5 listopada 2007

Tawerna Tabaka











Kolejne spotkanie Warszawskiej Grupy Czarnej Oliwki za nami - odbyło się w nowej restauracji Tawerna Tabaka, mieszczącej się przy ul. Szkolenej 2/4. Jak się okazało, atrakcją wieczoru nie były tym razem kulinaria a obecność w restauracji Pana Macieja Nowaka – recenzenta kulinarnego warszawskiego wydania dodatku, „Co jest grane” do Gazety Wyborczej. Żartowaliśmy, że Pan Maciej podkradł nam pomysł, bo my byliśmy w Tabace pierwsi. Było to ciekawe doświadczenie, że o tej samej porze, w tym samym miejscu skrzyżowały się drogi recenzentów-amatorów i osoby, która zajmuje się oceną warszawskich restauracji zawodowo. Jeśli chodzi o sam lokal, to pozytywnym elementem jest przyjemny wystrój wnętrza a także całkiem spory wybór dań. Mimo, że dobrze się zaczęło – obsługująca nas kelnerka bardzo sympatycznie nam się przedstawiła z imienia, to były też negatywy. Uczestnicy biesiady przede wszystkim narzekali, że długo czekaliśmy na zamówione dania główne. Byliśmy dużą grupą – 13 osób, ale rezerwacja była zrobiona z tygodniowym wyprzedzeniem, więc restauracja powinna być przygotowana na szybką obsługę większej grupy. Dla mnie osobiście największą wpadką było to, że zaserwowano mi nie moje danie a danie, które zamówił Krys Dobrodziej. Wydało mi się od razu dziwne, że kuleczki mięsne o mają podłużny kształt, ale kelnerka zapewniała mnie, że są to kuleczki Dopiero, gdy na talerzu Krysa zobaczyłam kotleciki o owalnym kształcie, upewniłam się, że nastąpiła pomyłka przy serwowaniu dań, której nie było mi w stanie zrekompensować ani piwo pszeniczne ani wino zaserwowane na koniec biesiady na koszt lokalu. To rażące niedociągnięcie, że zostało zaserwowane inne danie niż się zamówiło – nie byłam jedyną osobą, której podano niewłaściwe danie – takich pomyłek było więcej. Mamba dostała szpinak z ziemniakami zamiast szpinaku z jajkiem, Krzysztof dostał kalmary nadziewane, zamiast panierowanych. Szkoda, że miały miejsce takie wpadki, bo dania były całkiem smaczne i gdyby dopracowano kwestię obsługi, nasze wrażenia z wizyty w Tabace byłyby o wiele bardziej pozytywne.Dla osób planujących, mimo powyższych informacji, wizytę w Tabace dodam, że ceny dań głównych nie obejmują dodatków – całe danie sami musimy sobie skomponować. Cena (29 zł) zamówionych przeze feralnych kulek mięsnych obejmuje 4 kotleciki udekorowane kawałkiem sałaty i dwoma sosami. Dodatek w postaci opieknych ziemniaków podnosi koszt dania o 6 zł, podobnie z sałatką.

6 października 2007

Sushi party







Kilka godzin pracy w kuchni, ale było warto! Kilkuosobowe grono domowników miało prawdziwą ucztę.

1 października 2007

Dekanta

Październikowe spotkanie Warszawskiej Grupy Czarnej Oliwki odbyło się w restauracji Dekanta przy ul. Marszałkowskiej, w której ofercie dostępne było specjalne menu związane z Oktoberfest. Byliśmy usatysfakcjonowani kolacją w tym lokalu - serwowane są tam smaczne dania w rozsądnych cenach (solidne porcje), obsługa jest miła i sprawna.

17 września 2007

Impreza u Lucy












W spotkaniu u Lucy uczestniczyło 10 osób: gospodyni spotkania – Lucy, gość specjalny – Jacinto, Agnieszka „Wegetarianka”, Hania-Kasia, grzeczna Iza, Tomek Szyman, Tangerinka i Kris, Krys Dobrodziej, Xfenix.Krys Dobrodziej faktycznie przebił wszystkich swoją kulinarną niespodzianką - żartem wieczoru, którą była… pizza wegetariańska z Pizza Hut Trzeba przyznać, że całkiem smaczna.Menu wczorajszego spotkania było atrakcyjne i urozmaicone. Lucy przyrządziła sałatkę z sera pleśniowego, kiwi, ogórka z dadatkiem pestek słonecznika a także grzanki z oliwą czosnkową i tapenadą z czarnych oliwek. Szyman zaserwował nam grillowany cypryjski ser haloumi podany na plasterkach pomidora z dodatkiem sosu winegret i czarnych oliwek. Ja zaserwowałam quiche z dodatkiem łososia, białych szparagów, pora, koperku i dwóch rodzajów sera – goudy i camembert. Jacinto zaserwował ciekawą przystawkę – grube plastry ziemniaków smażone w głębokim oleju, wydrążone i nadziewane kozim serem, podane z kawiorem z dodatkiem wasabi. Tagerinka i Kriss zaserwowali dwie pyszne zupy – zupę krem z soczewicy i dyniową z mlekiem kokosowym szczypiorkiem i kolendrą. Muszę przyznać, że ja, która ogólnie nie przepadam za zupami a na hasło „dynia” zawsze się krzywiłam, obie zupy zjadłam ze smakiem, bo były wyśmienite. Xfenix zaserwował nam natomiast pieczone kawałki kurczaka doprawione jamajską przyprawą „jerk”. Na deser zjedliśmy sernik z owocami z cukierni „Batida” przyniesiony przez Agnieszkę.Degustowaliśmy też piwa duńskie przywiezione przez Jacinto, nalewkę z dzikiej róży autorstwa Szymana oraz wina.Wszystkie dnia były smakowite. Atmosfera jak zwykle radosna. Spotkanie pod każdym względem bardzo udane. Było miło, że mogliśmy ponownie spotkać się z Jacinto i osobiście żałuję, że nie pobiesiadowaliśmy jeszcze dłużej, ale niestety konieczność pójścia dziś do pracy była czynnikiem ograniczającym.

3 września 2007

Galeon







W restauracji GALEON byliśmy w gronie 8-osobowym: Andyk, Hania-Kasia, Krys Dobrodziej, Kris Kiss, Lucy, Pinia, Tangerinka i Krzysztof - znajomy Tangerinki i Krisa. Bardzo nam się podobał oryginalny wystrój restauracji. Dania smaczne. Byłam bardzo usatysfakcjonowana ciepłą przekąską, którą zamówiłam czyli pikantnymi skrzydełkami (18 zł). Były one zamarynowane w sosie z dodatkiem rumu. Trudno było rozeznać pozostałe składniki marynaty, ale ostro-słodki smak był genialny. Porcja całkiem pokaźna jak na przekąskę. Moje danie główne okazało się też całkiem dobrym wyborem - był to okoń nilowy duszony w sosie śmietanowym z dodatkiem warzyw podany z brokułami i pieczonymi ziemniaczkami (43 zł). Smak ryby i sosu bardzo dobry, mam natomiast zastrzeżenie do smaku ziemniaków, bo były słabo podgrzane. Dało się wyczuć, że były przygotowane dużo wcześniej przed podaniem.Poziom cenowy restauracji raczej wyższy. Przykładowe ceny - dania główne z ryb, które są specjalnością restauracji kosztują w większości ok. 40 zł (najtańsze 29 zł). Piwo Żywiec 9 zł/0,5 l. Dzbanek herbaty 10 zł. Poza tym GALEON jest kolejną restauracją, która pobiera obligatoryjny napiwek od większych grup - w tym przypadku powyżej 6 osób. Obsługa w GALEONIE na ten napiwek w pełni zasłużyła, bo była sprawna i miła, ale to niemiły zwyczaj, że napiwek jest wymuszany przez lokal. Miejmy nadzieję, że osoba obsługująca coś korzysta na takim obligatoryjnym napiwku.