12 grudnia 2007

Cebulki balsamico




Wszystkim smakoszom polecam najnowszą książkę Agnieszki Maciąg zatytułowaną "Smak życia" - jest pięknie wydana, zawiera ciekawe przepisy opatrzone zdjęciami Roberta Wolańskiego. Książka może być dobrym prezentem pod choinkę dla kogoś, kto interesuje się kulinariami i ceni wydawnictwa na wysokim poziomie.
Pierwszym przepisem z tej książki, który wypróbowałam, jest przepis na cebulki balsamico - świetny włoski dodatek do dań. Do wykonania tej przekąski potrzebne są szalotki, które piecze się w łupinach przez godzinę w piekarniku nagrzanym do temp. 160 st. Po ostudzeniu cebulki obiera się i zalewa marynatą składającą się z balsamico i oliwy z oliwek w proporcjach 50/50 (tak mówi przepis, choć osobiście zmieniłabym proporcje na 40/60 na korzyść oliwy, którą uwielbiam), cukru trzcinowego i świeżego rozmarynu. Cebulki w marynacie wstawiamy do lodówki na noc a najlepiej na 24 godziny - będą tym pyszniejsze, im bardziej przejdą smakiem marynaty. Do tego świeża ciabatta, której kawałki maczamy w marynacie, dobra wędlina, kieliszek czerwonego wina i mamy gotową pyszną kolację. Polecam!

11 grudnia 2007

Wigilia u Andyka





























W sobotę, 8 grudnia 2007, dzięki gościnności Andyka i jego żony Iwony, odbyło się wigilijne spotkanie warszawskich Oliwkowiczów. Uczestniczyło w nim 15 osób: gospodarze Andyk i Iwona oraz Lidka Xfenixowa, Hania-Kasia, Tangerinka i Kris, Krys Dobrodziej i jego znajomy z Australii, Jarek, Lucy, Iza i Szyman, Pinia i Jura, Agnieszka „Wegetarianka” i jej znajomy Tito, rodem z Indii.Pod względem kulinarnym nasza wigilia była nietypowa, bo na stole przeważały dania egzotyczne a spotkanie stało się po trosze „festiwalem pangi”, gdyż aż 3 dania były przyrządzone na bazie tej ryby. Typowo bożonarodzeniowe, polskie dania były reprezentowane nielicznie.Na naszym stole znalazły się następujące dania – podaję w kolejności serwowania: 1. Śledź z jabłkiem, fasolą i śmietaną – Iwona &Andyk 2. Sałatka na bazie dzikiego ryżu – Xfenixowa 3. Zupa z pstrąga z dodatkiem rodzynek i orzechów podana z groszkiem ptysiowym - Lucy4. Zupa tajska – Jarek 5. Smażone głowy krewetek (bardzo smaczne) i „chipsy krewetkowe” – Jarek&Krys Dobrodziej 6. „PLA RAD PRIK" panga po tajsku, w sosie ze słodkiej bazylii z warzywami – Iza&Szyman 7. Sałatka z fety, łososia, pomidorów z bazylią – Pinia&Jura 8. Panga zapiekana w sosie curry z kiwi, bananami, suszonymi śliwkami, oliwkami i porami – Agnieszka „Wegetarianka” 9. Bigos – Hania-Kasia 10. Curry pomidorowe z pangi – Iwona&Andyk 11. Babeczki z bryndzą i gorącym miodem – Tangerinka&Kris Kiss 12. Kutia – Krys Dobrodziej 13. Trufle – Xfenixowa 14. Tort czekoladowy – „gościniec” od syna Andyka i jego narzeczonej. 15. Śledź w zalewie octowo-oliwnej - Pinia&Jura. Oprócz smakowitych potraw na stole znalazły się też wyśmienite nalewki domowej roboty a mianowicie: cytrynówka przygotowana przez Andyka, pigwówka przyrządzona przez Kris Kissa, jarzębiak Szymana, nalewka śliwkowa Krysa Dobrodzieja, nalewka brzoskwiniowa i piniówka Pinii.

5 grudnia 2007

Orzeszki z rozmarynem

Podaję przepis na przyrządzenie orzeszków, które nasza grupa miała okazję chrupać podczas wyjazdu do Szczawina. Do ich przygotowania użyłam po małej paczce niesolonych orzechów nerkowca, włoskich, laskowych, migdałów oraz paczkę solonych orzeszków ziemnych. Orzechy należy wymieszać i podpiec w piekarniku - ok. 20 min. w temp. 180 st. - podczas podpiekania dobrze je pomieszać od czasu do czasu. Na patelni należy roztopić trochę masła, dodać do niego suszonego rozmarynu, pieprzu cayenne i trochę brązowego cukru, krótko przesmażyć masło z przyprawami, zalać orzechy gorącym masłem i dobrze wymieszać. Pyszna przekąska do wina czy piwa - niestety bardzo wciągająca.

3 grudnia 2007

Pałac w Szczawinie






















W dniach 1-2.12.2007 wybraliśmy się z Oliwkowiczami na weekend do pałacu w Szczawinie. W wyjeździe uczestniczyło 5 osób: Black Mamba, Hania-Kasia, Krys Dobrodziej, Kris Kiss, Tangerinka. W drodze do Szczawina zatrzymaliśmy się w Pułtusku, aby zwiedzić to miasteczko, w którym znajduje się najdłuższy rynek w Europie oraz Dom Polonii. Z wieży Domu Polonii podziwialiśmy panoramę miasta, obejrzeliśmy obrazy wystawione w ramach wystawy malarstwa litewskiego a także odwiedziliśmy kawiarnię, w której wypiliśmy gorące napoje - kawę, czekoladę na gorąco, herbatę a także zdegustowaliśmy nalewki, m. in. imbirową i wiśniowo-śliwkową. Kawiarnia ma bardzo ładny, stylowy wystrój. Obsługa w Domu Polonii jest bardzo miła i uczynna.Do pałacu w Szczawinie dotarliśmy wieczorem. Na miejscu powitała nas sympatyczna właścicielka obiektu, p. Ania. Na początek panowie przetestowali stół bilardowy. Mamba przyrządziła pyszną przekąskę, którą były koreczki z suszonych pomidorów własnego wyrobu z dodatkiem liści bazylii, oliwek i anchois. Zdegustowaliśmy też nalewkę wiśniową przywiezioną przez Krisa, rozmawiając z właścicielką w bibliotece. Tego wieczora oprócz naszej grupy nie było w pałacu innych gości, więc do naszej wyłącznej dyspozycji mieliśmy, oprócz naszych pokoi, także jadalnię, bibliotekę ze stołem bilardowym, salonik oraz oranżerię. Wkrótce podano obiadokolację. Na stole pojawiły się: pyszna zupa pieczarkowa, danie główne, którym była szynka z dzika duszona z pieczarkami i marchewką, buraczki. Były też przekąski: talerz wędlin, wiejskie jaja w majonezie, śledź w oleju, śledź pod pierzynką, bardzo smaczna surówka z kapusty pekińskiej a także sałatka z pomidorów, ogórków, sałaty lodowej i jajek a także dwa rodzaje ciasta, kawa i herbata. Ja podałam przyrządzoną przeze mnie przekąskę: orzechy z rozmarynem i pieprzem cayenne. Popijaliśmy też nalewkę śliwkową przyrządzoną przez Krysa Dobrodzieja. Kolacja była podana bardzo uroczyście w stylowo urządzonej jadalni, na eleganckiej zastawie stołowej. Dania smakowały wybornie – w pałacu serwowana jest tradycyjna, domowa kuchnia polska. Humory nam dopisywały, czuliśmy się w pałacu bardzo dobrze, mimo wąskiego grona bardzo dobrze się bawiliśmy, była muzyka, tańce, gra w bilard. Bardzo żałuję, że za wcześnie poszłam spać – dopadło mnie zmęczenie. Reszta towarzystwa bawiła się do późnych godzin nocnych. Rano podano pyszne, obfite śniadanie – wędliny, twarożek, pyszną jajecznicę z wiejskich, mocno żółtych jaj, sałatkę z pomidorów, dżemy, miód, kawę, herbatę. Po śniadaniu wybraliśmy się na spacer wokół pałacu. Towarzyszyła nam sympatyczna czarna kotka, która uwielbia spacery.Po spacerze długo słuchaliśmy opowieści właścicielki pałacu, popijając kawę, herbatę i nalewki i jedząc ciasto. W międzyczasie mieliśmy też okazję posłuchać gry na fortepianie w wykonaniu p. Marka.Pałac w Szczawinie polecamy wszystkich chętnym go odwiedzić – czekają w nim na gości stylowe, nienagannie utrzymane wnętrza, ciepła, rodzinna atmosfera i smaczne, domowe jedzenie. Nasza grupa jest bardzo zadowolona z pobytu w Pałacu.

5 listopada 2007

Tawerna Tabaka











Kolejne spotkanie Warszawskiej Grupy Czarnej Oliwki za nami - odbyło się w nowej restauracji Tawerna Tabaka, mieszczącej się przy ul. Szkolenej 2/4. Jak się okazało, atrakcją wieczoru nie były tym razem kulinaria a obecność w restauracji Pana Macieja Nowaka – recenzenta kulinarnego warszawskiego wydania dodatku, „Co jest grane” do Gazety Wyborczej. Żartowaliśmy, że Pan Maciej podkradł nam pomysł, bo my byliśmy w Tabace pierwsi. Było to ciekawe doświadczenie, że o tej samej porze, w tym samym miejscu skrzyżowały się drogi recenzentów-amatorów i osoby, która zajmuje się oceną warszawskich restauracji zawodowo. Jeśli chodzi o sam lokal, to pozytywnym elementem jest przyjemny wystrój wnętrza a także całkiem spory wybór dań. Mimo, że dobrze się zaczęło – obsługująca nas kelnerka bardzo sympatycznie nam się przedstawiła z imienia, to były też negatywy. Uczestnicy biesiady przede wszystkim narzekali, że długo czekaliśmy na zamówione dania główne. Byliśmy dużą grupą – 13 osób, ale rezerwacja była zrobiona z tygodniowym wyprzedzeniem, więc restauracja powinna być przygotowana na szybką obsługę większej grupy. Dla mnie osobiście największą wpadką było to, że zaserwowano mi nie moje danie a danie, które zamówił Krys Dobrodziej. Wydało mi się od razu dziwne, że kuleczki mięsne o mają podłużny kształt, ale kelnerka zapewniała mnie, że są to kuleczki Dopiero, gdy na talerzu Krysa zobaczyłam kotleciki o owalnym kształcie, upewniłam się, że nastąpiła pomyłka przy serwowaniu dań, której nie było mi w stanie zrekompensować ani piwo pszeniczne ani wino zaserwowane na koniec biesiady na koszt lokalu. To rażące niedociągnięcie, że zostało zaserwowane inne danie niż się zamówiło – nie byłam jedyną osobą, której podano niewłaściwe danie – takich pomyłek było więcej. Mamba dostała szpinak z ziemniakami zamiast szpinaku z jajkiem, Krzysztof dostał kalmary nadziewane, zamiast panierowanych. Szkoda, że miały miejsce takie wpadki, bo dania były całkiem smaczne i gdyby dopracowano kwestię obsługi, nasze wrażenia z wizyty w Tabace byłyby o wiele bardziej pozytywne.Dla osób planujących, mimo powyższych informacji, wizytę w Tabace dodam, że ceny dań głównych nie obejmują dodatków – całe danie sami musimy sobie skomponować. Cena (29 zł) zamówionych przeze feralnych kulek mięsnych obejmuje 4 kotleciki udekorowane kawałkiem sałaty i dwoma sosami. Dodatek w postaci opieknych ziemniaków podnosi koszt dania o 6 zł, podobnie z sałatką.

6 października 2007

Sushi party







Kilka godzin pracy w kuchni, ale było warto! Kilkuosobowe grono domowników miało prawdziwą ucztę.

1 października 2007

Dekanta

Październikowe spotkanie Warszawskiej Grupy Czarnej Oliwki odbyło się w restauracji Dekanta przy ul. Marszałkowskiej, w której ofercie dostępne było specjalne menu związane z Oktoberfest. Byliśmy usatysfakcjonowani kolacją w tym lokalu - serwowane są tam smaczne dania w rozsądnych cenach (solidne porcje), obsługa jest miła i sprawna.

17 września 2007

Impreza u Lucy












W spotkaniu u Lucy uczestniczyło 10 osób: gospodyni spotkania – Lucy, gość specjalny – Jacinto, Agnieszka „Wegetarianka”, Hania-Kasia, grzeczna Iza, Tomek Szyman, Tangerinka i Kris, Krys Dobrodziej, Xfenix.Krys Dobrodziej faktycznie przebił wszystkich swoją kulinarną niespodzianką - żartem wieczoru, którą była… pizza wegetariańska z Pizza Hut Trzeba przyznać, że całkiem smaczna.Menu wczorajszego spotkania było atrakcyjne i urozmaicone. Lucy przyrządziła sałatkę z sera pleśniowego, kiwi, ogórka z dadatkiem pestek słonecznika a także grzanki z oliwą czosnkową i tapenadą z czarnych oliwek. Szyman zaserwował nam grillowany cypryjski ser haloumi podany na plasterkach pomidora z dodatkiem sosu winegret i czarnych oliwek. Ja zaserwowałam quiche z dodatkiem łososia, białych szparagów, pora, koperku i dwóch rodzajów sera – goudy i camembert. Jacinto zaserwował ciekawą przystawkę – grube plastry ziemniaków smażone w głębokim oleju, wydrążone i nadziewane kozim serem, podane z kawiorem z dodatkiem wasabi. Tagerinka i Kriss zaserwowali dwie pyszne zupy – zupę krem z soczewicy i dyniową z mlekiem kokosowym szczypiorkiem i kolendrą. Muszę przyznać, że ja, która ogólnie nie przepadam za zupami a na hasło „dynia” zawsze się krzywiłam, obie zupy zjadłam ze smakiem, bo były wyśmienite. Xfenix zaserwował nam natomiast pieczone kawałki kurczaka doprawione jamajską przyprawą „jerk”. Na deser zjedliśmy sernik z owocami z cukierni „Batida” przyniesiony przez Agnieszkę.Degustowaliśmy też piwa duńskie przywiezione przez Jacinto, nalewkę z dzikiej róży autorstwa Szymana oraz wina.Wszystkie dnia były smakowite. Atmosfera jak zwykle radosna. Spotkanie pod każdym względem bardzo udane. Było miło, że mogliśmy ponownie spotkać się z Jacinto i osobiście żałuję, że nie pobiesiadowaliśmy jeszcze dłużej, ale niestety konieczność pójścia dziś do pracy była czynnikiem ograniczającym.

3 września 2007

Galeon







W restauracji GALEON byliśmy w gronie 8-osobowym: Andyk, Hania-Kasia, Krys Dobrodziej, Kris Kiss, Lucy, Pinia, Tangerinka i Krzysztof - znajomy Tangerinki i Krisa. Bardzo nam się podobał oryginalny wystrój restauracji. Dania smaczne. Byłam bardzo usatysfakcjonowana ciepłą przekąską, którą zamówiłam czyli pikantnymi skrzydełkami (18 zł). Były one zamarynowane w sosie z dodatkiem rumu. Trudno było rozeznać pozostałe składniki marynaty, ale ostro-słodki smak był genialny. Porcja całkiem pokaźna jak na przekąskę. Moje danie główne okazało się też całkiem dobrym wyborem - był to okoń nilowy duszony w sosie śmietanowym z dodatkiem warzyw podany z brokułami i pieczonymi ziemniaczkami (43 zł). Smak ryby i sosu bardzo dobry, mam natomiast zastrzeżenie do smaku ziemniaków, bo były słabo podgrzane. Dało się wyczuć, że były przygotowane dużo wcześniej przed podaniem.Poziom cenowy restauracji raczej wyższy. Przykładowe ceny - dania główne z ryb, które są specjalnością restauracji kosztują w większości ok. 40 zł (najtańsze 29 zł). Piwo Żywiec 9 zł/0,5 l. Dzbanek herbaty 10 zł. Poza tym GALEON jest kolejną restauracją, która pobiera obligatoryjny napiwek od większych grup - w tym przypadku powyżej 6 osób. Obsługa w GALEONIE na ten napiwek w pełni zasłużyła, bo była sprawna i miła, ale to niemiły zwyczaj, że napiwek jest wymuszany przez lokal. Miejmy nadzieję, że osoba obsługująca coś korzysta na takim obligatoryjnym napiwku.