Szukając przepisów na potrawy z dynią, trafiłam na prawdziwą perełkę - bardzo oryginalny deser, a mianowicie panna cottę z dyni i mleka kokosowego. Deser ten jest dziełem przypadku - Pim, pochodząca z Bangkoku, a obecnie mieszkająca w San Francisco autorka poczytnego bloga Chez Pim wpadła na pomysł przyrządzenia panna cotty z tych właśnie składników po tym, jak przytrafiło się jej rozgotować dynię podczas przyrządzania klasycznego, tajskiego deseru, na który przepis podałam niedawno na moim blogu. Pim postanowiła uratować składniki, zmiksowała je, dodała żelatynę i tak oto powstała dyniowa panna cotta. Nie mogłam sobie odmówić wypróbowania tego przepisu. Efekt zachwycił mnie - powstał smakołyk o przepięknym kolorze i zupełnie nowym dla mnie smaku.
Składniki:
- 2 filiżanki dyni obranej, oczyszczonej z pestek i pokrojonej w kostkę
- 1/2 puszki mleka kokosowego
- 2-3 łyżki cukru
- 1 filiżanka wody
- 2-3 łyżki żelatyny
- szczypta soli
Dynię ugotować w mleku kokosowym z dodatkiem cukru i soli do miękkości (ok. 20 minut). Zmiksować, dodać żelatynę rozpuszczoną w gorącej wodzie, jeszcze raz krótko zmiksować. Przełożyć do miszeczek, schłodzić w lodówce. Jeśli chodzi o ilość żelatyny, miałam bardzo wiedziałam, ile jej dodać, bo w oryginalnym przepisie było podane, że ma być jej całe opakowanie, a nie wiem, jaką wagę mają opakowanie żelatyny w Stanach Zjednoczonych - najprawdopodobniej mniejszą niż u nas, bo nasze całe opakowanie to byłoby o wiele za dużo do powyższych proporcji. Przy pierwszym przyrządzaniu dodałam mniej więcej 3/4 opakowania i panna cotta wyszła jak dla mnie trochę za ścisła. Myślę, że 2 łyżki mogłyby wystarczyć, 3 maksymalnie. Jeszcze tylko przydałoby się wymyślić, z czym możnaby podać dyniową panna cottę - na razie wymyśliłam, aby polać ją sokiem malinowym, ale przydałby się bardziej wyrafinowany dodatek. Myślałam o tym, że może karmelizowane ósemki jabłek mogłyby się dobrze komponować z dyniowym deserem. Może ktoś ma inny pomysł.
Dyniową panna cottę można polać sokiem malinowym |
i mnie efekt zachwycił.. kolorem.
OdpowiedzUsuńSzalejesz z tą dynią:) Bardzo efektowna panna cotta, śliczne kolory. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńLady Aga;)
Kupiłam za dużo dyni i teraz muszę ją przerabiać na różne sposoby. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPiękny kolor:)
OdpowiedzUsuńCudowny pomysł! Ogromnie mi się podoba - jak dobrze, że mam wielkie zapasy dyni!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
A ja jak nie lubiłam dyni, tak nadal jej nie lubię po kilku eksperymentach z nią tej jesieni. Taka panna cotta też zapewne mnie do niej by nie przekonała :)
OdpowiedzUsuńLashqueen, w tym deserze smak dyni jest słabo wyczuwalny - mleko kokosowe go niweluje, przy czym najlepiej zjeść go tego samego dnia, w którym się go przyrządziło. Gdy postał dzień w lodówce, zrobił się trochę suchszy, mimo że przykryłam miseczki folią i smak, a w szczególności zapach dyni był mocniej wyczuwalny, ale dla koloru na pewno warto spróbować, no i można takim niebanalnym deserem zaskoczyć gości.
OdpowiedzUsuńAnno-Mario, ciekawa jestem, czy zasmakuje Ci ten deser - mam nadzieję, że podzielisz się wrażeniami.
OdpowiedzUsuńspodobal mi sie ten przepis, i kolorek jest fajny i mysle, ze smakowo to by mi odpowiadal:)
OdpowiedzUsuńW ramach której diety ten deser?
OdpowiedzUsuńurzekająca panna.
OdpowiedzUsuńbardzo urodziwa ;]
i jaka promienna! jak słoneczko.
cudowny kolor wyszedł :) jestem zachwycona
OdpowiedzUsuńA moze by tak z syropem klonowym?
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł z syropem klonowym.
OdpowiedzUsuńDuża ta dynia? Nudno jest.
OdpowiedzUsuńwygląda prześlicznie. Tak słonecznie i optymistycznie :-)
OdpowiedzUsuń@ Anonimowy, wcale nie kupiłam całej dyni, tylko kawałek, a zrobiłam już z niego kilka potraw, więc to bardzo wydajne i wszechstronne warzywo.
OdpowiedzUsuńWow, kolor bajeczny! :-)
OdpowiedzUsuń