1 kwietnia 2012

Integracja blogerek kulinarnych w klubokawiarni Kosmos Kosmos

Miło mi odnotować, że na początku tego tygodnia odbyło się kolejne, czwarte już, spotkanie integracyjne warszawskich blogerek kulinarnych zorganizowane przez nas na własną rękę. Długo zastanawiałyśmy się, dokąd tym razem pójść. Ostatecznie, po wymianie wielu maili, wybór padł na działającą od niedawna  klubokawiarnię Kosmos Kosmos. W spotkaniu wzięły udział: Amber, ChilliBiteEve.wo, prowadząca blog z recenzjami warszawskich restauracji Froasia (po raz pierwszy w naszym gronie), Lo, Pyza, ShinjuZuza "Krokodyll" i ja.

Klubokawiarnia Kosmos Kosmos
Lokal jest urządzony stosownie do jego nazwy w kosmicznych, nowoczesnych klimatach. Pomysł z jednej strony ciekawy i niebanalny, z drugiej nowoczesność i kosmiczne akcenty sprawiają, że, brakuje mu ciepła i przytulności. Nie odebrałam wnętrza jako takiego, w którym chciałabym często bywać. Pomysł na lokal jest fajny, ale niestety brak temu miejscu duszy. Może mogłaby je ocieplić sympatyczniejsza, bardziej otwarta na klientów obsługa, która niestety taka nie była w dniu naszego spotkania. Pani pełniąca jednocześnie rolę kelnerki i barmanki mało się nami interesowała i rzadko pojawiała przy naszym stoliku - przydałoby się od czasu do czasu pytanie, czy ktoś sobie jeszcze czegoś życzy. W momencie, gdy miałyśmy ochotę zamówić deser, trzeba było polować na kelnerkę, a powinno być odwrotnie - to obsługa powinna czuwać, czy goście czegoś nie potrzebują i zachęcać ich do składania zamówień. Muzyka w lokalu nie sprzyjała rozmowom - była tak głośna, że musiałyśmy krzyczeć, aby się nawzajem usłyszeć.

Wnętrze klubokawiarni Kosmos Kosmos 

Jeśli chodzi o jedzenie, też mnie niestety nie przekonało. Zamówiłam kotlet z soczewicy z frytkami, słodką surówką z marchwi i ogórkiem w imbirze (25 zł). Najlepsza z tego zestawu okazała się surówka. Frytki były ręcznie robione, ale niestety przypalone, podobnie jak kotlet z soczewicy, który nie dość, że przypalony to jeszcze suchy. Dodatku imbiru nie wyczułam - wydaje mi się, że ogórek był polany słodkim sosem chili z butelki. Zestaw byłby w miarę udany, gdyby bardziej fachowo go przyrządzono - bez przypalania. Ponadto do frytek i suchego kotleta przydałby się jakiś sos.

Zamówione przeze mnie danie - kotlet z soczewicy z frytkami, surówką i ogórkiem
Dania zamówione przez koleżanki przedstawiam na zdjęciach.

Zupa-krem z marchwi z imbirem
Zupa cebulowa
Zimna przekąska - plastry buraka z białym serem.
W menu powyższe danie opisane jest tak: "plastry grillowanego buraka przekładane plastrami białego, pełnotłustego sera z oliwą, świeżym tymiankiem i posypane pokruszonymi orzechami", na żywo wyglądało jednak nieco inaczej. Czy widoczny na zdjęciu tymianek sprawia wrażenie świeżego? Gdzie podziały się orzechy? Czy da się upiec buraka na grillu, aby był miękki i jadalny? 

Wrap
Burger z frytkami
Por zapiekany z kozim serem
Frytki z ziemniaków i marchewki z dipami
Skusiłam się też na deser, a mianowicie krem z marakują na bazie mascarpone - okazał się niezły, ale za słodki; bardziej by mi smakował, gdyby był posłodzony z umiarem. Rozczarował mnie mały wybór herbat - dostępne były tylko dwie - zwykła czarna i zielona.

Deser z marakują na bazie mascarpone

Podsumowując, największą atrakcją wieczoru w Kosmos Kosmos było spotkanie z koleżankami-blogerkami i nasze rozmowy. Kuchnia i klimat lokalu zeszły na dalszy plan i nie przekonały mnie na tyle, abym chciała tam wrócić. 

Dziękuję koleżankom za miłe spotkanie. Kolejne planujemy na drugą połowę kwietnia.




Kosmos Kosmos
ul. Koszykowa 55, Warszawa
http://kosmoskosmos.pl/

11 komentarzy:

  1. Cieszę się, że spotkanie było udane. Dania jednak wyglądają fatalne. Unikam zwracania dań, ale buraczki na pewno wróciłyby do kuchni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spalone frytki też kwalifikowały się do zwrotu - kucharz chyba zaspał :))

      Usuń
  2. Witaj, Haniu! Spotkania zazdroszczę oczywiście ogromnie, dania pokazałaś i opisałaś obiektywnie i rzetelnie, powiedziałabym, że nawet nieco łagodnie potraktowałaś je w swoim opisie - jak dla mnie wyglądają strasznie i odpychająco, podczas czytania zadawałam sobie tylko jedno pytanie: kto tam gotuje? :D No, ale grunt, że spotkanie się udało, w takim gronie to i spalone frytki smakują. ;) Pozdrawiam Cię, Haniu! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, kuchnia w tym lokalu jest niestety w wydaniu amatorskim i nie zdziwiłabym się, gdyby się okazało, że gotują tam osoby bez doświadczenia w kuchni. W tak fajnym gronie na jedzenie zwraca się rzeczywiście trochę mniejszą uwagę i cieszy spotkanie samo w sobie.

      Usuń
  3. Fajnie wam:), zgadzam sie, że w miłym towarzystwie to i czarne frytki nie straszne:) Dania faktyczie nie wyglądaja zachęcająco... A dlaczego wybrałyście Kosmos, to chyba typowy klub dla młodzieży? O ile dobrze kojarzę to należy do syna Kazika, tak?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ago, dobrze kojarzysz. Rzeczywiście jest to klub adresowany bardziej do młodzieży, ale mają też aspiracje do bycia restauracją - tak napisali na swojej stronie i tym się między innymi kierowałyśmy oraz faktem, że na spotkanie rozkrzyczanej grupy blogerek, które potrzebują się nagadać, najlepiej nadaje się miejsce o luźnym charakterze.

      Usuń
  4. mojego dania nie sfociłaś, ale może i lepiej :) zamówiłam wątróbkę na grzankach z wiśniami - wątróbka bardzo przesmażona i sucha jak wiór a sos wiśniowy to właściwie syrop. Jeśli nawet były tam jakieś przyprawy to zupełnie niewyczuwalne przez cukier.... Ja tam na pewno nie wrócę i nie polecam

    OdpowiedzUsuń
  5. fajna inicjatywa. najważniejsze, że towarzystwo dopisało :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Może jedzenie smakowałoby bardziej, gdybyście chodziły do prawdziwych restauracji (z prawdziwą kuchnią), a nie do klubokawiarni, gdzie studenci architektury schodzą na przerwie coś przegryźć albo posiedzieć przy piwie... Ciężko oceniać też obsługę w miejscach, gdzie, podobnie jak w Śródmiejskiej, ludzie przychodzą pogadać na luzie. To nie są restauracje, a obsługa tam - to nie kelnerzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My też spotykamy się w głównej mierze po to, aby pogadać na luzie. To, że lokal ma nieformalny charakter, to jeszcze nie powód, aby serwować w nim kiepskie jedzenie. Znam knajpki z luźną atmosferą i jednocześnie świetną kuchnią.

      Usuń