjskiej potrawy smaży się zazwyczaj na ghee, czyli klarowanym maśle. Na naszym rynku pojawiło się niedawno klarowane masło rodzimej produkcji - produkt firmy Mlekovita (dostępne w supermarketach, widziałam też w pasażu targowym koło Hali Mirowskiej - Warszawa). Masło możemy też sklarować samodzielnie w domu - przepisy tu link1 i tu link2. W niektórych sklepach z żywnością azjatycką, np. Asia Tasty przy Pl. Żelaznej Bramy 1 (Warszawa) można kupić ghee z importu. Masło klarowane można ewentualnie zastąpić zwykłym, w tym jednak przypadku należy uważać, aby się nie przypaliło.

Orzechy nerkowca należy zalać niewielką ilością wrzątku i pozostawić na ok. 30 minut, aby namoczyły się w wodzie. Następnie należy je rozdrobnić w blenderze wraz z wodą, w której się moczyły oraz śmietanką. Cebulę pokroić w drobną kostkę. Zagotować niewielką ilość mleka i zalać nim rozkruszony szafran, moczyć w mleku ok. 20 minut.W garnku o grubym dnie (aby potrawa się nie przypalała) rozgrzać na niewielkim ogniu ghee lub masło, dodać liście laurowe, goździki, rozgniecione strąki kardamonu i korę cynamonu, smażyć przez ok. 30 sekund, mieszając i uważając, aby przyprawy się nie przypaliły, następnie dodać drobno posiekaną cebulę i smażyć aż cebula będzie miękka (ok. 5-6 minut), dodać przyprawy sypkie: chilli, kolendrę, a następnie kurczaka i smażyć, aż będzie jasnozłoty (ok. 4-5 minut), czesto mieszając. Dodać pomidory, posiekaną papryczkę chilli pozbawioną pestek (można ją pominąć, jeśli ktoś woli, aby danie miało łagodniejszy smak), orzechy rozdrobnione z wodą i śmietanką, szafran z mlekiem i pozostałe przyprawy: kurkumę, rozgniecione ziarenka pieprzu i przyprawę garam marsala (można kupić gotową lub przygotować samodzielnie - przepis np. tu: link). Gotować pod przykryciem na małym ogniu ok. 20 minut, często mieszając (potrawa ma tendencje do przypalania się). Podawać z ryżem szafranowym, posypując świeżą kolendrą.

Przygotowanie ryżu szafranowego:

Ryż namoczyć w zimnej wodzie przez ok. 20 minut, odsączyć na sicie. W garnku o grubym, nieprzywierającym dnie rozgrzać na średnim ogniu ghee lub olej, dodać kumin i kardamon (tylko ziarenka wyłuskane z 4 strączków), smażyć ok. 20-25 sekund, dodać ryż, smażyć ok. 2-3 minut, zalać ciepłą, przegotowaną wodą, dodać sól, doprowadzić do wrzenia, dodać rozkruszoną szczyptę szafranu i wodę różaną, zmniejszyć ogień, przykryć i gotować ok. 10 minut bez podnoszenia pokrywy. Po 10 minutach odstawić na 8-10 minut, nie podnosząc pokrywy - dobrze jest okryć garnek ściereczką lub ręcznikiem, aby pozostał ciepły. Woda różana nadaje ryżowi delikatną, kwiatową nutę. Można ją ewentualnie zastąpić wodą z kwiatem pomarańczy - obie można kupić w sklepach z żywnością orientalną, np. Samirze i Kuchniach Świata. Jeśli ktoś miałby problem z zakupem tego dodatku, można go pominąć.

Kormę oraz ryż szafranowy przygotowałam według przepisów Mriduli Baljekar, autorki książek z daniami kuchni indyjskiej. Gorąco polecam kormę przyrządzoną w powyższy sposób - jest pyszna, bardzo aromatyczna i łatwa w przygotowaniu. Korzystając z tego przepisu, można ugotować samodzielnie danie, które smakuje jak w indyjskiej restauracji albo nawet lepiej. Przepis na kormę w formie wideo znalazłam tu: część 1 i część 2, a na ryż tu: link. Są to dania kuchni północnoindyjskiej, która jest bardziej bogata i luksusowa niż kuchnie innych części Indii.


Danie dodaję do akcji Ireny i Andrzeja "Z Widelcem po Azji" na Durszlaku.


1 stycznia 2011

Curry z kurczakiem, okrą, bakłażanem i słodkim ziemniakiem



Składniki:
(dla 4 osób)
- 1 pierś kurczaka
- 1 nieduży słodki ziemniak
- 1 nieduży bakłażan
(u mnie mini bakłażany)
- 1 cebula
- 8 strączków okry
- 2 łyżeczki czerwonej pasty curry (lub ilość wg uznania)
- 2 łyżeczki brązowego cukru (lub ilość wg uznania)
- 1 opakowanie mleka kokosowego o pojemności 0,5 l
- 2 łyżki sosu rybnego (lub ilość wg uznania)
(lub więcej wg uznania)
- 3 liście limonki kaffir

Mini bakłażany i okra
Mini bakłażany w przekroju
Okrę poznałam kilka dobrych lat temu. Pierwszy raz zetknęłam się z tym warzywem w Portugalii - zajadali się nim moi mieszkający tam znajomi. Dodawali okrę do dań mięsnych albo gotowali oddzielnie a następnie miksowali na mus, który był dodatkiem do dania głównego. Okra bardzo szybko się gotuje - wystarczy 5 minut, aby była miękka i jeśli używamy jej jako składnika jednogarnkowej potrawy, dodajemy ją pod koniec gotowania. Jeśli zblanszujemy ją przez ok. 3 minuty, nie straci swojej chrupkości i może stanowić dodatek do sałatek. Okra jest wyjątkowym warzywem, gdyż po przekrojeniu ma śluzowatą konsystencję. Ze względu na te właściwości jest używana do zagęszczania potraw i bardzo dobrze się w tym celu sprawdza. Śluz owoców okry ma właściwości lecznicze - łagodzi dolegliwości żołądkowe, jest też bogata w witaminę C. Botaniczna nazwa okry to piżmian właściwy lub ketmia piżmowa, natomiast w wielu krajach angielskojęzycznych jest znana pod nazwami lady's finger i gumbo. Jest składnikiem potraw wielu kuchni, m. in. indyjskiej, karaibskiej, afrykańskiej, śródziemnomorskiej, azjatyckiej. Jest podstawowym składnikiem gumbo - jednogarnkowej potrawy kuchni kreolskiej. W Polsce można kupić okrę w każdym dobrze zaopatrzonym sklepie z żywnością azjatycką, czasem pojawia się też w lepiej zaopatrzonych supermarketach. Dostępna jest świeża lub w puszkach. Nadaje się do mrożenia. Pestki są jadalne. Strąki okry pokryte są meszkiem. Aby go usunąć, należy przetrzeć świeże strąki suchą ściereczką.

Mini bakłażany kupiłam po raz pierwszy. Natknęłam się na nie w sklepie Asia Tasty, przy Pl. Żelaznej Bramy 1 w Warszawie i postanowiłam nabyć je celem przetestowania, jak smakują. Są ładniutkie i dekoracyjne, ale smakiem mnie rozczarowały. Mają dużo pestek, mało miąższu i grubą skórkę. Jeśli ktoś chciałby się skusić na ich spróbowanie, sugeruję obrać je ze skórki przed dodaniem do potrawy. Prezentuję je tu jako ciekawostkę, natomiast jako składnik do przyrządzenia curry według mojego przepisu polecam bakłażana standardowych rozmiarów - jest o wiele smaczniejszy.

Przygotowanie dania:

Kurczaka, cebulę i bakłażana pokroić w grubą kostkę. Słodkiego ziemniaka obrać ze skóry i również pokroić w grubą kostkę. Rozgrzać w woku mleko kokosowe, dodać pastę curry, wymieszać, a następnie dodać cebulę, gotować na średnim ogniu ok. 3 minut, aby trochę zmiękła a następnie dodać mięso, słodkie ziemniaki i bakłażana. Przyprawić sosem rybnym, dodać liście limonki i trochę cukru, który złagodzi ostry smak pasty curry. Gotować pod przykryciem ok. 10 minut.  Okrę pokroć w spore kawałki, odcinając  końcówki. Dodać do dania i gotować całość jeszcze 5 minut. Podawać z ryżem.

Wersja dla wegetarian: zamiast kurczaka proponuję dodać puszkę cieierzycy odsączonej z zalewy - dodajemy ją pod koniec gotowania wraz z okrą. Zamiast sosu rybnego doprawić solą lub sosem sojowym.

Przepis własny w stylu kuchni tajskiej. Danie dodaję do akcji "Z Widelcem po Azji" na Durszlaku.