Wczoraj miałam przyjemność uczestniczyć w kolejnych warsztatach zorganizowanych przez Makro Cash&Carry. Tym razem tematem spotkania były dania z dziczyzny. Pod okiem szefa kuchni Makro Centrum Horeca, p. Grzegorza Kazubskiego oraz jego zespołu przygotowałyśmy po 3 dania: comber z sarniny z sałatką z marynowanych warzyw, filet z jelenia z borowikami zapiekany w cieście francuskim oraz pasztet z dzika.
|
Część uczestniczek warsztatów - od lewej w dolnym rzędzie: Monika (W kuchni można wszystko), Tilianara (Kuchnia Szczęścia), Zuza "Krokodyll" (Pomarańcza i Imbir), Ola "Mama Bartka", Pyza (Smaczna Pyza), Gospodarna Narzeczona (Na kruchym spodzie) i p. Grzegorz Kazubski
|
Grupa blogerów kulinarnych przybyłych na warsztaty była liczna. Tym razem w Makro Centrum Horeca pojawiła się prawdziwa śmietanka polskiej blogosfery kulinarnej, m. in.:
Aga-a, Agata,
Amber,
Bola,
Dorota,
Gospodarna Narzeczona,
Grace,
Joanna,
Kabamaiga,
Kasia,
Komarka,
Krokodyll, Monika,
Nina,
Ola Cruz,
Ola "Mama Bartka",
Olcik,
Piegusek,
Pyza,
Paulina i Michał,
SzeLLka,
Shinju,
Tilianara i
Zemfiroczka. Cieszy mnie, że dzięki warsztatom możemy się poznawać i coraz bardziej zacieśniać blogowe znajomości. Nie zabrakło też przedstawicieli Durszlaka, który był partnerem tego wydarzenia - serwis reprezentowali Marcin i Kasia. Prowadzący serwis Marcin zapoznał nas krótko z historią i planami rozwojowymi Durszlaka.
|
Sympatyczny duet gotujących koleżanek: Grace i Shinju |
Jak zwykle gotowałyśmy w zespołach dwuosobowych - ja tym razem z Amber, autorką bloga "Kuchennymi drzwiami". To, co wspólnie przyrządziłyśmy, prezentuję poniżej na zdjęciach.
|
Amber przygotowuje marynatę do mięsa
Każde warsztaty są okazją do poznania nowych receptur i trików kuchennych, którymi dzielą się z nami panowie Grzegorz i Piotr. Tym razem dowiedziałyśmy się m.in., jak można wędzić dziczyznę domowym sposobem.
|
Mieszanka do nadania aromatu wędzonym mięsom: wiórki drewniane, rozmaryn, herbata Earl Grey i skórka cytrynowa |
|
|
Sałatka z blanszowanych warzyw - zaskakująco dobry efekt z prostych składników: marchewki, pietruszki i pora |
|
A to ja z jednym z przyrządzonych dań |
Bardzo się cieszę, że tym razem otrzymałyśmy od organizatorów przepisy w wydrukowanej formie - dzięki nim będzie łatwiej odtworzyć w domu dania, które przyrządzałyśmy na warsztatach, co z ogromną chęcią zrobię, bo bardzo mi smakowały. Dzięki warsztatom oswoiłam się nieco z dziczyzną, do której podchodziłam dotychczas z rezerwą. Chętnie sięgnę po nią ponownie dla odmiany od popularnie spożywanych rodzajów mięs. Dania, które wspólnie przyrządziłyśmy, na pewno dobrze sprawdziłyby się na świątecznym stole.
|
Przyrządzona przez nas przystawka: sarni comber z sałatką z blanszowanych warzyw, sosem z żurawiny i gruszką gotowaną w czerwonym winie
|
|
Filet z jelenia podpiekany na grillu
Filet z jelenia został najpierw zamarynowany, następnie podpieczony na grillu, zawinięty w naleśnik z dodatkiem borowików i szalotki, a następnie w ciasto francuskie i zapieczony. Pyszne danie - chętnie odtworzę je w przyszłości w domu. |
|
Nasze smakowite pakieciki podpisałyśmy rozmarynem |
Poniżej widać, jak danie wyglądało po upieczeniu.
|
Efekt końcowy: smakowity filet z borowikami zapieczony w cieście francuskim |
Przyrządziłyśmy również pasztet z dzika - jak wyglądał, widać poniżej.
Organizatorzy jak zwykle świetnie przygotowali spotkanie - miałyśmy nie tylko okazję wspólnie gotować w profesjonalnej kuchni, ale także spróbować wyśmienitych dań przyrządzonych przez zespół Makro Centrum Horeca.
|
Przystawki przyrządzone przez zespół Makro Centrum Horeca |
|
Nie zabrakło też deserów |
Na zakończenie warsztatów dostałyśmy dyplomy ukończenia szkolenia oraz zestaw kilku produktów z linii
Fine Food. Z tego zestawu wypróbowałam od razu po przyjściu do domu dżem z czarnej porzeczki, który mi zasmakował i dobrze się sprawdził jako dodatek do upieczonego na warsztatach pasztetu z dzika (dżem jest niskosłodzony). Mam słabość do przetworów z czarnej porzeczki, bo to smaki mojego dzieciństwa - babcia miała wiele krzaczków na działce i zawsze były robione przez nią i moją mamę przetwory z tego owocu. W ostatnich latach brakowało mi ich i z chęcią sięgnęłam po otrzymany w upominku dżem.
Po warsztatach wybrałyśmy się jeszcze z Niną i Moniką do hali Makro i wpadłyśmy tam w szał zakupów. Przy niektórych stoiskach wydawałyśmy z siebie takie odgłosy zachwytu wyborem produktów, jakie młody Nigel Slater wydawał podczas oglądania zdjęć w książce kulinarnej - ci, którzy oglądali film "Tost. Historia chłopięcego głodu" będą wiedzieli, o co chodzi.
Dziękuję serdecznie organizatorom za zaproszenie na warsztaty i dostarczenie niezapomnianych wrażeń, a koleżankom blogerkom za miłe wspólne gotowanie.
Ubolewam Haniu, że nie mogłam się stawić na warsztatach... zawsze mi żal, gdy muszę odmówić udziału w warsztatach... Gdybym mieszkała bliżej to z przyjemnością bym się z Wami spotkała i uczestniczyła w ciekawych warsztatach.
OdpowiedzUsuńFajntastyczne sprawozdanie i fotorelacja.
Super spotkanie:) ładnie to przedstawiłaś na zdjęciach - baaaardzo apetycznie:). Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńA ja w domu dopiero zauważyłam, że nie wzięłam ze sobą przepisów... :(
OdpowiedzUsuńMargarytko, ja też żałuję, że nie dojechałaś.
OdpowiedzUsuńAniu, mnie się też bardzo podobało to spotkanie - nie tylko ze względu na możliwość spotkania z koleżankami-blogerkami, ale także na profesjonalne jego przygotowanie ze strony organizatorów.
Oczko, chętnie wyślę Ci skan przepisów. Ja też bym nie wzięła, gdyby nie Amber, która nad wszystkim czuwała.
Fiu, fiu :-) Zaszleliście z tą dziczyzną! Czy ja już kiedyś pisałam, że zazdroszczę wam takich warsztatów?
OdpowiedzUsuńHaniu, bardzo ładnie to wszystko opisałaś :) bardzo mi było miło gotować w tak doborowym towarzystwie
OdpowiedzUsuńByłabym wdzięczna :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny pomysl, zeby rozpropagowac dziczyzne. A te filety z sarniny to wlasciwie taki wellington jest...?
OdpowiedzUsuńo, i mnie widać na fotkach, oraz me paluszki ;)
OdpowiedzUsuńfajno było się znowu spotkać!
Bee, jak najbardziej pisałaś, że zazdrościsz. Żałuję bardzo, że nie możesz do nas dołączyć. Kto wie, może kiedyś...
OdpowiedzUsuńPyzo, vice versa - mnie też było miło.
Oczko, jutro postaram się zrealizować moją obietnicę,
Miss_coco, danie rzeczywiście podobne do Wellingtona.
Ago, na jednym ze zdjęć, które zamieściłam u siebie na FB, widać Cię jeszcze lepiej.
Pozdrawiam Was!
Łomatko - pełen szacun za tak dokładną relację! ja nie miałam aż tyle zacięcia :) ściskam
OdpowiedzUsuńSzeLLka
Widać, że warsztaty udane, a dania wyglądają imponująco i smakowicie :) Też początkowo miałyśmy się zjawić w Warszawie, ale niestety musiałyśmy odwołać wyprawę, bo dojazd z Sopotu bywa kłopotliwy i pochłania za dużo czasu. Może następnym razem nam się uda, bo widzę, że warto :)
OdpowiedzUsuńAle zazdroszczę! Ja tak lubię dziczyznę...! Pięknie opisałaś, Haniu. jak zawsze z przyjemnością się Ciebie czyta! ;;)
OdpowiedzUsuńSuper relacja! Bardzo dziękujemy za udział w warsztatach i wspólną zabawę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy zespół MAKRO
PS. Przepisy będziemy wysyłać w formie elektronicznej do wszystkich uczestników razem ze zdjęciami z imprezy;)
Haniu - świetna relacja, piękne zdjęcia :) Fajnie było się znów spotkać :)
OdpowiedzUsuńSzeLLko, aż taka dokładna moja relacja nie jest - można się było jeszcze bardziej rozpisać, w każdym razie starałam się, jak mogłam. Nick już poprawiłam.
OdpowiedzUsuńDziewczyny, szkoda, że nie dojechałyście - fajnie byłoby się poznać na żywo. Zdaję sobie sprawę, że trudy podróży nie zachęcają, ale zapewniam Was, że warto, bo warsztaty były super.
Kasiu, ja dopiero poznaję dania z dziczyzny i muszę przyznać, że się do nich coraz bardziej przekonuję.
Drogi zespole makro, ja również dziękuję za świetną zabawę i dostarczenie wielu wrażeń i informacji.
Asiu, ja również cieszę się, że miałam okazję spotkać Cię ponownie - szkoda, że zabrakło czasu, aby dłużej porozmawiać. Miejmy nadzieję, że będzie kolejna okazja ku temu.
Pozdrawiam Was!
Fajna relacja :) Też muszę napisać relację :) Warsztaty były świetne.
OdpowiedzUsuńShinju, mnie też się bardzo podobały - najbardziej ze wszystkich dotychczasowych, mimo że się tego wcale nie spodziewałam, że to właśnie ten temat okaże się taki ciekawy.
OdpowiedzUsuńFajnie było Cię znowu spotkać. Pozdrawiam!
Haniu świetna relacja. Od razu widać kto uważał, bo ja zupełnie nie słyszałam o tej skórce cytrynowej.
OdpowiedzUsuńKabamaigo, nie tyle uważałam, co stałam blisko p. Grzegorza, gdy opowiadał o tej mieszance i pokazywał ją, więc łatwo mi było zapamiętać skład.
OdpowiedzUsuńPani Haniu bardzo podoba mi się ta realcja, wszystko rzetelnie napisane i 'udekorowane' ciekawymi zdjęciami.
OdpowiedzUsuńgratuluję udziału w warsztatach i zapraszam do mnie na tadżin, pozdrawiam ciepło
Marty
ale sympatyczne towarzystwo :)
OdpowiedzUsuńszkoda że w poznaniu nie ma takich warsztatów
bardzo sympatycznie i bardzo smacznie :)
OdpowiedzUsuńgratuluję pamięci co do osób, które były, jestem pod wrażeniem! :))
ściskam cieplutko
Genialna sprawa z takimi warsztatami! I bardzo podoba mi się relacja :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko! :)
Mogłabym również prosić o przesłanie przepisów na straszliwiecstraszliwy@gmail.com :), czyli mogą je dostać tylko uczestnicy warsztatów?
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia :), bardzo fajnie Pani wszystko uchwyciła. Pozazdrościć umiejętności! :)