Briam to jedno z moich ulubionych dań na lato. Najlepiej smakuje o tej porze roku, gdy mamy do dyspozycji bogactwo świeżych warzyw. Poznałam tę potrawę dość dawno temu podczas wakacji w Grecji. Pierwszy raz jadłam ją w tawernie na Rodos. Byłam nią wtedy zachwycona. Później starałam się ją odtworzyć w domu. Przyrządzałam ją w różnych wersjach - z ziemniakami i bez nich, zapiekaną z fetą i w wersji bez sera, pieczoną krótko w wysokiej temperaturze i długo w niższej. Metodą prób i błędów wypracowałam mój ulubiony sposób przyrządzania tej potrawy. Istnieje wiele przepisów na briam, które nieco różnią się od siebie składnikami, czasem i sposobem przyrządzania. W książce z przepisami na tradycyjne dania kuchni greckiej, którą przywiozłam z Grecji, są dwa przepisy na briam. Jeden z nich jest prostszy - w skład potrawy wchodzą cukinia, ziemniaki, czosnek, oliwa, posiekana natka pietruszki, sól i pieprz. Drugi, bogatszy to briam po macedońsku przyrządzany z bakłażanów, cukinii, papryki, pomidorów, cebuli, czosnku i posiekanej natki pietruszki, oliwy, soli i pieprzu, ale bez dodatku ziemniaków - ta wersja jest moją ulubioną, przy czym moja wersja nieco różni się od tej z książki. Czasem, gdy chcę, aby danie było bardziej pożywne, robię je z ziemniakami. Fetę dodaję dopiero po upieczeniu - dobrze sprawdza się posypanie dania już na talerzu pokruszonym serem. Zrobiłam raz briam zapieczony razem z fetą, ale ta wersja mniej mi odpowiada.
Danie jest pyszne, ale ma jedną wadę - upieczenie warzyw wymaga dość długiego czasu, a mianowicie od godziny wzwyż (u mnie ok. 1,5 godziny). Moje zdanie jest takie, że danie jest tym smaczniejsze, im jest dłużej pieczone w niższej temperaturze, oczywiście z tą niską temperaturą bez przesady - piekę w średnio nagrzanym piekarniku (ok. 170 -180 stopni C). W wysokiej temperarurze warzywa za bardzo się wysuszają. Niektóre przepisy podają, aby potrawę przed włożeniem do piekarnika podlać wodą i/lub przykryć folią aluminiową. Ja tego nie robię - piekę warzywa w średniej temperaturze rozłożone na blasze w jednej warstwie, skropione oliwą, posypane ziołami i solą. Efekt takiego pieczenia widać na zdjęciach - warzywa były zapiekane przez 1,5 godziny, całkiem dobrze zachowały swoją formę i nie wysuszyły się.
Proponuję podać potrawę z sosem jogurtowym - u mnie w dwóch wersjach: jedna z czosnkiem, druga z fetą.
Składniki:
(dla 4 osób)
- 1 duży bakłażan
- 1 średnia cukinia lub 2 mniejsze
- 2-3 różnokolorowe papryki (u mnie żółta i czerwona)
- 2 duże cebule
- 4-6 mięsistych pomidorów zależnie od wielkości (najlepiej podłużne lub malinowe)
- 4 ząbki czosnku
- 6 średnich ziemniaków
- 4 łyżki oliwy
- łyżeczka suszonego oregano
- łyżeczka suszonej bazylii - opcjonalnie
- łyżeczka suszonej mięty - opcjonalnie
- łyżeczka suszonego czosnku niedźwiedziego - opcjonalnie
(zioła można dodać według uznania takie, jakie się lubi)
- sól - ilość wg uznania
- trochę mielonego pieprzu czarnego
- 1/4 kostki pokruszonej fety, najlepiej greckiej
- łyżka posiekanej natki pietruszki
Sos I:
- mały kubek gęstego jogurtu naturalnego
- 1/4 kostki pokruszonej fety
(dobrze sprawdza się rozgniatanie widelcem)
- kilka gałązek posiekanego koperku
Sos II:
- mały kubek gęstego jogurtu naturalnego
- łyżka majonezu
- szczypta soli
- trochę mielonego pieprzu czarnego
- kilka gałązek posiekanego koperku i/lub natki pietruszki
- 1/2 ząbka czosnku przeciśniętego przez praskę
Przygotowanie:
Warzywa umyć, odciąć ogonki z cukinii i bakłażana, z papryki usunąć pestki i ogonek, z cebuli i czosnku łuski, ziemniaki obrać. Warzywa pokroić w grubą kostkę, umieścić na blasze wyłożonej pergaminem, przyprawić ziołami, solą i pieprzem, skropić oliwą, wymieszać. Piec w średnio nagrzanym piekarniku ok. 1,5 godziny, od czasu do czasu mieszając. Podawać posypane posiekaną natką pietruszki i pokruszoną fetą oraz, według uznania, z sosem jogurtowym (powyżej podane składniki sosu mieszamy ze sobą).
Przepis jest moją interpretacją tradycyjnego dania kuchni greckiej.
Fajne! Bardzo mi się ten przepis podoba. Dzięki za podzielenie się. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńZnowu coś dla mnie - super! Irmela
OdpowiedzUsuńTo coś zdecydowanie dla mnie!
OdpowiedzUsuńi nieodłączna feta!
OdpowiedzUsuńtypowo po grecku.
i tak kolorowo!
Takie warzywa są dobrym uroznajceniem dla dań mięsnych, od czasu do czasu robię je na obiad. Daję do tej potrawy nieobrany czosnek i daję go dużo, bo upieczony w łupinach jest słodziutki i wszyscy biją się o niego. Świetnie do tej potrawy pasuje też inny grecki ser Halloumi.
OdpowiedzUsuńCo za pyszności .Tyle warzywek kolorowych ,aż ślinka cieknie
OdpowiedzUsuńO ! Przypomniałaś mi jak bardzo to uwielbiam i jak bardzo tęsknię za Grecją : ) Ahh, piękna danie <3
OdpowiedzUsuńDanie idealne!
OdpowiedzUsuńSwieze warzywa z oliwa z olweik, ziolami i serem - nic wiecej mi nie potrzeba :)
Naprawde, moglabym jesc takie danie codziennie :)
Pozdrawiam cieplo!
Rozkoszne danie!
OdpowiedzUsuńHania-kasia ciekawych rzeczy sie od Ciebie dowiaduje. Robie wlasnie takie danie w tej Twojej wersji bez ziemniakow i tez posypuje feta juz po upieczeniu. Czasem zamisast fety daje kozi ser. Nie mialam pojecia, ze to danie greckie i na dodatek ma swoja nazwe:-) Dla mnie to po prostu idealne danie na lato, bo wymaga jedynie pokrojenia warzyw i samo sie praktycznie robi.
OdpowiedzUsuńPS. bylam w koreanskim sklepie i kupilam rice cakes, mrozony korzen lotosu i takie smazone tofu do nadziewania, nazywa sie to aburage, nie wiem jak po naszemu nazwac.
piękne kolory:))) zjadłabym taki talerz z wielkim apetytem:))) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńKocham takie warzywa. Mam dwie ciocie w Grecji i to one dawno temu nauczyły mnie takie robić. Dodają jeszcze do nich często czarne oliwki, tylko już pod koniec, żeby sie nie spaliły :)
OdpowiedzUsuńKate, Iremelo, Paulino, cieszę się, że tym daniem utrafiłam w Warsz smak.
OdpowiedzUsuńKarmelitko, dla mnie to danie to kwintesencja kuchni greckiej - dużo kolorowych warzyw i feta.
Avelino, świetny pomysł, aby dodać do potrawy czosnek w łupinach - następnym razem wypróbuję.
Weroniko, u mnie, gdy przyrządzałam to danie, też obudziła się tęsknota za Grecją. Zamarzyło mi się, aby znowu wybrać się tam na urlop.
Nat, ja też mogłabym jeść to danie często.
Aniu, cieszę się, że się podoba.
Thiesso, miła niespodzianka, że czegoś się ode mnie dowiedziałaś - na ogół to ja dowiaduję się nowych dla mnie rzeczy od Ciebie. Fajne zakupy zrobiłaś. Ciekawa jestem,co wyczarujesz z korzenia lotosu.
Goh, to danie lubię nie tylko za smak, ale także za bogactwo kolorów na talerzu. Aż chce się jeść.
Kuchareczko, dziękuję za podpowiedź na temat oliwek. Następnym razem dodam je.
Pozdrawiam Was!
Hania-kasia mam cos lankijskiego na oku, ale moze jak zrobie z polowy porcji to i na koreanskie starczy.
OdpowiedzUsuńWyglada apetycznie...chyba znam ten smak,ale nie znalam nazwy tej potrawy,jadlam ja kiedys w Turcji..pieczone baklazany ...pycha!kocham pieczone warzywa:)
OdpowiedzUsuńTeż bardzo lubię briam, z tym, że często dodaję pokrojony w kawałki parmezan (ważne, by nie był tarty - to maja byc takie stopione, miękkie w środku, grudeczki). Pomysł bodajże z MniamMniam, stosuję od lat. A do briama wrzucam, co pod ręką - czasem bakłażana, czasem marchewkę, jak Grecy. Zawsze muis być tylko cukinia, czosnek i świeża mięta:)
OdpowiedzUsuńBriamu z parmezanem jeszcze nie próbowałam - muszę spróbować.
OdpowiedzUsuńTakie zestawy warzyw zdrowo upieczonych można by chyba jeść codziennie
OdpowiedzUsuń