Na przyrządzenie zupy, którą dziś prezentuję, miałam ochotę od dłuższego czasu, tzn. od kiedy kupiłam książkę "Kuchnia tajska - to proste!" autorstwa Sallie Morris. Zupa z owocami morza jest jedną z potraw z tej książki, na które zwróciłam uwagę w pierwszej kolejności, trochę jednak potrwało, zanim go wypróbowałam. Z przyrządzeniem czekałam na chłodniejszą porę roku, podczas której rozgrzewające zupy sprawdzają się najlepiej.
Poniższy przepis pochodzi z wyżej wspomnianej książki - podaję go z moimi uwagami. Ilość papryczek chilli zmniejszyłam do jednej świeżej, czerwonej, dostosowując do własnego poziomu tolerancji ostrego smaku. Zupa wyszła i tak dość ostra.
Składniki:
(4 porcje)
- 175 g dorsza, odfiletowanego, bez skóry, pokrojonego w kostkę (użyłam świeżego, dodałam nieco więcej)
- 175 g kalmarów, oczyszczonych (użyłam mrożonych w formie tub)
- 12 krewetek królewskich, obranych (użyłam surowych, mrożonych)
- 1 puszka mleka kokosowego ( 400 ml)
- 1 łyżeczka mielonej kurkumy
- 3 szklanki bulionu rybnego
- 2 łodygi trawy cytrynowej, wewnętrzna, biała część (ok. 6 cm), posiekana
- 2 cm galangalu, obranego, posiekanego (można zastąpić imbirem)
- 3 listki limonki Kaffir, porwane
- 2 czerwone lub zielone papryczki chilli oczyszczone z nasion i posiekane (użyłam 1 szt.)
- 4 łyżki sosu rybnego (zmniejszyłam ilość do 3 łyżek)
- sok z 1 limonki
- 1-2 suszone papryczki chilli, pokruszone (pominęłam)
- garść świeżych listków kolendry, posiekanych
Przygotowanie:
Przygotować kalmary - pokroić je w paski lub krążki.
Wlać 1/3 mleka kokosowego do rondelka, podgrzać na niezbyt dużym ogniu, dodać kurkumę, gotować minutę, mieszając. Dodać resztę mleka kokosowego, wymieszać, odstawić z ognia.
W dużym garnku podgrzać bulion. Dodać trawę cytrynową, galangal, liście limonki i chilli, zagotować, zmniejszyć ogień, gotować przez 5 minut.
Dodać mleko kokosowe z kurkumą, sos rybny, sok z limonki. Zagotować całość, dodać rybę i owoce morza. Gdy zupa zawrze, zmniejszyć ogień i gotować jeszcze 3-4 minuty, ale nie dłużej - trzeba uważać z czasem gotowania, gdyż kalmary i krewetki zbyt długo gotowane robią się twarde. Gotowałam nawet trochę krócej niż podano w książce.
Podawać od razu, gorącą, posypaną listkami kolendry i pokruszonymi papryczkami chilli.
jak cudnie wygląda!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podoba.
UsuńU mnie tez tajskie wraca do lask, mam nawet pare nieopublikowanych przepisow a dzisiaj np. mam curry z tofu i warzywami. Taka zupa to cos idealnego dla mnie, tylko obawiam sie, ze musialabym sie troche nagimnastykowac, bo rzadko mam rownoczesnie i rybe i krewetki i jeszcze kalmary:-)
OdpowiedzUsuńJa kupiłam rybę, krewetki i kalmary specjalnie pod kątem ugotowania tej zupy. Krewetki i kalmary mrożone; nie zużyłam wszystkich, będą do innych dań. Mrożone krewetki praktycznie zawsze mam w zamrażarce i zużywam po trochu do różnych potraw.
UsuńAleż mi zrobiłaś apetyt na Azję! I zazdroszczę świeżego kafiru! Pamiętam jak ściskałam na targu w Siem Rep wielki pęk kafiru, patrząc maślanym wzrokiem na M, który w tym czasie przekonywał mnie, że i tak go nie dowiozę w dobrym stanie do Polski, bo mi zdechnie upchnięty i pognieciony w wypełnionym po brzegi plecaku... Tak więc u mnie tylko kafir suszony lub mrożony :) I nie znalazłam też u nas w Krakowie pewnego źródła świeżego galangalu. Nawet okrę idzie kupić, a galangalu ni śladu :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDominiko, u mnie niestety liście kaffiru też były mrożone, bo i w Warszawie trudno kupić świeże. Jak widać, po rozmrożeniu wyglądają jak świeże i aromat mają dobry. O świeży galangal trochę łatwiej w Warszawie - widuję go od czasu do czasu. Pozdrawiam!
UsuńTen kolor, konsystencja składniki - cudowna!
OdpowiedzUsuńMnie też od razu przypadła ta zupa do gustu, gdy zobaczyłam przepis w książce - wiedziałam, że muszę ją zrobić.
Usuńbardzo ładnie wygląda! choć wcześniej nie widziałam jej w kolorze zielonym i z dodatkiem kalmarów, ale też nie mam jakiejś szczególnie dużej skali porównawczej ;)
OdpowiedzUsuńZupa wyszła w żółtym kolorze - od dodatku kurkumy. Może aparat fotograficzny lub monitor komputera, na którym oglądałaś zdjęcia, przekłamał trochę kolor.
Usuńnie przepadam za owocami morza ale taką zupkę chętnie bym wypróbowała, piękny kolor
OdpowiedzUsuńMożna ugotować zupę z innymi składnikami niż owoce morza, jeśli ktoś ich nie lubi, np. z kurczakiem.
Usuńhere is raining season it will be nice to have a hot soup.
OdpowiedzUsuńUwielbiam tajskie smaki, bardzo mi się podoba ta zupka :)
OdpowiedzUsuńOooo! Miałam dziś na obiad prawie identyczną zupkę tylko z kurczakiem :)
OdpowiedzUsuńPyszna, aromatyczna i smakowicie wyglądająca zupka, która w pełni oddaje klimat Tajlandii:)
OdpowiedzUsuńzrobiłam prawie jak w przepisie ale wyszła tak jak sobie wymarzyłam, pyszna. Mam ochote robić ją co weekend :)
OdpowiedzUsuń