Gościłam niedawno u siebie na obiedzie mamę i dwoje moich przyjaciół. Wszyscy troje jadają na co dzień tradycyjne dania kuchni polskiej. Bardziej wymyślne czy egzotyczne potrawy w zasadzie na ich stołach się nie pojawiają. Obserwowanie zaskoczonych i momentami niepewnych min moich gości, gdy serwowałam przygotowane przeze mnie, nowe dla nich dania, było jedynym w swoim rodzaju przeżyciem. Dla takich chwil warto się napracować w kuchni. Podałam wtedy: zupę-krem z pietruszki z orzechami laskowymi, łososia z grilla z salsą owocowo-imbirową z sałatką ze szpinaku, truskawek i ogórka oraz ryżem jaśminowym z szafranem i nutą wody z kwiatu pomarańczy, a na deser panna cottę z pandanem udekorowaną mango i mielonymi pistacjami. Przepisy na łososia z salsą i sałatkę już zostały zamieszczone na blogu, na panna cottę będzie niebawem, a dziś przepis na zupę, która ma ciekawy, wyrazisty smak. Moim gościom smakowała, choć w pierwszej chwili nie mogli rozszyfrować, z czego jest przyrządzona. "Czy w tej zupie jest grysik?" - zapytała przyjaciółka. "Nie, to mielone orzechy laskowe" - odpowiedziałam. Miny początkowo były niepewne, ale wraz z jedzeniem kolejnych łyżek zupy coraz bardziej zadowolone. Oto przepis na zupę.
Składniki:
(4-6 porcji)
- 2 średnie korzenie pietruszki obrane i pokrojone
- 80 g mielonych orzechów laskowych uprzednio uprażonych na suchej patelni i obranych z łusek
- 1 l bulionu warzywnego
- 2 posiekane szalotki
- 1 por, tylko biała część, pokrojony w półplasterki
- 2 łyżki masła
- 100 ml śmietanki 18%
- sól
- pieprz czarny mielony
- 20 g posiekanych, prażonych orzechów laskowych do dekoracji
- 1-2 łyżki posiekanej natka pietruszki lub kolendry do dekoracji
Przygotowanie:
W garnku rozgrzać masło, dodać posiekane szalotki, zeszklić, dodać pora, krótko podsmażyć, następnie dodać pietruszkę, bulion i mielone orzechy. Gotować, aż warzywa będą miękkie, zmiksować zupę, dodać śmietankę, doprawić solą i mielonym pieprzem i jeszcze krótko gotować. Podawać posypaną siekanymi orzechami laskowymi i natką.
Do ugotowania zupy zainspirował mnie ten przepis.
bardzo Ciekawa ta Twoja zupka. ja z korzeniem pietruszki jakoś się nie lubię. choć przyznam że od lat jej nie jadłam (może coś w tej kwestii się zmieniło?).
OdpowiedzUsuńJa tez nie lubię pietruszki (korzenia), ale reszta menu brzmi ciekawie:)
OdpowiedzUsuńciekawa jestem jak smakuje ta zupa :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię ten wyraz twarzy kiedy mówię gościom co to, a oni są zaskoczeni, bo im smakuje, a myśleli, że w życiu by czegoś takiego nie zjedli:). Zupka bardzo ciekawa.
OdpowiedzUsuńO! A ja wprosiłabym się do Ciebie na taką ucztę :) Ciekawa zupa :)
OdpowiedzUsuńZupę z pietruszki uwielbiam, ale nigdy nie dodawałam do niej orzechów! Musi być pyszna w takiej wersji.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię:)
To się nazywa wystawna zupa :)
OdpowiedzUsuńFantastyczny pomysł i wykonanie!
OdpowiedzUsuńWyobrażam sobie jak wspaniale musiała smakować ta zupa.:) No i ile zdrowia na talerzu!:)
Korzeń pietruszki to zdecydowanie nie mój smak... ale już seler jak najbardziej... zamienię pietruszką na seler i wypróbuję, bo orzechy mnie kręcą :-)
OdpowiedzUsuńMalwino, Ago, Margarytko, ja wprost przepadam za pietruszką korzeniową, a to, że jst smaczna, odkryłam przypadkowo, podjadając to warzywo w trakcie krojenia go do sałatki jarzynowej. Być może jadłyście pietruszkę rozgotowaną z rosołu i dlatego nie lubicie - rozgotowana nie jest smaczna, ale lekko niedogotowana, ma ciekawy, słodkawy smak. Czasem zdarza mi się też chrupać surową. Lubię ją o wiele bardziej od selera.
OdpowiedzUsuńAniu, Magdo, Kulinarne Smaki, cieszę się, że zupka się Wam podoba.
Zauberi, jest jeden sposób, aby dowiedzieć się, jak smakuje taka zupa - ugotować ją i zjeść. Zachęcam - smak jest inny niż znanych mi dotychczas zup.
Anno-Mario, ja dopiero niedawno zaczęłam dodawać mielone orzechy do zup i bardzo mi się ten dodatek spodobał - nadaje niecodzienny smak zupom. Zachęcam do spróbowania.
Lekka, rzeczywiście w tej zupie zdrowe składniki są w przewadze w stosunku do niezdrowych, więc warto wypróbować przepis.
Pozdrawiam Was!
Haniu, zupka wygląda zachęcająco. A pudding z tapioki....marzenie....polecam każdemu :)) Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńStella.
Z pietruszka nie robilam zupy, ale z pasternakiem wiele razy. Pietruszka ma pewnie ta przewage nad pasternakiem, ze nie ma tej nuty slodyczy, ktora moze czasem przeszkadzac.
OdpowiedzUsuńA miny krewnych i znajomych podczas jedzenia uwielbiam.
Bezcenne!
Stello, dziękuję za rekomendację przyrządzonego przeze mnie puddingu. Zapraszam częściej na degustację!
OdpowiedzUsuńThiesso, niewykluczone, że czasem pasternak jest sprzedawany jako pietruszka, bo wyczuwa się słodką nutę. Gdy gotowałam opisaną tu zupę, spróbowałam surowej pietruszki podczas jej krojonia i jeden korzeń był słodkawy a drugi nie, więc tak naprawdę nie wiem, czy była to zupa z pietruszki, czy może pietruszkowo-pasternakowa.
Zupa z orzeszkami? Całkiem możliwe, że pyszne ;-D Nie no.. to musi być pyszne.. w końcu w kuchni warto eksperymentować ;-D
OdpowiedzUsuńwww.przysmakiewy.pl
jak z orzechami to biorę w ciemno!
OdpowiedzUsuńOch taka zupka, po drobnych wegańskich przeróbkach, będzie w sam raz dla mnie. Mniam, mniam :-)
OdpowiedzUsuń