5 sierpnia 2011

Deserowa zupa z czarną tapioką

W sklepie, w którym zaopatruję się czasem w produkty kuchni azjatyckiej (Asia Tasty w następnej hali za Mirowską), pojawiła się czarna tapioka w formie dużych pereł. Nie mogłam odmówić sobie kupienia jej i niezwłocznego spróbowania. Dotychczas preferowałam małe perełki tapioki, z powodzeniem używając ich do przygotowywania deserów. Do dużych podchodziłam z rezerwą - wydawało mi się, że wymagają dłuższego gotowania. Byłam jednak w błędzie - duże perełki tapioki, przynajmniej te, które niedawno kupiłam, przyrządza się w 5 minut. Są używane do dekorowania sałatek owocowych lub jako składnik popularnej w Azji Bubble Tea. Postanowiłam poeksperymentować i samodzielnie wymyślić deser z dodatkiem tego składnika. Azjatyckie smaki tapioki i mleka kokosowego połączyłam z polskimi owocami, a mianowicie czerwonymi porzeczkami przywiezionymi z działki. Wyszła z tego bardzo smaczna kombinacja. Perły tapioki trochę przypominają swoją konsystencją żelki. Deser przyrządza się szybko i prosto.

Składniki:
(dla 2 osób)
- szklanka dużych pereł czarnej tapioki
- 10 szklanek wody (do ugotowania tapioki)
- 1/3 szklanki umytych czerwonych porzeczek pozbawionych gałązek
- 2 łyżeczki wody (do przyrządzenia musu z porzeczek)
- 1/2 szklanki mleka kokosowego
- 3 łyżki cukru
- szczypta soli

Przygotowanie:
Zagotować 10 szklanek wody. Do gotującej się wody dodać tapiokę, szczyptę soli, zamieszać, gotować pod przykryciem 5 minut. Zdjąć z ognia, potrzymać kilka minut pod przykryciem, a następnie odsączyć na sicie. W małym garnuszku zagotować na średnim ogniu porzeczki z dodatkiem dwóch łyżeczek wody i 2 łyżek cukru. Gotować kilka minut, aż owoce zmiękną, a sos zgęstnieje. Zdjąć z ognia i przetrzeć przez sitko o gęstych oczkach. W drugim garnuszku podgrzać mleko kokosowe z łyżką cukru, gotować kilka minut mieszając, następnie dodać tapiokę oraz mus porzeczkowy i gotować jeszcze ok. 2 minut, mieszając. Od razu podawać na ciepło jako deser.



16 komentarzy:

  1. Hania-kasia, bardzo fajna kombinacja polsko-azjatyckich smaków! Marzy mi się jeszcze smak czarnej porzeczki plus mleko kokosowe, ale, no właśnie, mogę sobie pomarzyć... Ja tę dużą tapiokę znam właśnie z bubble tea, zabawnie się ją pije przez grubaśną słomkę :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow. Myslelam, ze duzo juz wiem o kuchni azjatyckiej, ale o istnieniu czarnej tapioki nie wiedzialam. Nawet wydaje mi sie, ze w Azji jaj nie wiodzialam, albo sie myle i nie zwrocilam na nia uwagi.
    Bardzo zgrabny deser wykombinowalas.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wygląda jak borówki:) Niesamowita!

    OdpowiedzUsuń
  4. Haniu! Ten smak dla mnie zupełnie nieznany, ale jak zawsze u Ciebie, niezwykle mnie ciekawi!
    Pozdrawiam Cię:)

    OdpowiedzUsuń
  5. nazwa "tapioka" obiła mi się o uszy, ale nie wiem dlaczego, myślałam, że jest to coś związane z tytoniem ;) człowiek uczy się przez całe życie... Możesz mi Haniu-Kasiu zdradzić, gdzie ją kupujesz; jakiś namiar na sklep czy to stacjonarny, czy internetowy??

    OdpowiedzUsuń
  6. Ty zawsze znajdziesz coś czym mnie zaskoczysz i zaciekawisz. Bardzo interesujące- ciekawa jestem, czy posmakowałoby mi;)

    OdpowiedzUsuń
  7. nigdy nie jadłam podobnego dania i ciężko mi nawet sobie to wyobrazić, ale po wyglądzie jestem pewna, że z ochotą bym spróbowała

    OdpowiedzUsuń
  8. Najpierw myślałam, że te czarne boby to porzeczki, dopiero doczytałam, że porzeczki były czerwone:D
    Fajne eksperymenty, aż ci zazdosczę, bo ja na razie nie mam warunków do gotowania, co dopiero mówić o jakichs ciekawszych daniach na bloga:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Bee, z czarną porzeczką deser byłby jeszcze pyszniejszy - muszę koniecznie wypróbować tę wersję. Tobie się marzy czarna porzeczka, a mnie różne egzotyczne owoce i warzywa dostępne w Twoich stronach.

    Thiesso, pewnie przeoczyłaś - czarna tapioka przed ugotowaniem wygląda niepozornie, ma buro-brązowy kolor i dopiero po ugotowaniu robi się czarna, lśniąca i zwiększa objętość.

    Pincake, mnie się też bardzo podobają te kuleczki.

    Aniu, dla mnie to też był nowy smak - jest nieco inny od smaku drobnej tapioki. Z przyjemnością go poznałam.

    Agno, czarną tapiokę kupiłam w sklepie Asia Tasty na tyłach Hali Gwardii - w tej hali, w której jest sklep Markpol.

    Malwinno, mnie samą zaskoczyło i bardzo ucieszyło moje najnowsze odkrycie kulinarne. Fajnie poznać nowy smak.

    Magdo, cieszę się, że zaprezentowany przeze mnie deser Cię zaciekawił.

    Ago, te bobki są bardzo fajne - ciekawie można nimi zaskoczyć gości, bo małe jest prawdopodobieństwo, ze ktoś już coś takiego jadł. Ja się też dopiero wdrażam od nowa w gotowanie, bo po remoncie jeszcze nie do końca odnalazłam się w moim mieszkaniu i w mojej kuchni, tak więc aż tak bardzo nie masz czego zazdrościć. Czekam z niecierpliwością na Twoje kolejne dania.

    Pozdrawiam Was!

    OdpowiedzUsuń
  10. ciekawe danie. Pierwszy raz spotykam się też z czymś takim jak tapioka.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie miałam okazji jeść tapioki. Szkoda, że Hala Mirowska jest tak daleko od terenów, w których w stolicy bywam.

    OdpowiedzUsuń
  12. W życiu nie jadłam tapioki i jestem bardzo ciekawa jak ona smakuje, muszę się rozejrzeć za nią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tapioka nie ma smaku, jeśli nie jest smakowa.
      Ale ma fajną, żelowatą konsystencję.
      Ja zwykłą tapiokę gotuję ją z hibiskusem i jest lekko kwaśna.

      Usuń
  13. Takiej tapioki to jeszcze nie widziałam! Ostatnio kupiłam zielone kuleczki, ale małe :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Haniu, właśnie nadrabiam urlopowe zaległości w czytaniu ulubionych blogów... Kto jak kto, ale Ty zawsze wyszperasz gdzieś ciekawe produkty! Nic tylko się uczyć :)
    Białą, drobną tapiokę znam dobrze i wprost uwielbiam, teraz za Twoją namową przyjdzie kolej na wypróbowanie czarnej :) Pzdr Aniado
    Ps. Haniu, bardzo Ci dziękuję za wszystkie przemiłe komentarze, które co raz znajduję na moim blogu :)

    OdpowiedzUsuń