W dn. 05.05.2008 odbyło się kolejne spotkanie Oliwkowiczów, tym razem w restauracji ABSYNT. Tym razem zebrało się niewiele osób, bo tylko 5. Ze stałych członków grupy obecni byli: Andyk, Krys Dobrodziej i ja. Powitaliśmy także w naszym gronie dwoje nowych uczestników, Edytę i Pawła, których zwerbował Krys. Pod względem kulinarnym wizyta w ABSYNCIE była bardzo satysfakcjonująca. Restauracja reprezentuje nieco wyższy poziom cenowy niż odwiedzane przez nas dotychczas lokale – ktoś z grupy powiedział, że to najdroższa restauracja ,w jakiej dotychczas byliśmy. Trzeba przyznać, że dania warte są nieco wyższej ceny, bo prezentują dobry poziom pod względem kompozycji, smaku i sposobu podania. Najlepszą rękę przy wyborze dań i trunków miał wczoraj Krys Dobrodziej, który na przystawkę zamówił żabie udka po prowansalsku (29 zł), jako danie główne pierś kaczki w rewelacyjnym sosie cytrusowym podaną z duszoną cykorią i fenkułem (52 zł) – bardzo dobry wybór! Krys zamówił też rewelacyjne wino - Chateau Saint Blaise (26 zł/kieliszek 0,125 l). Wino wyborne (spróbowałam trochę od Krysa), cudowny smak i zapach.
Mój wybór potraw także okazał się też trafny. Gorzej z winem – zamówiłam czerwone wino domowe (24 zł za karafkę 0,25 l). Wino dało się wypić, ale smak jedynie poprawny. Warto zapłacić nieco więcej i zdegustować wino na wyższym poziomie. Jeśli chodzi o potrawy, jako danie głowne zamówiłam eskalopki cielęce w sosie cydrowym z dodatkiem marynowanych cebulek i jabłek, podane z ryżem (46 zł). Danie ciekawe, delikatne w smaku. Cebulki marynowane zaostrzyły nieco smak dania – fajny pomysł, aby dodawać je do dań mięsnych. Trzeba będzie poeksperymentować z tym dodatkiem. Na deser zamówiłam natomiast suflet czekoladowy (29 zł), bardzo efektownie podany z kulką sorbetu (oceniając po kolorze chyba porzeczkowego). Deser bardzo smaczny, przy czym, suflet smakowałby mi bardziej , gdyby był odrobinkę bardziej słodki. Nie mam jednak punktu odniesienia, bo suflet jadłam po raz pierwszy w życiu, więc być może z punktu widzenia kanonów sztuki kulinarnej jego smak był poprawny.Andyk i Paweł zamówili sałatkę z ziemniaków z suszoną piersią kaczki z roszponką i jajkami przepiórczymi w musztardowym sosie winegret (28 zł). Edyta skusiła się na danie sezonowe – zapiekane szparagi z sosem bearneńskim (24 zł), natomiast na deser zamówiła creme brule (21 zł). Warto zamówić ten deser, gdyż składa się on z kremu w dwóch wersjach – o smaku pomarańczowym i cynamonowym przykrytego warstwą karmelu i bardzo ładnie podanego w dwóch oddzielnych miseczkach umieszczonych na ładnie udekorowanym dużym talerzu. Na szczególną pochwałę zasługuje właśnie sposób podania deserów. Jako dodatek do dań każdy z nas dostał do spróbowania po trochu pasztetu z czymś w rodzaju konfitury z cebuli. Kelner powiedział, że przepis na ten specjał można znaleźć w serwisie kulinarnym GW wśród przepisów podanych przez Agnieszkę Kręglicką, współwłaścicielkę restauracji. Wystrój restauracji jest prosty, ale przyjemny, choć mnie osobiście nie pasowały do całości kotary i firanki - nie podobał mi się rodzaj materiału, który moim zdaniem nie współgra z pozostałymi elementami wnętrza, ale jest to drobiazg bez większego znaczenia. Obsługa miła i fachowa. Może jedyny drobiazg, do którego można się przyczepić to fakt, że po skończonym posiłku talerze trochę za długo stały na stole, ale tylko trochę.Podsumowując, ABSYNT to restauracja godna polecenia. Cieszy też bardzo, że na spotkaniu pojawili się nowi uczestnicy – prawdziwi smakosze i pasjonaci sztuki kulinarnej, posiadający dużą wiedzę w temacie dobrej kuchni i warszawskich restauracji.
Mój wybór potraw także okazał się też trafny. Gorzej z winem – zamówiłam czerwone wino domowe (24 zł za karafkę 0,25 l). Wino dało się wypić, ale smak jedynie poprawny. Warto zapłacić nieco więcej i zdegustować wino na wyższym poziomie. Jeśli chodzi o potrawy, jako danie głowne zamówiłam eskalopki cielęce w sosie cydrowym z dodatkiem marynowanych cebulek i jabłek, podane z ryżem (46 zł). Danie ciekawe, delikatne w smaku. Cebulki marynowane zaostrzyły nieco smak dania – fajny pomysł, aby dodawać je do dań mięsnych. Trzeba będzie poeksperymentować z tym dodatkiem. Na deser zamówiłam natomiast suflet czekoladowy (29 zł), bardzo efektownie podany z kulką sorbetu (oceniając po kolorze chyba porzeczkowego). Deser bardzo smaczny, przy czym, suflet smakowałby mi bardziej , gdyby był odrobinkę bardziej słodki. Nie mam jednak punktu odniesienia, bo suflet jadłam po raz pierwszy w życiu, więc być może z punktu widzenia kanonów sztuki kulinarnej jego smak był poprawny.Andyk i Paweł zamówili sałatkę z ziemniaków z suszoną piersią kaczki z roszponką i jajkami przepiórczymi w musztardowym sosie winegret (28 zł). Edyta skusiła się na danie sezonowe – zapiekane szparagi z sosem bearneńskim (24 zł), natomiast na deser zamówiła creme brule (21 zł). Warto zamówić ten deser, gdyż składa się on z kremu w dwóch wersjach – o smaku pomarańczowym i cynamonowym przykrytego warstwą karmelu i bardzo ładnie podanego w dwóch oddzielnych miseczkach umieszczonych na ładnie udekorowanym dużym talerzu. Na szczególną pochwałę zasługuje właśnie sposób podania deserów. Jako dodatek do dań każdy z nas dostał do spróbowania po trochu pasztetu z czymś w rodzaju konfitury z cebuli. Kelner powiedział, że przepis na ten specjał można znaleźć w serwisie kulinarnym GW wśród przepisów podanych przez Agnieszkę Kręglicką, współwłaścicielkę restauracji. Wystrój restauracji jest prosty, ale przyjemny, choć mnie osobiście nie pasowały do całości kotary i firanki - nie podobał mi się rodzaj materiału, który moim zdaniem nie współgra z pozostałymi elementami wnętrza, ale jest to drobiazg bez większego znaczenia. Obsługa miła i fachowa. Może jedyny drobiazg, do którego można się przyczepić to fakt, że po skończonym posiłku talerze trochę za długo stały na stole, ale tylko trochę.Podsumowując, ABSYNT to restauracja godna polecenia. Cieszy też bardzo, że na spotkaniu pojawili się nowi uczestnicy – prawdziwi smakosze i pasjonaci sztuki kulinarnej, posiadający dużą wiedzę w temacie dobrej kuchni i warszawskich restauracji.
O raju, tyle kasy na jeden posiłek. No to nieźle musisz zarabiać. Za te pienadze mam obiady dla nas dwojga na cały tydzień. Pewnie, raz na jakiś czas można pójśc do restauracji, ale w tej ceny powalaja na kolana.
OdpowiedzUsuńPo kolorze porzeczkowego, a po smaku?
OdpowiedzUsuń