Ostatnio rzadko jadam na mieście, ale dziś zdarzyło się, że dopadł mnie głód a lodówka świeciła pustkami, bo przed weekendem z braku czasu nie zrobiłam zakupów. Doszłam do wniosku, że najszybszym sposobem zaspokojenia głodu w porze obiadowej będzie wybranie się do jakiejś knajpki zlokalizowanej niedaleko od mojego miejsca zamieszkania. Wybór padł na turecką restaurację Efes, która od ubiegłego lata działa w nowych pawilonach przy Al. Jana Pawła II w Warszawie. Skusiłam się na pójście do tej knajpki, gdyż przeczytana ostatnio na blogu Delikatessen recenzja tureckiej restauracji Maho, o której i ja pisałam niedawno, wywołała u mnie apetyt na tureckie jedzenie.
Efes Kebab to nazwa dobrze znana mieszkańcom Saskiej Kępy i nie tylko tej dzielnicy. Lokal o tej nazwie od ponad 15 lat działa przy ul. Francuskiej/róg Zwycięzców. Serwowany tam kebab jest uznawany za jeden z najlepszych w Warszawie. Przy okienku na wynos stoi zawsze kolejka, wewnątrz lokalu też jest zazwyczaj tłoczno.
Restauracja Efes przy Al. Jana Pawła II 41A jest kolejnym lokalem tego samego właściciela, Zahira Bilaloglou. Oprócz dwóch wymienionych powyżej działa jeszcze Efes przy Al. Niepodległości/róg Odyńca. Nie obronił się niestety otwierany dwukrotnie Efes przy Chmielnej - to, co na Saskiej Kępie przyciąga tłumy, przy jednej z głównych ulic centrum Warszawy nie cieszyło się powodzeniem. Kilka lat temu rodzina Bilaloglou prowadziła jeszcze bardzo przyjemną restaurację Istambul zlokalizowaną przy ul. Paryskiej, ale i ona się nie utrzymała.
Lokalowi przy Al. Jana Pawła II też z pewnością nie będzie łatwo, gdyż konkurencja w okolicy jest silna. Po drugiej stronie ulicy działa od 10 lat bardzo popularny barek turecki Sapko Kebab z urozmaiconym menu, niezłym kebabem i przystępnymi cenami, mający stałych klientów, do których i ja się zaliczam. W okolicy jest też sporo innych lokali gastronomicznych, w tym także z kebabem.
Restauracja Efes jest lokalem dla amatorów kebabu, którzy ponad przystępną cenę przedkładają jakość i wyższy standard wystroju i obsługi. Mam nadzieję, że tymi właśnie atutami restauracja się obroni. Ruch w niej jest spory, choć nie tak duży jak w siostrzanych lokalach przy ul. Francuskiej i Al. Niepodległości.
Wnętrze restauracji Efes |
Oprócz kebabu znajdziemy w menu także sałatki (12-14 zł), duży wybór dań mięsnych, głównie z grilla (w przedziale cenowym 20 - 30 zł) i turecką pizzę. Z przekąsek jest tylko hummus. Desery nie rzuciły mi się w oczy, ale z pewnością mają wszechobecną baklavę. Menu jest, moim zdaniem, trochę mało urozmaicone - przydałby się większy wybór przekąsek, deserów a także chociaż jedna czy dwie zupy. Jest natomiast alkohol: raki, dwa rodzaje piw - turecki Efes i rodzimy Żywiec, a także wina.
Wnętrze restauracji Efes |
Wnętrze restauracji Efes |
W zakresie wyboru dań w Efesie jestem monotematyczna - zawsze zamawiam to samo, a mianowicie kebab "Sułtan". Jest to kebab podany na podpieczonych kawałkach tureckiego chleba z dodatkiem sosu pomidorowego i jogurtu. Uwielbiam to danie - jest pyszne. W Efesie przy Al. Jana Pawła II jest dostępne w dwóch wielkościach: mały "Sułtan" za 20 zł i duży za 26 zł i jest podawany w glinianym naczyniu. Mniejszą porcją można się w zupełności najeść, a jeśli zamówi się do tego jeszcze sałatkę (polecam z bakłażana w jogurcie lub z pomidorami - porcja 14 zł) lub, jak ja dzisiaj, hummus, to trudno wszystko zjeść.
Hummus z tureckim chlebem (14 zł) |
Mały kebab "Sułtan" (20 zł) |
Podsumowując, polecam: Efes oferuje niezmiennie tureckie jedzenie na dobrym poziomie. Jedyne, na co można narzekać to, że mogłoby być trochę bardziej urozmaicone.
Restauracja Efes
Al. Jana Pawła II 41A, paw. 2
Kebab bardzo lubię, choć jadam go niezwykle sporadycznie - już nie pamiętam kiedy ostatnio miałam okazję go jeść, ale pewnie minęło kilka miesięcy.
OdpowiedzUsuńW moim mieście tylko w dwóch miejscach próbowałam kebabu.
Zamawiam zawsze mały ( u nas 8 -12 zł) a i tak czasem mam problem, aby go zjeść.
Hummusu nigdy nie próbowałam. Czy można do czegoś naszego przyrównać jego smak?
Bardzo lubiłam Istanbul i żałuję, że padł, natomiast do Efesu jakoś się nie mogłam przekonać. Ale ten Twój kebab wygląda bardzo zachęcająco;)
OdpowiedzUsuńOj, jak miło:))) Dziękuję Ci też bardzo za zdjęcia wnętrza - rzeczywiście prześliczne, nie miałam pojęcia, że Efes na Jana Pawła jest taki ładny! Tym bardziej, że z tego, co piszesz, ceny wydają się być bardzo przystępne. Pozdrawiam, dobrego tygodnia!
OdpowiedzUsuńZnam EFES przy Francuskiej, faktycznie kebab tam serwowany jest pyszny. Mój wybór zawsze padał na kebab w lavashu i z ostrym sosem, pyszności!
OdpowiedzUsuńJak mam ochotę na kebab i nie mogę go zrobić sama w domu, to mój wybór zawsze pada na EFES. Fajnie, że jest już bliżej :)
pozdrawiam ciepło!
Margarytko, hummus to pasta z ciecierzycy. Bardzo łatwo przyrządzić ją w domu: miksujesz ugotowaną ciecierzycę, dodając do tego sok z cytryny, oliwę, czosnek przeciśnięty przez praskę, przyprawiasz i gotowe. Dobrze smakuje z pitą, ale nie tylko - inne pieczywo według uznania też może być.
OdpowiedzUsuńAgo, ja Efes lubię (ten przy Francuskiej), ale tylko wybrane dania - nie wszystko mi tam smakuje, np. nie podobało mi się, że dodają do dań surówkę z kapusty.
Delikatessen, wystrój w nowym Efesie jest rzeczywiście przyjemny - o wiele ładniejszy niż w starszych lokalach działających pod tą nazwą.
Eve, ja też się cieszę, że mam efesowy kebab bliżej domu, bo od czasu do czasu nachodzi mnie na niego chęć a na Saskiej Kępie teraz rzadziej bywam.
OdpowiedzUsuńW lawaszu też lubię.
Pozdrawiam!
A ja jade za niecale 2 tyg na dlugi weekend do Turcji! Pojem sobie na miejscu! Narobilas mi jeszcze wiekszego smaka...
OdpowiedzUsuńDo hummusu dodaje sie jeszcze tahini :)
OdpowiedzUsuńFajnie, Haniu, że prowadzisz taki przewodnik po różnych knajpkach - zawsze można sobie zrobić taką atrakcję, będąc w Warszawie i skosztować coś smacznego.:)
OdpowiedzUsuńJak się nie ma czasu na zakupy przed weekendem, to się je w weekend robi i nie trzeba wydawać kasy na jedzenie na mieście.
OdpowiedzUsuńEfes z zewnątrz taki sobie, za to w środku uroczy.
@ Anonimowy 1, zazdroszczę wyjazdu. Chętnie pojadłabym tureckich specjałów u źródła.
OdpowiedzUsuń@ Anonimowy 2, tak dodaje się tahini, czyli pastę sezamową, ale są też przepisy na hummus bez tego dodatku i moim zdaniem nie jest on niezbędny, tym bardziej, że nie wszędzie w naszym kraju jest dostępny. Wersja bez tahini jest również smaczna.
Lekka, mam nadzieję, że mój przewodnik komuś się przyda.
Annette, czasem tak bywa, że i w weekend ma się zajęcia, które uniemożliwiają poświęcenie czasu na zakupy i gotowanie w domu.
Poza tym wyjście do knajpki od czasu do czasu, szczególnie takiej, którą się lubi, jest miłym urozmaiceniem i przyjemnością.
W Krakowie nie mam takiej "kebabowej restauracji". Są kebaby na szybko, a szkoda. Bardzo lubimy z mężem kebaby i z chęcią zjedlibyśmy je w przyjemnej restauracji z sałatkami :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Serdecznie!
Kosz na śmieci przy stoliku? Obrzydliwe...
OdpowiedzUsuńMonico, u Was w Krakowie kebaby na szybko są w bardziej wyposionej wersji niż w Warszawie - więcej mięsa i większy wybór dodatków, choć i nasze się ostatnio poprawiły. Miałam okazję spróbować kebabu w Krakowie i bardzo mi smakował.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
nie wiedziałam, że to oni byli na Saskiej [byłam u nich kiedyś na Saskiej]
OdpowiedzUsuńWygląda na to że to kolejne miejsce które muszę nidługo odwiedzić:) szczególnie, że mam niedaleko i mogę to połączyć z wiosennym spacerkiem:)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście dawna "restauracja" na Francuskiej jest od około 17 lat. Jeden z pierwszych i chyba najlepszych kebab-barów w Warszawie. Od tego czasu wiele się zmieniło. Posiadają teraz (2012) 3 restauracje (w pełnym tego słowa znaczeniu: ul. Francuska, Al. J. Pawła i Al. Niepodległości), ale w dalszym ciągu każda z nich wydaje szybkie dania przez okienko. Zaletą tej opcji jest możliwość realizacji zamówienia, gdy nie mamy czasu czekać na stolik lub kiedy chcemy zjeść, to co lubimy w zaciszu własnych 4 kątów. ;-)
OdpowiedzUsuńCo do zawartości talerza, to jakość nadal taka jak zawsze - wszystko dobre, co dobrze smakuje.
Polecam!
38 yr old VP Product Management Bernadene Tolmie, hailing from Winona enjoys watching movies like Benji and Do it yourself. Took a trip to Lagoons of New Caledonia: Reef Diversity and Associated Ecosystems and drives a Maxima. tutaj sa wyniki
OdpowiedzUsuń