Wczoraj miałam przyjemność uczestniczyć w kolejnych warsztatach dla blogerów kulinarnych zorganizowanych przez Makro Cash&Carry. Tym razem, w związku ze zbliżającymi się Walentynkami, tematem spotkania były "Afrodyzjaki w kuchni". Przed warsztatami byłam bardzo ciekawa, jakie dania będziemy przyrządzać. Okazało się, że były to mule z winiakiem, białym winem i śmietaną, ostrygi oraz suflet bananowo-czekoladowy. Nieprzypadkowo wybrano owoce morza. W sieci znalazłam informację, że zawierają cynk, selen, witaminę E oraz nienasycone kwasy tłuszczowe, które wpływają na płodność i sprawność seksualną. Najwięcej wspomnianych składników zawierają ostrygi. Casanova zjadał ponoć jednorazowo 50 sztuk (źródło informacji:
artykuł ze strony Kobieta.pl).
|
Powitaniu towarzyszył drink Kir Royal, czyli wino musujące z likierem z czarnej porzeczki |
Przed rozpoczęciem wspólnego gotowania prowadzący warsztaty Grzegorz Kazubski, szef Makro Centrum Horeca, wprowadził nas w temat afrodyzjaków w kuchni. Krótkiej prelekcji towarzyszył drink Kir Royal, czyli wino musujące z dodatkiem likieru z czarnej porzeczki.
|
Nasz instruktor, p. Piotr Kraśkiewicz prezentuje zestaw akcesoriów do owoców morza |
Prowadzący warsztaty podzielili się z nami jak zwykle różnymi trickami i opowiedzieli ciekawostki oraz zabawne historie ze swojego życia zawodowego. Pan Piotr zaprezentował nam zestaw akcesoriów do owoców morza, m. in. nóż do otwierania ostryg oraz mydło wykonane ze stali, które jest przeznaczone do usuwania silnych zapachów z rąk powstałych w wyniku kontaktu z rybami, owocami morza, cebulą, czosnkiem itp.
|
Ostrygi |
Pierwszym z przyrządzonych wspólnie dań były mule w sosie z dodatkiem winiaku, białego wina i śmietany. Mule należało najpierw przebrać i oczyścić. Najlepszym sposobem selekcji jest wrzucenie ich do zimnej wody z dodatkiem lodu. Te, które są żywe, błyskawicznie się zamkną, otwarte i uszkodzone należy wyrzucić, gdyż nie nadają się do spożycia. Nie należy jeść także tych, które nie otworzą się podczas gotowania.
|
Selekcja i oczyszczanie muli |
|
Nasze mule już gotowe |
|
Smakowały wybornie |
Obróbka ostryg polegała na otworzeniu muszli i skropieniu zawartości sokiem z cytryny. Samo otwarcie nie jest prostą sprawą - potrzebny jest do tego specjalny nóż i trochę siły. Sama nie odważyłam się tego zrobić - z pomocą przyszedł mi p. Grzegorz Kazubski.
|
Pan Grzegorz Kazubski otwiera ostrygę - jak widać po minie, potrzeba trochę siły |
|
Ostryga po otwarciu |
Część osób jadła mule i ostrygi po raz pierwszy. O ile mule znam, lubię i przyrządzam od czasu do czasu w domu, o tyle nie miałam wcześniej okazji spróbowania ostryg. Ucieszyłam się, że nadarzyła się ona podczas warsztatów. Niestety okazało się, że nie polubiłam ostryg, podobnie jak kilka innych osób z naszej grupy. Poczułam smak, ale nie byłam w stanie przełknąć. Sama byłam tym zaskoczona i rozczarowana zarazem, bo tyle już słyszałam o ostrygach jako rarytasie i zupełnie nie spodziewałam się, że ich smak i konsystencja mogą mi nie pasować. Może zrobię jeszcze kiedyś kolejne podejście do ostryg, ale nastepnym razem spróbuję zapiekanych - może w takiej formie będą mi smakować.
|
Przygotowujemy masę, z której powstaną suflety |
Ostatnim punktem praktycznej części warsztatów było przyrządzenie sufletu, oczywiście ze składnikami uznawanymi za afrodyzjaki, a mianowicie bananami i czekoladą. Podczas pieczenia sufletu nie należy otwierać piekarnika, gdyż deser może opaść.
|
Masa przygotowana do zapieczenia |
|
A to już efekt końcowy - gotowy suflet czekoladowo-bananowy |
Na zakończenie warsztatów integrowaliśmy się, degustując dania na bazie składników uznawanych za afrodyzjaki, przygotowane przez zespół Makro Centrum Horeca. Była pyszna zupa z selera korzeniowego z mlekiem kokosowym wg pomysłu p. Grzegorza, sushi, szparagi, dania z ryb i owoców morza, niektóre z nich z sosami z dodatkiem imbiru, który też jest afrodyzjakiem. Dużym powodzeniem cieszyła się fontanna z czekolady, w której maczaliśmy kawałki owoców.
|
Bufet obfitował w dania z afrodyzjakami |
|
Fontanna z czekolady |
Dziękuję organizatorom za zaproszenie na warsztaty i niezapomniane wrażenia oraz przydatne informacje, a wszystkim uczestnikom za miłe towarzystwo.
pięknie ale wypas i ile ciekawych nowych rzeczy.. dlaczego u nas w Makro nic takiego nie jest organizowane buuu...
OdpowiedzUsuńBernadeto, niestety tylko w Warszawie Makro posiada centrum szkoleniowe z profesjonalną kuchnią.
UsuńWarsztaty bardzo udane moim zdaniem :) U mnie relacja pewnie jutro się pojawi. A ostrygi mnie też nie zachwyciły.
OdpowiedzUsuńShinju, mnie się też bardzo podobało - dużo ciekawych smaków i przydatnych informacji. Lubię taką lekką kuchnię bogatą w ryby i owoce morza.
UsuńBardzo miło było mi poznać Ciebie Haniu :) Choć nie było czasu na głębsze zapoznanie to i tak było bardzo ciekawie, nowe smaki i doświadczenie :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPaulino, ja też się cieszę, że była okazja do spotkania się na żywo i mam nadzieję, że będą kolejne.
UsuńHaniu, jaka ekspresowa relacja! :) Ja też nie polubiłam ostryg... to nie moje smaki. Za to mule, pokochałam :D Już dzisiaj zaserwowałam mojemu Mężczyźnie lekko zmienioną warsztatową wersję...
OdpowiedzUsuńMiło było się znów zobaczyć! Udanego wieczoru!
Eve, mnie również było miło Cię znowu spotkać.
UsuńMam ogromną ochotę na powtórkę z muli, właśnie w takiej wersji jak na warsztatach.
Pozdrawiam!
Menu zdecydowanie w moim guście:)
OdpowiedzUsuńW moim też, oprócz ostrygi.
UsuńA ja znowu wyturlułam się objedzona na maksa ;)
OdpowiedzUsuńJa też nie wyszłam głodna :-)) A dziś ugotowałam zupę-krem z selera, podobną w smaku do tej, którą jedliśmy wczoraj.
UsuńJa też już ją ugotowałam, tylko nieco zmieniłam. Najpierw krem, potem tajska. Dzisiaj miałam dzień zup ;)
UsuńJa też moją nieco zmodyfikowałam - dodałam też trochę pietruszki korzeniowej i topinambur, który akurat miałam w domu. Zupa wyszła pyszna i cudownie mnie w ten mroźny wieczór rozgrzała. Pozdrawiam!
UsuńBardzo fajne warsztaty :) Świetna relacja - ciekawe czy mnie by zasmakowały ostrygi. Szkoda, że tym razem nie dane nam było się spotkać :(
OdpowiedzUsuńAsiu, ja też żałuję, że tym razem nie było okazji do spotkania - liczyłam na to, że będziesz. Pozdrawiam!
UsuńHaniu, niestety nie dostałam tym razem zaproszenia :( nie wiem dlaczego :( - no ale może następnym razem się spotkamy, albo przy innej okazji :) Pozdrawiam - fajnie, że napisałaś o tych ostrygach, może kiedyś spróbuję :)
OdpowiedzUsuńAsiu, wczoraj mówiono, że organizatorzy chcieli przemieszać towarzystwo, aby w warsztatach mogły uczestniczyć także nowe osoby. Przykro, że akurat na Ciebie padło, że nie dostałaś zaproszenia. Miejmy nadzieję, że następnym razem będzie inaczej. Pozdrawiam!
UsuńA mi smakowało wszystko,co zaplanowali dla nas Szefowie kuchni Makro.
OdpowiedzUsuńGotowałam i próbowałam z dużą radością.
Przyjemnie było Haniu znowu bawić się kulinarnie przy jednym stanowisku z Tobą.
Intryguje mnie,dlaczego tak wiele osób nie zaakceptowało świeżych ostryg.
Proponuję znowu podjąć próbę.
Amber, vice versa, ja też miałam przyjemność ze wspólnego gotowania, zarówno towarzyską, jak i kulinarną, bo to, co wspólnie przygotowałyśmy, było pyszne. Dziękuję za wspólne gotowanie.
Usuńsama chętnie popatrzyłabym i pogotowała z Wami. Może kiedys nadaży się okazja ku temu?
UsuńAgo, mam nadzieję, że uda nam się kiedyś spotkać na warsztatach w Makro lub gdzie indziej. Pozdrawiam!
Usuńbyło wspaniale:) atmosfera, jedzenie(oprócz ostryg), miło było pogadać choć przez chwilkę:)
OdpowiedzUsuńJa też się cieszę, że miałyśmy okazję znowu się spotkać i porozmawiać.
UsuńHaniu, ja również nie szaleję za surowymi ostrygami, ale zapiekane bardzo lubię.
OdpowiedzUsuńJeśli zrobię kolejne podejście pod ostrygi, będą to raczej właśnie pieczone. Może i mi takie by smakowały.
Usuńmusiało być mega smacznie!:)
OdpowiedzUsuńOj było, super smacznie i ciekawie.
UsuńFajna relacja. Cieszę się, że mogłam w tym uczestniczyć. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńbardzo smaczne spotkanie:)szkoda,że u nas takich nie robią,a ja mam tak blisko macro.
OdpowiedzUsuńNigdy jeszcze nie jadłam ostryg-ciekawa jestem tego morskiego przysmaku:)