8 lipca 2008

River Cafe


A to pech, dziś od rana piękne słońce i bezchmurne niebo! Nasze wczorajsze plany spotkania oliwkowego popsuła pogoda a konkretnie ulewny deszcz, który rozpadał się tuż przed godziną rozpoczęcia naszego spotkania. Mieliśmy się spotkać w „Smażalni”, ale niestety z powodu deszczu została ona zamknięta a naszą rezerwację przeniesiono do pobliskiej „River Cafe”. W „River Cafe” było całkiem przyjemnie, ale to jednak nie to samo. Chciałam poczuć się przez chwilę jak na wczasach, w „River Cafe” jednak nie było wczasowego klimatu, którego spodziewałam się w „Smażalni”, nie było też pięknego widoku na Wisłę (inne ustawienie statku), jaki rozpościerałby się z zamkniętej wczoraj barki, ale cóż – nie mieliśmy wyjścia, trzeba było zaakceptować taką opcję, jaka była wczoraj dostępna. Minusem przeniesienia naszej rezerwacji był także fakt, że w „River Cafe” oferta ryb, na które ostrzyliśmy sobie zęby, jest dużo uboższa niż w sąsiedniej „Smażalni” – dostępnych jest tylko kilka rodzajów. Podczas wczorajszej kolacji większość biesiadników skusiła się właśnie na ryby, ale o tym później – najpierw kwestie formalne. Tym razem udało się zebrać całkiem liczne grono Oliwkowiczów. Na spotkaniu byli obecni: Andyk, Lucy, Tangerinka i Kriss, Krys Dobrodziej, Iza, Szyman, ja oraz moja chrześnica, Dorota (po raz pierwszy w naszym gronie), czyli w sumie 9 osób.„River Cafe” jest całkiem przyjemnym miejscem, w szczególności na tę porę roku, bo można posiedzieć na powietrzu, nawet, gdy pada deszcz - do dyspozycji jest spora, zadaszona część zewnętrzna.W karcie do wyboru jest trochę przekąsek zimnych i ciepłych, zupy rybne a także dania rybne i dania mięsne. Karta nie oszałamia bogactwem możliwości, ale da się coś wybrać. Większość z nas zdecydowała się na dania rybne. Wyłamał się jedynie Kriss, który zamówił danie z kurczaka. Ze swojego wyboru byłam zadowolona – zamówiłam smażony stek z halibuta z warzywami i pieczonym ziemniakiem. Trzeba przyznać, że rybka była wyśmienita. Danie było całkiem efektownie podane, choć smak dodatków raczej przeciętny. Smak ryby naprawdę zadowalający, wielkość porcji także. Ceny znośne – pstrąg smażony z dodatkami 26 zł, łosoś (2 spore kawałki), 29 zł, halibut (34 zł). Wyśmienicie smakowało też idealnie schłodzone piwo beczkowe „Paulaner” (12 zł duże, 8 małe), na które skusiła się większość Oliwkowiczów. W ofercie jest też „Żywiec” z beczki a także kilka rodzajów piw butelkowych.Sporym minusem lokalu jest fakt, że na zamówione dania trzeba dość długo czekać, ale ogólnie wieczór można uznać za satysfakcjonujący kulinarnie.