Tom Kha to jedna z najpopularniejszych zup tajskich. Tom Kha Gai to wersja z kurczakiem, natomiast Tom Kha Goong z krewetkami. Przepisów na tego rodzaju zupy można spotkać wiele - różnią się od siebie składnikami, zależnie od inwencji i upodobań gotujących. Oto moja wersja Tom Kha Gai.
Składniki:
4 porcje
- 1 pierś kurczaka
- 4 szklanki bulionu drobiowego
(użyłam tajskiego bulionu z kostki do zup Tom Yum)
- 2 szklanki mleka kokosowego
- puszka grzybów słomianych (straw mushrooms) odsączonych z zalewy i pokrojonych w ćwiartki
- lub garść suszonych grzybów shitake, namoczonych w wodzie (15-20 min.) i pokrojonych w paski
- lub kilka pieczarek pokrojonych w grube plasterki lub ćwiartki
- 2 łodygi trawy cytrynowej
- 3 liście limonki kaffir
- 2 ząbki czosnku drobno posiekane
- 4 plasterki galangalu obranego i drobno posiekanego (zamiennie można użyć imbiru)
- 1 łyżka sosu rybnego
- 1 łyżka sosu ostrygowego
- 1 łyżeczka pasty Tom Yum - opcjonalnie
- 1 łyżeczka tajskiej pasty z suszonego chili Nam Prik Pao - opcjonalnie
- 1-2 małe papryczki chili pokrojone w cienkie plasterki
- 1/2 czerwonej papryki pokrojonej w paski
- garść groszku cukrowego
(zamiennie garść różyczek brokułów)
- łyżka cukru trzcinowego
- sok z 1/2 limonki
- garść siekanych listków świeżej kolendry
Przygotowanie:
Zagotować bulion, dodać posiekany czosnek i galangal, łodygi trawy cytrynowej pozbawione końcówek i zewnętrznych liści i pokrojone ukośnie, liście limonki, kurczaka pokrojonego w kostkę, namoczone i pokrojone w paski grzyby shitake (jeśli używasz tego rodzaju grzybów), mleko kokosowe oraz dodatki przyprawowe. Gotować na wolnym, aż kurczak będzie miękki. Na kilka minut przed końcem gotowania dodać groszek cukrowy pozbawiony końcówek (lub różyczki brokułów), paprykę pokrojoną w paski, grzyby słomiane lub pieczarki i sok z limonki. Warzyw nie należy gotować długo - groszek (lub brokuły) i papryka powinny pozostać chrupiące. Po ugotowaniu posypać posiekanymi listkami kolendry.
Azjatyckie dodatki do zupy, a także groszek cukrowy kupiłam w sklepie Asian House przy ul. Okopowej 29 B (wejście od ul. Barona) w Warszawie.
Przepis dodaję do akcji Ireny i Andrzeja "Z widelcem po Azji" .
Brzmi egzotycznie i bardzo smacznie... Najbardziej zazdroszczę Ci tego groszku cukrowego, bo go uwielbiam... latem dostaję od sąsiadki (z działki) ale raz kupiłam mrożony z Hortexu i się rozczarowałam, bo był gruby i łykowaty... a ten w Twojej zupie wygląda idealnie.
OdpowiedzUsuńWidzę Haniu, że u Ciebie już od dłuższego czasu króluje kuchnia azjatycka :-))
Margarytko, mnie spośród składników tej zupy też najbardziej smakuje groszek cukrowy. Bardzo się dziś ucieszyłam, gdy trafiłam na niego w sklepie.
OdpowiedzUsuńTo fakt, mam ostatnio fazę na kuchnię azjatycką. Już prawie zapomniałam, że istnieje kuchnia polska - trzeba by sobie o niej od czasu do czasu przypomnieć.
Pozdrawiam!
To zupełnie odwrotnie niż ja ;-)) Lubię polską kuchnię, choć w moim wykonaniu jest mocno odchudzona i równie mocno urozmaicona warzywami... I mam słabość do kuchni indyjskiej, choć ciągle niewiele potraw robię i ciągle się jej uczę.
OdpowiedzUsuńAle w sumie dobrze, że panuje taka różnorodność - każdy może coś dla siebie wybrać ;-)))
Pozdrawiam i idę w stronę łóżka ;-))
Bardzo bogata ta Twoja wersja. Ja sie szykuje do krewetkowej, bo dziecko krewetewk sie domaga. Groszek cukrowy mam w zamrazarce. Jako szczesliwa posiadaczka dzialki uprawiam go sobie latem i dzieki temu w zimie tez mam w zanadrzu. Troche czasu zajelo nam odszukanie takiego, ktory dlugo pozostaje plaski i nie ma lyk.
OdpowiedzUsuńCo do kuchni polskiej, to wcale nie zaluje, ze nie paktykuje. Niestetyy nie bede patriotka, ale poza paroma zupami malo ma do zaoferowania, zwlaszcza jesli chodzi o dania zdrowe i warzywne.
Ja wybrałabym wersję z krewetkami!Zupa wygląda bardzo smakowicie i wyobrażam sobie jej aromatyczny zapach:)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście wersja bardzo solidna, ale osobiście nie miałbym nic przeciwko temu, żeby zjeść talerz takiej zupy;-)
OdpowiedzUsuńMargartyko, to dlatego Twój blog przyciąga tak wielu czytelników, że jesteś specjalistką od kuchni polskiej. Mnie bardziej ciągnie do nowości - dań kuchni polskiej najadłam się w domu rodzinnym. Czasem tylko nachodzi mnie chęć na mielonego, schabowego czy pierogi.
OdpowiedzUsuńThiessa, po Twoich opisach, co masz w zamrażarce z własnej działki, jestem coraz bardziej zachęcona, aby i moją działkę potraktować poważniej, tylko że tak się trafiło, że u mnie jest kiepska ziemia i małe szanse, aby mieć z niej plony. Najlepiej rosną tam chwasty :o))
Burczymiwbrzuchu, ja też wolę z krewetkami, choć i kurczakowa jest dobra. Tak naprawdę to najlepsze z tej zupy są dla mnie chrupiące warzywa.
Grumko, lubię, gdy na talerzu jest kolorowo, poza tym to była moja kolacja, więc zupa musiała mieć sporo składników, abym nie była głodna. Takie kolacje mogłabym jeść często.
Pozdrawiam Was!
Auć, groszek cukrowy!
OdpowiedzUsuńHaniu, może chcesz zamieszkać w okolicy ze zdrowym powietrzem?;)
Pożądam groszku cukrowego!
W ubiegłym roku Piotr przysłał mi go z Kopenhagi, ale tylko raz i niedużo. Fajnie, że mi przypomniałaś o groszku - może powtórzymy tę operację z przesyłką.
Chętnie skosztowałabym Twojej zupy, Haniu.:)
Pyszna zupa! Dodałaś Haniu sporo azjatyckich przypraw,co sprawia,że jest bardziej zbliżona do oryginału.Ja zawsze wybieram wersję z krewetkami.
OdpowiedzUsuńA groszek cukrowy przez okrągły rok można kupić w Auchan,Piotrze i Pawle,czy w Almie.
Miłego dnia!
Ta zupa zapewne jest przepyszna, ale mnie zachwyciły jej kolory...ja chcę takiej!!!:)
OdpowiedzUsuńNaprawdę bardzo bogata wersja, podoba mi się niezmiernie, mam w planach na ten tydzień wegetariańską wersję tajskiego curry.
OdpowiedzUsuńPiękna ta zupa :) Też od jakiegoś czasu chce ją przygotować, ale w troszkę innej wersji. Na razie jestem na etapie poszukiwania składników :)
OdpowiedzUsuńależ pyszne kolory!
OdpowiedzUsuńMleko kokosowe nadaje taki aksamitny sznyt zupie kurczakowej i łagodzi ostrość pozostałych dodatków. Uwielbiam...
OdpowiedzUsuńSzalejesz rzeczywiscie ostatnio :). Też powoli dorastam do myśli, żeby zrobić tą zupę samodzielnie.
OdpowiedzUsuńLekka, bardzo chętnie zamieniłabym się na świeże powietrze, ale tylko na miesiąc. Na dłuższą metę brakowałoby mi mojego miasta, z którym jestem zżyta i dostępnych w nim atrakcji.
OdpowiedzUsuńAmber, skoro w Warszawie można kupić groszek cukrowy w sieciowych supermarketach, to i w innych miastach pewnie też. Dziewczyny, rozejrzyjcie się dobrze w Waszych okolicach, zapewne też jest dostępny.
Aniu, zachęcam do ugotowania takiej zupy - jest w sumie prosta w przygotowaniu, trzeba tylko zgromadzić trochę dodatków. W sklepach Asian House można kupić gotowy, zapakowany na tacce zestaw świeżych dodatków do zup tajskich.
Nobleva, cieszę się, że moja wersja zupy przypadła Ci do gustu.
Karolino, życzę udanych eksperymentów z kuchnią tajską!
Asiejo, cieszę się, że się podoba.
Kasinko, ja też lubię najbardziej wersje zup tajskich z mlekiem kokosowym.
Iv, zachęcam do ugotowania takiej zupy w domu - nie jest to skomplikowane a afekt zachwycający i nie gorszy niż w tajskich restauracjach w Polsce a może nawet lepszy, bo można dodać to, na co ma się ochotę.
Pozdrawiam Was!
Haniu-Kasiu! Cudowna zupa! Jestem pewna, że bardzo by mi smakowała, rozpaczam jedynie (i ponownie) nad brakiem dostępu do paru kluczowych składników.... Dobrze Ci, że masz je pod ręką:)
OdpowiedzUsuńPozdrowień moc!
Haniu, po raz kolejny aż mi szczęka opadła!Na Twoje dania się tak przyjemnie patrzy i tak miło o nich czyta. A ta zupa taka kolorowa!
OdpowiedzUsuńFantastyczna zupa - u mnie tez ostatnio taj - przynajmniej raz w tygodniu! Chyba teraz czas na zupke wlasnie!:)
OdpowiedzUsuńMniam:)))Świetny energetyzujący kolor! I potwierdzam, że świeży groszek cukrowy nietrudno dostać, ja kupowałam albo w Realu albo w Tesco. Jest też w Almie
OdpowiedzUsuńTa zupa jest przepiękna. Uwielbiam groszek cukrowy!
OdpowiedzUsuńhttp://wlodarczyki.net/mopswkuchni/
Anno-Mario, nawet nie mając części składników, można spróbować ugotować zupę w tym stylu. Może będzie trochę odbiegać od tajskiego oryginału, ale też będzie smaczna.
OdpowiedzUsuńGrace, zachęcam do ugotowania takiej zupy - nie jest to trudne.
Arku, czekam niecierpliwie na Twoją wersję zupy.
Ago, to fakt, już samo spojrzenie na kolory nastraja pozytywnie a zupa sama w sobie świetnie rozgrzewa w chłodny wieczór.
Mopsie, cieszę się, że się podoba.
Pozdrawiam Was!
Bardzo, bardzo apetyczna, uwielbiam takie egzotyczne dania
OdpowiedzUsuńCzytam, że groszek cukrowy można dostać w Tesco, w Piotrze i Pawle(Almy i Reala u mnie nie ma... może i można, ale nie w moim mieście - sprawdziłam, nawet zapytałam czy dostają. Pani w "Piotrze i Pawle" spojrzała na mnie jakbym co najmniej pytała ją o lot na Marsa. Sprawdziłam też w innych sklepach i nic. Czasem latem można dostać na targu od działkowiczów.
OdpowiedzUsuńJedyny jaki udało mi się kupić to mrożony i do tego paskudny - producent o groszku cukrowym chyba pojęcie ma nikłe. Chyba muszę poczekać dla lata licząc na dobre serce sąsiadki.
Margarytko, nie sądziam, że są takie różnice w zaopatrzeniu sklepów sieciowych na terenie kraju - byłam przekonana, że mają wspólne kanały zaopatrywania i w każdym sklepie danej sieci jest to samo. Pozostaje zastąpić innym warzywem.
OdpowiedzUsuńEj, ale z Ciebie prawdziwa Czarodziejka w kuchni ;-DD
OdpowiedzUsuńwww.przysmakiewy.pl
Właśnie przypomniałam sobie, że gdzieś przemknął mi przed oczami przepis na taką zupę w jednej z moich książek. Pyszna musi być, lubię kokos w potrawach :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Haniu-Kasiu, czy mogę się do Ciebie wprowadzić, przynajmniej na czas tej azjatyckiej akcji? ;D Zupa marzenie :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBiedrono,
OdpowiedzUsuńdziekuję za miłe słowa.
Monico, jest rzeczywiście pyszna. Zachęcam do ugotowania.
Komarko, zapraszam na zupę i nie tylko. U mnie akcja azjatycka trwa nieustająco.
Pozdrawiam Was!
Pyszny przepis! Uwielbiam połączenie mleka kokosowego, chilli i aromatycznych przypraw:)
OdpowiedzUsuńHaniu skusiłam się. W nieco prostszej wersji ale jednak :)
OdpowiedzUsuńwidzę, że lubisz dania orientalne- są pyszne!
OdpowiedzUsuń5litrów zupy za kupe kasy w naszych polaksich warunkach....ale warto,
OdpowiedzUsuńImponująca ilość składników - zupa musi być wyjątkowa!
OdpowiedzUsuńPierwszy dobry przepis w języku polskim, jaki znalazłam w internecie :) Chociaż nie spotkałam się jeszcze z wersją zawierającą brokuł :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, cieszę się, że przepis się podoba. Ja brokuły rzadko dodaję, jeśli już to częściej do tajskiego curry niż do zupy.
Usuńświetna zupa, robię co jakiś czas, chyba nigdy nam się nie znudzi :)
OdpowiedzUsuńMoje smaki..:)
OdpowiedzUsuń