27 lutego 2011

Łosoś z salsą owocowo-imbirową


Składniki:
ok. 4-6 porcji zależnie od wielkości filetu
  •  filet z łososia
  • ½ filiżanki cydru lub soku jabłkowego
  • ½ łyżki drobno pokrojonego czosnku
  • ½ łyżki drobno pokrojonego korzenia imbiru
  • ponadto folia aluminiowa do pieczenia

 Salsa owocowo-imbirowa:

  •  1 czerwone jabłko ze skórką pozbawione gniazd nasiennych i drobno pokrojone
  • 1 mango obrane ze skórki, pozbawione pestki i drobno pokrojone
  •  2 kiwi obrane ze skórki i drobno pokrojone
  • ¼ szklanki sosu słodko-kwaśnego chili, np. Tao Tao lub przyrządzonego w domu - przepis poniżej
  • 1 łyżka posiekanej natki pietruszki
  • ¼ łyżki drobno pokrojonego korzenia imbiru
Domowy słodko-kwaśny sos chili wg Grzegorza Kazubskiego:
  • szklanka octu
  • szklanka cukru
  • papryczka chili pokrojona w wąskie paseczki
  • ewentualnie trochę pasty sambal oelek do zaostrzenia smaku
Przygotowanie sosu:

Cukier wymieszać z octem w rondelku, zagotować, gdy zgęstnieje i zacznie bulgotać dodać papryczkę chili pokrojoną w cienkie paseczki i chwilę razem pogotować. Dla zaostrzenia smaku można dodać trochę pasty sambal oelek. Ostudzić.

Przygotowanie salsy:


Pokrojone w małą kostkę owoce, drobno pokrojony imbir i posiekaną natkę pietruszki wymieszać z sosem chili, przykryć folią, schłodzić w lodówce. U mnie na zdjęciu jest salsa bez natki, bo wczoraj zapomniałam o kupieniu jej i dodaniu.

Przygotowanie łososia:

Łososia, podzielić na porcje. Wymieszać cydr lub sok jabłkowy, czosnek i imbir. Umieścić łososia w naczyniu, zalać marynatą, marynować godzinę w lodówce, przykrywając naczynie folią.

Po upływie czasu potrzebnego na zamarynowanie odsączyć łososia z marynaty, zawinąć porcje w folię aluminiową i upiec na grilu lub w piekarniku. Podawać łososia gorącego, polewając salsą. Dobrze do tego dania pasuje ryż. Łosoś z dodatkiem owocowo-imbirowej salsy smakuje niesamowicie orzeźwiająco. Polecam gorąco to danie, jest pyszne. Przepis zaczerpnięty z sieci, niestety strona, na której go kilka lat temu znalazłam, już nie istnieje, dlatego nie mogę podać źródła oryginalnego przepisu.



26 lutego 2011

Pilaw z bulguru z warzywami


Bulgur to kasza z ziaren pszenicy twardej (durum), które są poddawane wstępnemu gotowaniu, suszeniu i obtłuszczaniu (paraboiling). Występuje w wersji grubej lub drobnej (łamanej). Przed ugotowaniem kaszę tę należy umyć/lekko namoczyć. Bulgur szybko się gotuje i posiada dużo składników odżywczych. Pszenica twarda, z której jest wytwarzany, zawiera więcej białka niż miękka. Bulgur jest składnikiem dań kuchni tureckiej, bliskowschodniej, śródziemnomorskiej i indyjskiej. Może być wykorzystywany do przyrządzania pilawu, zup, wypieków, jako nadzienie do drobiu i dodatek do dań. W Stanach Zjednoczonych jest produkowany w czterech różnych wielkościach.

W Warszawie można kupić bulgur w wersji grubej i drobnej w sklepach arabskich; dostępny jest także  w wersji ciemnej. Drobny jest do kupienia w sklepach sieci Marks&Spencer.

W kuchni tureckiej z grubego bulguru noszącego nazwę pilavlık bulgur przyrządza się pilaw z dodatkiem bulionu drobiowego, pomidorów, cebuli i papryki. Drobny, łamany bulgur (köftelik bulgur) jest wykorzystywany do przyrządzania kısır - sałatki podobnej do tabbouleh, przygotowywanej w Turcji z dodatkiem przecieru pomidorowego, świeżych pomidorów, ogórków, natki pietruszki, oliwy i innych dodatków według uznania. Köftelik bulgur jest też bazą do przyrządzania szeregu różnych mezze oraz zup.

Mój przepis na pilaw jest połączeniem tureckiego przepisu podstawowego oraz własnej inwencji. Od siebie dodałam bakłażana, cukinię i zielony gorszek. Pod koniec gotowania lubię skropić tego rodzaju pilaw sokiem z cytryny. Czasem jest u mnie dodatkiem do dania głównego, innym razem samodzielnym posiłkiem.

Składniki:
4 porcje jako dodatek do dań
lub
2 jako samodzielny posiłek

- szklanka umytego, grubego bulguru
- 2 szklanki bulionu drobiowego
- 1 duży pomidor lub dwa mniejsze
lub zamiennie
- 4 łyżki krojonych pomidorów z puszki
- 1/4 dużej czerwonej papryki lub 1/2 małej
- garść mrożonego zielonego groszku
- kilka grubych plastrów cukinii
- kilka grubych plastrów bakłażana
- 1 cebula pokrojona w kostkę
- kilka gałązek natki pietruszki
- sok z 1/2 cytryny - opcjonalnie
- sól, pieprz do smaku
- oliwa z drugiego tłoczenia/wytłoczyn do smażenia

Przygotowanie:

Cebulę zeszklić na rozgrzanej oliwie. Dodać pozostałe warzywa pokrojone w grubą kostkę, smażyć kilka minut, aby nieco zmiękły, dodać opłukany bulgur, zalać bulionem, przyprawić, wymieszać, doprowadzić do wrzenia, zmniejszyć ogień, gotować na najmniejszym płomieniu pod przykryciem ok. 15 minut. Pod koniec gotowania dodać posiekaną natkę i ewentulanie sok z cytryny, wymieszać.

22 lutego 2011

Khoresht Fesenjaan - kurczak duszony po persku z orzechami włoskimi i syropem z granatu



Potrawa nie jest atrakcyjna wizualnie, ale jest bardzo smaczna i cudownie pachnie w trakcie gotowania. Połączenie orzechów włoskich z syropem z granatu jest bardzo oryginalną kompozycją smaków. Danie jest proste w przygotowaniu, problemem może być jedynie zakup syropu z granatu - w Warszawie można go kupić w sklepie Alwadi przy ul. Wspólnej 52/54 - tam też go kupiłam.

Danie przyrządziłam na postawie przepisu ze strony persianrecipes.net, trochę go modyfikując. Syrop z granatu jest kwaśny - konieczne jest zrównoważenie jego smaku cukrem.

Składniki:
(dla 4 osób)

- 1 kg kawałków kurczaka z kośćmi
- 250 g mielonych orzechów włoskich
- 2-3 duże cebule
- 3 łyżki syropu/melasy z granatu
- 2 łyżki cukru
(jeśli danie byłoby zbyt kwaśne dodać trochę więcej cukru)
- olej do smażenia
- 3 szklanki gorącej wody
- sól

Syrop z granatu

Przygotowanie:

Kawałki kurczaka opłukać, osuszyć, obsmażyć na rozgrzanym oleju, dodać obraną i pokrojoną w plasterki cebulę, smażyć do zezłocenia. Dodać dwie szklanki gorącej wody, dusić pod przykryciem na małym ogniu ok. pół godziny. Jeśli potrzeba, dodać więcej wody.

Dodać sól, mielone orzechy, syrop z granatu, cukier i jeszcze jedną szklankę gorącej wody. Dusić do czasu, aż mięso będzie miękkie, z orzechów zacznie wydzielać się olej a sos zgęstnieje. Podawać z ryżem.

Przepis dodaję do akcji "Z Widelcem po Azji" na Durszlaku.


21 lutego 2011

Sheera z ananasem - deser indyjski

Sheera to słodkie danie indyjskie przyrządzane z semoliny (kaszki z pszenicy durum, znanej w Indiach pod nazwami "rava" lub "sooji") z dodatkiem cukru, ghee, przypraw, orzechów, rodzynek i owoców. Może być podana na śniadanie, podwieczorek do herbaty lub jako deser. W Warszawie semolinę można kupić w sklepie Marks&Spencer. Jeśli nie posiadamy semoliny, można ją zastąpić kaszą manną, najlepiej błyskawiczną.

Deser przyrządziłam według przepisu Sanjeeva Kapoora, który jest dostępny także w formie wideo. Zrobiłam go zgodnie z oryginalnymi proporcjami (z wyjątkiem cukru, którego dodałam mniej). Gdybym robiła go ponownie, zmniejszyłabym nieco ilość klarowanego masła, gdyż moim zdaniem wyszedł zbyt maślany.

Ananasa dobrze jest odłożyć po kupieniu na tydzień, aby dojrzał w temperaturze pokojowej.

Składniki:
(4 porcje)

- 1 mały ananas obrany i pokrojony w małe kawałki
- 1 szklanka semoliny lub kaszy manny
- 1 szklanka ghee (masła klarowanego)
(proponuję dodać nieco mniej - ok. 3/4 szklanki)
- szczypta szafranu
- szklanka cukru lub ilość wg uznania
- 2 szklanki wody
- kilka migdałów i/lub orzechów nerkowca do dekoracji
(użyłam migdałów w płatkach)

Przygotowanie:

Rozgrzać ghee (masło klarowane) w głębokiej patelni lub garnku o grubym dnie, dodać semolinę lub kaszę mannę i smażyć, mieszając aż zbrązowieje. Dodać szafran i wymieszać. Dodać kawałki ananasa i gotować 3 minuty, mieszając. Dodać dwie szklanki wody, wymieszać, przykryć i gotować 3 minuty na średnim ogniu. dodać cukier, wymieszać i gotować aż płyn wyparuje a semolina/kaszka będzie ugotowana (kilka minut). Po ugotowaniu udekorować migdałami i/lub orzechami nerkowca i podawać na ciepło. Na zimno też dobrze smakuje - po ostygnięciu deser robi się ścisły i można go kroić jak ciasto.


Przepis dodaję do akcji "Z Widelcem po Azji" na Durszlaku.



20 lutego 2011

Omlet cesarski "Kaiserschmarren"


Omlet "Kaiserschmarren" (także "Kaiserschmarrn") to jedno z najbardziej znanych słodkich dań kuchni austriackiej. Może występować w wielu wariantach. Ja przyrządziłam w wersji z rodzynkami i cukrem pudrem w oparciu o przepis z książki "Dania z patelni" autorstwa Sabine Kieslich. Podana przeze mnie ilość składników jest dostosowana do przyrządzenia jednego omletu.

Składniki:
- 2 jajka
- 70 g mąki
- 100 ml mleka
- 1/4 torebki cukru waniliowego
1,5 łyżki cukru
- łyżka rodzynek
- szczypta soli
- 20 g klarowanego masła do smażenia
- cukier puder do posypania

Przygotowanie:

Jajka rozbić, oddzielić żółtka od białek. Żółtka wymieszać z mąką, mlekiem, cukrem zwykłym i waniliowym, szczyptą soli, rodzynkami i odstawić ciasto na 15 minut, aby spęczniało. Białka ubić na sztywną pianę i domieszać do ciasta. Na patelni rozgrzać masło, wlać ciasto i usmażyć je z obu stron na złoty kolor. Placek porwać widelcem na kawałki i jeszcze raz krótko podsmażyć. Przed podaniem posypać cukrem pudrem.


19 lutego 2011

Pierwsze warsztaty kulinarne dla blogerów w Makro

Kuchnia pokazowa Centrum HoReCa
Wczoraj miałam przyjemność uczestniczyć we wspaniałym wydarzeniu, a mianowicie pierwszych w Polsce warsztatach kulinarnych dla blogerów zorganizowanych przez MAKRO Cash & Carry Polska. Odbyły się one w kuchni pokazowej MAKRO Centrum Rozwoju Firm, w której na co dzień odbywają się profesjonalne szkolenia dla pracowników gastronomii, tak więc gotowałyśmy pod okiem fachowców. Spotkanie poprowadził pan Grzegorz Kazubski, szef kuchni MAKRO Centrum HoReCa. Tematem warsztatów były ryby w kuchni fusion. Pod okiem prowadzących, w profesjonalnie urządzonej kuchni pokazowej ugotowałyśmy dwa dania - z łososia i halibuta z dodatkami.

Wrażeń było mnóstwo - tak dużo, że ubiegłej nocy miałam problemy z zaśnięciem, a dziś wstałam skoro świt, aby napisać relację z wczorajszego spotkania. Poznałam inne blogerki kulinarne - według moich obliczeń było nas 14, m. in. Aga-aa (Eksperymentalnie), Amber (Kuchennymi drzwiami), Edysia (Przy kuchennym stole), Gospodarna Narzeczona (Na kruchym spodzie) Kolcia 86 (Cake is not a lie) Komarka (Every cake you bake), Krokodyll8 (Pomarańcza i imbir) Lady Aga (Nieco Dziennik), Nina (Nina w kuchni), Shinju (Kuchenne wędrówki Shinju), Tilianara (Kuchnia szczęścia), Zemfiroczka (Bełkoty... kuchenne oczka). Niestety nie jestem w stanie wymienić nicków i nazw blogów wszystkich uczestniczek, bo nie udało mi się porozmawiać z każdą z obecnych osób. Mam nadzieję, że się to wyjaśni, gdy wszystkie blogerki zamieszczą relacje z  wczorajszego spotkania.

Poczęstunek na powitanie - wyborne sałatki z łososiem i kalmarami

Poczęstunek - łosoś i halibut z cebulą marynowaną w balsamico
Po przybyciu na miejsce czekała na nas miła niespodzianka w postaciu bogatego bufetu ze wspaniałymi daniami, m. in. z dodatkiem ryb i owoców morza a także deserami.

Poczęstunek - desery
Warsztaty rozpoczęłyśmy od poznania tajników obróbki ryb - prowadzący opowiedział nam, w jaki sposób ocenić świeżość ryby, jak filetować łososia i do jakich dań możemy wykorzystać poszczególne części tej ryby. Dowiedziałyśmy się także, że im tłustsza ryba, tym zdrowsza i że w Makro najlepiej kupować je w środy i piątki, gdyż dostawy docierają we wtorki i czwartki w ciągu 48 godziny od połowu.

Ryby z oferty Makro: karmazyn i dorada
Po części wprowadzającej przystąpiłyśmy do głównego punktu warsztatów, czyli wspólnego przyrządzania dań. Gotowałyśmy w zespołach dwuosobowych - ja z Lady Agą.

Nasze stanowisko pracy
Przyrządziłyśmy dwa dania: grillowanego łososia z ryżem jaśminowym, grillowanym fenkułem i mieszkanką warzyw oraz sosem pomidorowym. Ciekawostką jest, że sos został przygotowany z pomidorów pelati z puszki i świeżych. To dla mnie nowość - dotychczas nie zdarzyło mi się mieszać w sosach pomidorów świeżych z puszkowymi - używałam albo jednych, albo drugich. Zaproponowane przez prowadzących połączenie wzbogacone o czosnek i szalotkę dało ciekawy efekt smakowy.

Pierwsze z przyrządzonych przez nas dań - grillowany łosoś z ryżem jaśminowym i warzywami
Kolejnym z przyrządzonych przez nas wczoraj dań był halibut ugotowany na parze, podany z sosem imbirowo-sojowym, marchewką i puree ziemniaczano-groszkowym.

Przez chwilę poczułam się jak szef kuchni
Prowadzący podzielili się z nami garścią ciekawostek i trików. Dowiedziałyśmy się m. in. jak przygotować domowy słodko-kwaśny sos chilli. Okazało się, że jest to banalnie proste. Od teraz nie będę już kupować gotowego sosu, bo przyrządzony samodzielnie jest smaczniejszy, zdrowszy i tańszy.

Drugie z ugotowanych dań już gotowe - jeszcze tylko trzeba polać sosem

Nasze drugie dzieło - halibut z sosem imbirowo-sojowym, puree ziemniaczano-groszkowym i marchewką
Podsumowując, mamy za sobą wspaniałe spotkanie, bardzo profesjonalnie przygotowane przez organizatorów. Miło było spotkać na żywo koleżanki-blogerki, które dotychczas znałam tylko z łamów ich blogów, poszerzyć nieco wiedzę pod okiem fachowców, gotować wspólnie z innymi kulinarnymi pasjonatkami i degustować przygotowane dania. Czuję jedynie trochę niedosyt w sferze integracyjnej, że za mało było czasu, aby ze wszystkimi porozmawiać i lepiej się poznać. Mam nadzieję, że spotkamy się ponownie w tym samym albo jeszcze większym gronie i uda nam się lepiej zintegrować. Dziękuję serdecznie organizotorom za zaproszenie a koleżankom za miłe towarzystwo.


Więcej zdjęć ze wczorajszych warsztatów w albumie .

16 lutego 2011

Marokańska zupa z ciecierzycą i bobem

Przepis na tę zupę zaczerpnęłam ze strony BBC Good Food (link) i nieco go zmodyfikowałam. Jest bardzo smaczna i szybka w przygotowaniu - polecam!

Składniki:
(4 porcje)

- 1 puszka ciecierzycy
- 150 g mrożonego bobu
- 1/2 puszki krojonych pomidorów
- 1 średnia cebula
- 2 ząbki czosnku
- 2 łodygi selera naciowego
- łyżka oliwy
- 2 łyżeczki kuminu
- 600 ml gorącego bulionu warzywnego
- sok z 1/2 cytryny
(w oryginalnym przepisie także skórka otarta z 1/2 cytryny - pominęłam)
- czarny pieprz mielony
- szczypta soli
- kilka gałązek natki pietruszki lub kolendry
- opcjonalnie: trochę harrisy do przyprawienia na ostro

Przygotowanie:

Bób podgotować na parze lub w niewielkiej ilości wody (ok. 5 minut), lekko przestudzić i obrać ze skórek. Cebulę, czosnek i selera naciowego drobno pokroić, smażyć w garnku na rozgrzanej oliwie, aż zmiekną (ok. 5 minut na średnim ogniu). Dodać kumin i smażyć kolejną minutę, dodać pomidory, bulion i gotować ok. 8 minut, następnie dodać bób, odsączoną ciecierzycę i sok z cytryny i gotować ok. 5 minut. Doprawić do smaku. Podawać posypane natką piertuszki lub listkami świeżej kolendy z dodatkiem pity lub zamiennie rodzimego chleba.

Przepis dodaję do akcji Festiwal kuchni arabskiej na Durszlaku.


15 lutego 2011

Fereni - perski pudding z mąki ryżowej

Bardzo polubiłam orientalne puddingi - szybko i stosunkowo łatwo się je przyrządza a smakują wyśmienicie. Dziś Fereni - perski pudding z mąki ryżowej z dodatkiem wody różanej. Przepis na ten deser odkryłam na bardzo ciekawym blogu Turmenic & Saffron. Trochę zmieniłam proporcje składników - dodałam mniej cukru i zrobiłam mniejszą ilość desenu niż w przepisie bazowym. Mąkę ryżową potrzebną do tego deseru kupiłam w sklepie sieci Asian House przy ul. Poznańskiej 1, natomiast wodę różaną w sklepie orientalnym Alwadi przy ul. Wspólnej 52/54 (Warszawa).

Składniki:
(4 porcje)

1/2 szklanki mąki ryżowej
- 3 szklanki mleka
- 3 łyżki cukru
- łyżka wody różanej
- łyżka migdałów lub niesolonych pistacji do dekoracji
(użyłam płatków migdałowych)

Wykonanie:

Mąkę ryżową zalać szklanką zimnego mleka, wymieszać i odstawić na pół godziny. Po tym czasie zagotować na średnim ogniu pozostałe mleko w garnku o grubym dnie - gdy zacznie wrzeć, dodać mleko z mąką ryżową, cukier, wodę różaną i gotować na niedużym ogniu, cały czas mieszając, aż zgęstnieje (ok. 20 minut). Energiczne mieszanie jest ważne - w przeciwnym wypadku tworzą się grudki a deser może się przypalić.

Po ugotowaniu przełożyć do miseczek lub pucharków i udekorować migdałami lub siekanymi bądź mielonymi orzechami (u mnie dodatkowo suszone płatki róż do dekoracji). Podawać na ciepło lub zimno.


Przepis dodaję do akcji "Z Widelcem po Azji"


13 lutego 2011

Restauracja Efes


Ostatnio rzadko jadam na mieście, ale dziś zdarzyło się, że dopadł mnie głód a lodówka świeciła pustkami, bo przed weekendem z braku czasu nie zrobiłam zakupów. Doszłam do wniosku, że najszybszym sposobem zaspokojenia głodu w porze obiadowej będzie wybranie się do jakiejś knajpki zlokalizowanej niedaleko od mojego miejsca zamieszkania. Wybór padł na turecką restaurację Efes, która od ubiegłego lata działa w nowych pawilonach przy Al. Jana Pawła II w Warszawie. Skusiłam się na pójście do tej knajpki, gdyż przeczytana ostatnio na blogu Delikatessen recenzja tureckiej restauracji Maho, o której i ja pisałam niedawno, wywołała u mnie apetyt na tureckie jedzenie.


Efes Kebab to nazwa dobrze znana mieszkańcom Saskiej Kępy i nie tylko tej dzielnicy. Lokal o tej nazwie od ponad 15 lat działa przy ul. Francuskiej/róg Zwycięzców. Serwowany tam kebab jest uznawany za jeden z najlepszych w Warszawie. Przy okienku na wynos stoi zawsze kolejka, wewnątrz lokalu też jest zazwyczaj tłoczno.

Restauracja Efes przy Al. Jana Pawła II 41A jest kolejnym lokalem tego samego właściciela, Zahira Bilaloglou. Oprócz dwóch wymienionych powyżej działa jeszcze Efes przy Al. Niepodległości/róg Odyńca. Nie obronił się niestety otwierany dwukrotnie Efes przy Chmielnej - to, co na Saskiej Kępie przyciąga tłumy, przy jednej z głównych ulic centrum Warszawy nie cieszyło się powodzeniem. Kilka lat temu rodzina Bilaloglou prowadziła jeszcze bardzo przyjemną restaurację Istambul zlokalizowaną przy ul. Paryskiej, ale i ona się nie utrzymała.

Lokalowi przy Al. Jana Pawła II też z pewnością nie będzie łatwo, gdyż konkurencja w okolicy jest silna. Po drugiej stronie ulicy działa od 10 lat bardzo popularny barek turecki Sapko Kebab z urozmaiconym menu, niezłym kebabem i przystępnymi cenami, mający stałych klientów, do których i ja się zaliczam. W okolicy jest też sporo innych lokali gastronomicznych, w tym także z kebabem.


Restauracja Efes jest lokalem dla amatorów kebabu, którzy ponad przystępną cenę przedkładają jakość i wyższy standard wystroju i obsługi. Mam nadzieję, że tymi właśnie atutami restauracja się obroni. Ruch w niej jest spory, choć nie tak duży jak w siostrzanych lokalach przy ul. Francuskiej i Al. Niepodległości.

Wnętrze restauracji Efes
Oprócz kebabu znajdziemy w menu także sałatki (12-14 zł), duży wybór dań mięsnych, głównie z grilla (w przedziale cenowym 20 - 30 zł) i turecką pizzę. Z przekąsek jest tylko hummus. Desery nie rzuciły mi się w oczy, ale z pewnością mają wszechobecną baklavę. Menu jest, moim zdaniem, trochę mało urozmaicone - przydałby się większy wybór przekąsek, deserów a także chociaż jedna czy dwie zupy. Jest natomiast alkohol: raki, dwa rodzaje piw - turecki Efes i rodzimy Żywiec, a także wina.

Wnętrze restauracji Efes
Restauracja jest czynna do 23-ciej, czyli dłużej niż Efes przy Francuskiej, który zamyka swoje podwoje w momencie, gdy kończy się kebab - zazwyczaj ok. godziny 19-tej.

Wnętrze restauracji Efes
W zakresie wyboru dań w Efesie jestem monotematyczna - zawsze zamawiam to samo, a mianowicie kebab "Sułtan". Jest to kebab podany na podpieczonych kawałkach tureckiego chleba z dodatkiem sosu pomidorowego i jogurtu. Uwielbiam to danie - jest pyszne. W Efesie przy Al. Jana Pawła II jest dostępne w dwóch wielkościach: mały "Sułtan" za 20 zł i duży za 26 zł i jest podawany w glinianym naczyniu. Mniejszą porcją można się w zupełności najeść, a jeśli zamówi się do tego jeszcze sałatkę (polecam z bakłażana w jogurcie lub z pomidorami - porcja 14 zł) lub, jak ja dzisiaj, hummus, to trudno wszystko zjeść.

Hummus z tureckim chlebem (14 zł)

Mały kebab "Sułtan" (20 zł)
Restauracja jest dwupoziomowa. Latem na zewnątrz jest ogródek, a w środku klimatyzacja, co jest wybawieniem przy upałach. Dania są dostępne na miejscu lub na wynos. Jest też okienko z kebabem na wynos w lawaszu lub tureckim, grubym chlebku.

Podsumowując, polecam: Efes oferuje niezmiennie tureckie jedzenie na dobrym poziomie. Jedyne, na co można narzekać to, że mogłoby być trochę bardziej urozmaicone.

Restauracja Efes
Al. Jana Pawła II 41A, paw. 2

9 lutego 2011

Sałatka szopska

Sałatkę przyrządzoną z poniższych składników jadłam kiedyś w nieistniejącej już, warszawskiej restauracji "Varna", która serwowała dania kuchni bułgarskiej. Bardzo mi smakowała i od czasu do czasu przyrządzam ją w domu jako dodatek do grillowanego mięsa lub pieczonego kurczaka.

Składniki:
(dla 4 osób jako dodatek do posiłku)
- 1 duży, świeży ogórek
- 2 pomidory
- 1/2 czerwonej papryki
- 1 średnia cebula
(u mnie czerwona)
- 50 g bułgarskiego sera owczego
lub zamiennie
- 50 g greckiego sera feta
- 2 łyżki oliwy
- 1 łyżka octu winnego
- pieprz czarny mielony - szczypta
- przyprawa ziołowa, np. czubrica lub mieszkanka ziół do sałatek - 1/2 łyżeczki (opcjonalnie)
- kilka oliwek do dekoracji (opcjonalnie)

Przygotowanie:

Obranego ze skórki ogórka i pomidora pokroić w dość dużą kostkę, natomiast cebulę i paprykę w małą kostkę. Pokrojone warzywa skropić oliwą wymieszaną z octem i przyprawami, a następnie wymieszać. Sałatkę posypać startym serem - ścieram na tarce o drobnych oczkach bezpośrednio nad talerzem, na którym jest ułożona sałatka. Udekorować oliwkami.

Bułgarski ser szopski jest dostępny w hipermarketach sieci Auchan. Można go zastąpić grecką fetą. Polski zamiennik fety nie bardzo się nadaje - jest zbyt miękki i rozmazuje się na tarce. Do tej sałatki nie dodaję soli, gdyż ser jest słony. Najbardziej lubię, gdy sera jest sporo - tyle, aby warzywa były nim całkowicie pokryte.


Na dolnym zdjęciu sałatka szopska z bułgarskiej restauracji "Nesebar" w Warszawie - tam przyrządzają ją z dodatkiem pieczonej papryki.



3 lutego 2011

Kheer - Payasam - indyjski pudding ryżowy


Tradycyjny deser indyjski przyrządzany z ryżu, mleka, ghee i cukru/cukru nierafinowanego z dodatkami, którymi mogą być w zależności od przepisu: rodzynki, migdały, pistacje, orzychy nerkowca, kardamon, szafran, woda różana i inne. Na północy Indii, w Pakistanie i Nepalu nosi nazwę Kheer a na południu Indii znany jest jako Payasam. Przepisów na ten deser jest wiele. Mnie najbardziej przypadł do gustu pochodzący z książki "Kuchnia indyjska. Najlepsze przepisy" (praca zbiorowa, wydawnictwo Publicat). Wzbogaciłam go o nieco więcej dodatków niż podano w książce.

Składniki:
(dla 4-6 osób)

- szklanka grubo zmielonego ryżu
- łyżka ghee (klarowanego masła)
- 3/4 szklanki cukru
- 5-centrymetrowy kawałek kory cynamonu
- 5 szklanek pełnego mleka
- 1/3 szklanki rodzynek
- łyżeczka zmielonego kardamonu
- 1/2 łyżeczki mielonej gałki muszkatołowej
(najlepiej świeżo startej)
- szczypta szafranu
- do przybrania: orzechy nerkowca i/lub pistacje, migdały, rodzynki, pręciki szafranu.

Przygotowanie:

W garnku lub rondlu o grubym dnie rozgrzać ghee, dodać kawałek cynamonu, cukier i smażyć, aż zacznie się karmelizować. Zmniejszyć ogień, dodać grubo zmielony ryż (zmieliłam w młynku do kawy), połowę mleka, doprowadzić do wrzenia, cały czas mieszając. Dodać resztę mleka, kardamon, szafran, rodzynki, gotować do zgęstnienia, cały czas mieszając. Gdy masa zgęstnieje, przełożyć do salaterki lub oddzielnych miseczek bądź pucharków, posypać mieloną gałką muszkatołową, udekorować według uznania rodzynkami i/lub orzechami, migdałami posiekanymi lub w płatkach oraz pręcikami szafranu. Podawać na ciepło lub zimno.


Przepis dodaję do akcji "Z Widelcem po Azji" na Durszlaku.