12 lutego 2012

Warsztaty "Afrodyzjaki w kuchni" w Makro

Wczoraj miałam przyjemność uczestniczyć w kolejnych warsztatach dla blogerów kulinarnych zorganizowanych przez Makro Cash&Carry. Tym razem, w związku ze zbliżającymi się Walentynkami,  tematem spotkania były "Afrodyzjaki w kuchni". Przed warsztatami byłam bardzo ciekawa, jakie dania będziemy przyrządzać. Okazało się, że były to mule z winiakiem, białym winem i śmietaną, ostrygi oraz suflet bananowo-czekoladowy. Nieprzypadkowo wybrano owoce morza. W sieci znalazłam informację, że zawierają cynk, selen, witaminę E oraz nienasycone kwasy tłuszczowe, które wpływają na płodność i sprawność seksualną. Najwięcej wspomnianych składników zawierają ostrygi. Casanova zjadał ponoć jednorazowo 50 sztuk (źródło informacji: artykuł ze strony Kobieta.pl).

Powitaniu towarzyszył drink Kir Royal, czyli wino musujące z likierem z czarnej porzeczki
Przed rozpoczęciem wspólnego gotowania prowadzący warsztaty Grzegorz Kazubski, szef Makro Centrum Horeca, wprowadził nas w temat afrodyzjaków w kuchni. Krótkiej prelekcji towarzyszył drink Kir Royal, czyli wino musujące z dodatkiem likieru z czarnej porzeczki. 

Nasz instruktor, p. Piotr Kraśkiewicz prezentuje zestaw akcesoriów do owoców morza
Prowadzący warsztaty podzielili się z nami jak zwykle różnymi trickami i opowiedzieli ciekawostki oraz zabawne historie ze swojego życia zawodowego. Pan Piotr zaprezentował nam zestaw akcesoriów do owoców morza, m. in. nóż do otwierania ostryg oraz mydło wykonane ze stali, które jest przeznaczone do usuwania silnych zapachów z rąk powstałych w wyniku kontaktu z rybami, owocami morza, cebulą, czosnkiem itp.

Podobnie jak poprzednio gotowaliśmy w zespołach dwuosobowych, ja z Amber, autorką bloga Kuchennymi drzwiami. Niestety tym razem nie jestem w stanie wymienić wszystkich uczestników, gdyż było sporo nowych osób i nie wszystkie udało mi się poznać. Pełny skład grupy można zobaczyć na zdjęciu zamieszczonym na FB serwisu Durszlak. Polecam też relację fotograficzną z warsztatów zamieszczoną na FB Makro Cash&Carry.

Ostrygi
Pierwszym z przyrządzonych wspólnie dań były mule w sosie z dodatkiem winiaku, białego wina i śmietany. Mule należało najpierw przebrać i oczyścić. Najlepszym sposobem selekcji jest wrzucenie ich do zimnej wody z dodatkiem lodu. Te, które są żywe, błyskawicznie się zamkną, otwarte i uszkodzone należy wyrzucić, gdyż nie nadają się do spożycia. Nie należy jeść także tych, które nie otworzą się podczas gotowania.

Selekcja i oczyszczanie muli
Nasze mule już gotowe
Smakowały wybornie
Obróbka ostryg polegała na otworzeniu muszli i skropieniu zawartości sokiem z cytryny. Samo otwarcie nie jest prostą sprawą - potrzebny jest do tego specjalny nóż i trochę siły. Sama nie odważyłam się tego zrobić - z pomocą przyszedł mi p. Grzegorz Kazubski.

Pan Grzegorz Kazubski otwiera ostrygę - jak widać po minie, potrzeba trochę siły
Ostryga po otwarciu

Część osób jadła mule i ostrygi po raz pierwszy. O ile mule znam, lubię i przyrządzam od czasu do czasu w domu, o tyle nie miałam wcześniej okazji spróbowania ostryg. Ucieszyłam się, że nadarzyła się ona podczas warsztatów. Niestety okazało się, że nie polubiłam ostryg, podobnie jak kilka innych osób z naszej grupy. Poczułam smak, ale nie byłam w stanie przełknąć. Sama byłam tym zaskoczona i rozczarowana zarazem, bo tyle już słyszałam o ostrygach jako rarytasie i zupełnie nie spodziewałam się, że ich smak i konsystencja mogą mi nie pasować. Może zrobię jeszcze kiedyś kolejne podejście do ostryg, ale nastepnym razem spróbuję zapiekanych - może w takiej formie będą mi smakować.

Przygotowujemy masę, z której powstaną suflety

Ostatnim punktem praktycznej części warsztatów było przyrządzenie sufletu, oczywiście ze składnikami uznawanymi za afrodyzjaki, a mianowicie bananami i czekoladą. Podczas pieczenia sufletu nie należy otwierać piekarnika, gdyż deser może opaść.

Masa przygotowana do zapieczenia
A to już efekt końcowy - gotowy suflet czekoladowo-bananowy
Na zakończenie warsztatów integrowaliśmy się, degustując dania na bazie składników uznawanych za afrodyzjaki, przygotowane przez zespół Makro Centrum Horeca. Była pyszna zupa z selera korzeniowego z mlekiem kokosowym wg pomysłu p. Grzegorza, sushi, szparagi, dania z ryb i owoców morza, niektóre z nich z sosami z dodatkiem imbiru, który też jest afrodyzjakiem. Dużym powodzeniem cieszyła się fontanna z czekolady, w której maczaliśmy kawałki owoców.

Bufet obfitował w dania z afrodyzjakami
Fontanna z czekolady
Dziękuję organizatorom za zaproszenie na warsztaty i niezapomniane wrażenia oraz przydatne informacje, a wszystkim uczestnikom za miłe towarzystwo. 


30 komentarzy:

  1. pięknie ale wypas i ile ciekawych nowych rzeczy.. dlaczego u nas w Makro nic takiego nie jest organizowane buuu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bernadeto, niestety tylko w Warszawie Makro posiada centrum szkoleniowe z profesjonalną kuchnią.

      Usuń
  2. Warsztaty bardzo udane moim zdaniem :) U mnie relacja pewnie jutro się pojawi. A ostrygi mnie też nie zachwyciły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Shinju, mnie się też bardzo podobało - dużo ciekawych smaków i przydatnych informacji. Lubię taką lekką kuchnię bogatą w ryby i owoce morza.

      Usuń
  3. Bardzo miło było mi poznać Ciebie Haniu :) Choć nie było czasu na głębsze zapoznanie to i tak było bardzo ciekawie, nowe smaki i doświadczenie :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paulino, ja też się cieszę, że była okazja do spotkania się na żywo i mam nadzieję, że będą kolejne.

      Usuń
  4. Haniu, jaka ekspresowa relacja! :) Ja też nie polubiłam ostryg... to nie moje smaki. Za to mule, pokochałam :D Już dzisiaj zaserwowałam mojemu Mężczyźnie lekko zmienioną warsztatową wersję...
    Miło było się znów zobaczyć! Udanego wieczoru!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eve, mnie również było miło Cię znowu spotkać.

      Mam ogromną ochotę na powtórkę z muli, właśnie w takiej wersji jak na warsztatach.

      Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Menu zdecydowanie w moim guście:)

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja znowu wyturlułam się objedzona na maksa ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie wyszłam głodna :-)) A dziś ugotowałam zupę-krem z selera, podobną w smaku do tej, którą jedliśmy wczoraj.

      Usuń
    2. Ja też już ją ugotowałam, tylko nieco zmieniłam. Najpierw krem, potem tajska. Dzisiaj miałam dzień zup ;)

      Usuń
    3. Ja też moją nieco zmodyfikowałam - dodałam też trochę pietruszki korzeniowej i topinambur, który akurat miałam w domu. Zupa wyszła pyszna i cudownie mnie w ten mroźny wieczór rozgrzała. Pozdrawiam!

      Usuń
  7. Bardzo fajne warsztaty :) Świetna relacja - ciekawe czy mnie by zasmakowały ostrygi. Szkoda, że tym razem nie dane nam było się spotkać :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiu, ja też żałuję, że tym razem nie było okazji do spotkania - liczyłam na to, że będziesz. Pozdrawiam!

      Usuń
  8. Haniu, niestety nie dostałam tym razem zaproszenia :( nie wiem dlaczego :( - no ale może następnym razem się spotkamy, albo przy innej okazji :) Pozdrawiam - fajnie, że napisałaś o tych ostrygach, może kiedyś spróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiu, wczoraj mówiono, że organizatorzy chcieli przemieszać towarzystwo, aby w warsztatach mogły uczestniczyć także nowe osoby. Przykro, że akurat na Ciebie padło, że nie dostałaś zaproszenia. Miejmy nadzieję, że następnym razem będzie inaczej. Pozdrawiam!

      Usuń
  9. A mi smakowało wszystko,co zaplanowali dla nas Szefowie kuchni Makro.
    Gotowałam i próbowałam z dużą radością.
    Przyjemnie było Haniu znowu bawić się kulinarnie przy jednym stanowisku z Tobą.
    Intryguje mnie,dlaczego tak wiele osób nie zaakceptowało świeżych ostryg.
    Proponuję znowu podjąć próbę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Amber, vice versa, ja też miałam przyjemność ze wspólnego gotowania, zarówno towarzyską, jak i kulinarną, bo to, co wspólnie przygotowałyśmy, było pyszne. Dziękuję za wspólne gotowanie.

      Usuń
    2. sama chętnie popatrzyłabym i pogotowała z Wami. Może kiedys nadaży się okazja ku temu?

      Usuń
    3. Ago, mam nadzieję, że uda nam się kiedyś spotkać na warsztatach w Makro lub gdzie indziej. Pozdrawiam!

      Usuń
  10. było wspaniale:) atmosfera, jedzenie(oprócz ostryg), miło było pogadać choć przez chwilkę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się cieszę, że miałyśmy okazję znowu się spotkać i porozmawiać.

      Usuń
  11. Haniu, ja również nie szaleję za surowymi ostrygami, ale zapiekane bardzo lubię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli zrobię kolejne podejście pod ostrygi, będą to raczej właśnie pieczone. Może i mi takie by smakowały.

      Usuń
  12. musiało być mega smacznie!:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Fajna relacja. Cieszę się, że mogłam w tym uczestniczyć. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. bardzo smaczne spotkanie:)szkoda,że u nas takich nie robią,a ja mam tak blisko macro.
    Nigdy jeszcze nie jadłam ostryg-ciekawa jestem tego morskiego przysmaku:)

    OdpowiedzUsuń