Polskie nazwy tego warzywa to kolokazja, kleśnica lub kleśniec, angielska taro a w północnych Indiach znane jest jako arvi lub arbi. Samo w sobie nie jest, moim zdaniem, smaczne - jest to bardziej kleisty, nijaki w smaku ziemniak, który po ugotowaniu wywołał u mnie także pewne skojarzenia z gotowanym selerem. Przy pomocy przypraw typowych dla kuchni indyjskiej udało mi się jednak przyrządzić z bulw taro naprawdę smaczny dodatek do dania głównego. Skorzystałam z przepisu znalezionego na jednym z blogów, nieco go modyfikując. Myślę, że można by ten dodatek przyrządzić także ze zwykłych ziemniaków.
Składniki:
dla 2 osób
jako dodatek do dania głównego
- 4 bulwy taro
- 4 ząbki czosnku drobno pokrojonego
- kilka plasterków imbiru drobno pokrojonego
- 4 łyżki pomidorów krojonych w zalewie
- 1/4 łyżeczki kurkumy
- 1/4 łyżeczki chili w proszku
- łyżeczka mielonej kolendry
- 1/4 łyżeczki nasion kuminu
- olej do smażenia
- sól
- kilka plasterków świeżej papryczki chili lub trochę płatków suszonego chili - opcjonalnie
(u mnie dodatkowo łyżeczka płatków suszonej, słodkiej papryki)
Przygotowanie:
Bulwy taro umyć, ugotować w wodzie - czas gotowania ok. 15 minut. Lekko przestudzić, obrać ze skóry i pokroić w kostkę średniej wielkości. Rozgrzać olej, dodać pokrojone taro, posolić, usmażyć na rumiano, wyjąć z naczynia, w którym się smażyło i odstawić na bok. Przyprawy z wyjątkiem kuminu wymieszać w miseczce z 4 łyżkami krojonych pomidorów wraz z zalewą i łyżką wody. Rozgrzać olej, dodać kumin, podsmażyć krótko, gdy zacznie skwierczeć (uważać, aby się nie przypalił), dodać posiekany czosnek, smażyć chwilę, gdy lekko się zrumieni, dodać drobno pokrojony imbir - w tym momencie dodałam także plasterki świeżej papryczki chili, smażyć minutę, mieszając, a następnie dodać przyprawy wymieszane z pomidorami. Krótko podsmażyć, mieszając, a następnie dodać pokrojone taro, wymieszać i smażyć na małym ogniu do momentu, aż płyn wyparuje.
Tak przyrządzone taro da się zjeść i to nawet ze smakiem.
Przepis dodaję do akcji Ireny i Andrzeja "Z widelcem po Azji".
Niesamowite rzeczy wyczyniasz Ty w kuchni kobieto!:)
OdpowiedzUsuńDobre czy nie dobre to taro, za to wygląda tak, że na pewno bym sobie nie darowała, gdybym go miała nie spróbować!
Super!:)
Haniu, a ja bardzo lubię orientalną zupę z kleistym ryżem i taro.Mnie smak tych ,włochatych' ziemniaków bardzo odpowiada.
OdpowiedzUsuńW wersji indyjskiej zapowiadają się równie pysznie.
Lekka, dodatek pomidorów i przypraw sprawił, że taro prezentuje się kolorowo i ładnie. Bez dodatków wyglądałoby jak zwykły ziemniak. Plus tego warzywa jest taki, że jest ono kleiste i dzięki temu ścisłe - nie rozpada się podczas gotowania tak jak niektóre gatunki rodzimych ziemniaków.
OdpowiedzUsuńAmber, zaciekawił mnie Twój sposób wykorzystania taro. Czy znajdę przepis na tę zupę na Twoim blogu?
Haniu, niestety zupy tam nie zamieściłam,bo nie wszystko co gotuję trafia na blog.Ale nadrobię to niebawem.Taro nawet mam.
OdpowiedzUsuńSłonecznej niedzieli!
Amber, czekam zatem na przepis na Twoim blogu. Pozdrawiam, miłej niedzieli dla Ciebie!
OdpowiedzUsuńAle zaskakujesz swoimi potrawami. Chętnie bym spróbowała...:)
OdpowiedzUsuńAniu, cieszę się, że danie Ci się spodobało. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBardzo pomysłowe, zawsze to jakaś odmiana od tradycyjnych ziemniaków ;-)
OdpowiedzUsuńFaktycznie z takimi pysznymi dodatkami nie mozna odczuc, ze jest niemal bez smaku. Ja robilam z nich zupe z dodatkiem mleka kokosowego i jak sie pewnie domyslasz kolor miala ta zupa taki bialawy i nijaki.
OdpowiedzUsuńDwa razy musiałam przeczytać tytuł, żeby go zrozumieć i wymówić.:) Ja nie mam pojęcia skąd takie taro wziąc w Krakowie.. bo mam ochotę spróbować z ciekawośći! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNormalnie jak Czarodziejka w kuchni ;-)))
OdpowiedzUsuńMhmh!
www.przysmakiewy.pl
Atrio, może w Kuchniach Świata.
OdpowiedzUsuńBiedrono, cieszę się, że pozytywnie oceniasz moje eksperymenty w kuchni.
Pozdrawiam!
Bardzo ciekawe danie. Niestety żadko mam okazję kosztować takiej kuchni. Pozdrawiam serdeczeni :-)
OdpowiedzUsuńHaniu-Kasiu, niezmiernie mi sie podoba ze jestes nieustraszona i lubisz sprobowac, sprawdzic i wyrobic sobie wlasna opinie. Lubie sobie rzucic okiem co aktualnie porabiasz! :)
OdpowiedzUsuńArku, cieszą mnie Twoje słowa. Ja też lubię podpatrywać Twoje kulinarne eksperymenty. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń