Wspomniana książka zawiera ciekawe przepisy na dania kuchni tajskiej. Kupiłam ją przede wszystkim dlatego, że jest bardzo ładnie wydana i są w niej piękne zdjęcia. Plusem są także tajskie nazwy potraw, dzięki którym przepisy można znaleźć także w sieci poprzez wyszukiwarkę. Porównanie kilku różnych przepisów na to samo danie może być źródłem pomysłów na modyfikacje.
W składzie zupy są suszone krewetki. W przypadku braku możliwości kupienia ich, można spróbować przyrządzić zupę bez tego składnika, zwiększając nieco ilość gotowanych krewetek i dyni, aby zupa nie była za rzadka.
Składniki:
(4 porcje)
- 50 g suszonych krewetek
(dostępne w sklepach z żywnością azjatycką)
- 2/3 szklanki ciepłej wody
- 1 cebula pokrojona w kostkę
- 2 cm kłącza imbiru, obranego
- 1 czerwona lub zielona papryczka chili
- 1 łodyga trawy cytrynowej
- 1 i 1/3 szklanki bulionu drobiowego lub warzywnego lub wody
- 1 puszka mleka kokosowego - 400 ml
- 2 łyżki sosu rybnego
- 1-2 łyżeczki cukru
- trochę świeżo zmielonego czarnego pieprzu
- 400 g obranej, pokrojonej w kostkę dyni
- garść świeżych liści bazylii, najlepiej tajskiej
- 100 g obranych, ugotowanych krewetek
Przygotowanie:
Suszone krewetki namoczyć w ciepłej wodzie przez 15 minut. Rozdrobnić je na gładko blenderem lub mikserem wraz z wodą, w której się moczyły, cebulą, imbirem, chili i dolną częścią łodygi trawy cytrynowej.
Do dużego garnka wlać bulion lub wodę i mleko kokosowe, zamieszać, podgrzać na średnim ogniu i gdy zacznie wrzeć, dodać zmiksowane składniki, wymieszać, przyprawić sosem rybnym, cukrem i pieprzem, gotować 5 minut na małym ogniu. Dodać pokrojoną dynię, rozgniecioną górną część trawy cytrynowej i liście bazylii (część zachować do dekoracji). Gotować ok. 20 minut, od czasu do czasu mieszając i sprawdzając, czy dynia jest już miękka. Dodać gotowane krewetki, gotować ok. 3 minut. Przed podaniem usunąć łodygę trawy cytrynowej.
Zupę podawać posypaną porwanymi liśćmi bazylii.
Przepis z książki został przeze mnie trochę zmodyfikowany.
Haniu,zupa wygląda przesmacznie!
OdpowiedzUsuńDynia sprawdza się we wszelkich daniach.
I zdjęcie bardzo ciekawe.
Gdyby tak można czymś te krewetki zastąpić to chętnie bym spróbowała tej zupy, bo za dynią przepadam.
OdpowiedzUsuńHaniu, dynię możesz sobie zamrozić i będziesz mogła się delektować tą zupą również w późniejszym okresie. Poza tym jeśli kupisz małe dynie Hokkaido (ja kupiłam ostatnio takie kilogramowe małe dyńki) to możesz spokojnie do lutego - marca je w całości przechować.
Aaaa, zapomniałam dodać, że super zdjęcie :-)
OdpowiedzUsuńRewelacyjna propozycja!
OdpowiedzUsuńFantastyczna prpozycja, Haniu. Na pewno zrobię, wyczaiłam śliczne i tanie krewetki mrożone (te z mojej pomidorowej właśnie!) obok w sklepie, a że dynia też leży pod stołem, na pewno zrobię niedługo tę zupę. Pięknie sfotografowałaś! :)
OdpowiedzUsuńJa przechowuję dynie w ciemnym, chłodnym pomieszczeniu aż do marca - polecam Ci to rozwiązanie :) A zupa wygląda wspaniale. Musi świetnie rozgrzewać.
OdpowiedzUsuńBardzo lubie kuchnie tajska (i w ogole orientalne smaki), wiec bede musiala sie rozejrzec za ta ksiazka.
OdpowiedzUsuńAmber, muszę przyznać, że wszechstronność dyni jest dla mnie miłą niespodzianką, bo przez lata przez nią nie sięgałam. Teraz z chęcią to nadrabiam.
OdpowiedzUsuńMargarytko, myślę, że krewetki można spokojnie zastąpić piersią kurczaka - zupa też na pewno będzie smaczna. Dziękuję za podpowiedzi w kwestii przechowywania dyni. Właśnie wczoraj widziałam nieduże dynie Hokkaido na targu, na którym się zazwyczaj zaopatruję w warzywa. Przy najbliższej okazji kupię jedną czy dwie na zapas.
Angie, Kasiu, cieszę się, że zupa się Wam spodobała. Zachęcam do wypróbowania przepisu - nie pożałujecie.
Fuchsio, podoba mi się pomysł przechowania dyni w ciemnym, chłodnym pomieszczeniu, bo tak się składa, że mam taką możliwość. Dziękuję za podpowiedź.
Maggie, zauważyłam, odwiedzając Twój blog, że lubisz orientalne smaki. U Ciebie, na Wyspach jest pewnie jeszcze lepszy wybór książek z kuchniami świata.
Pozdrawiam Was!
Gotowałem parę razy na blogu z książki Sallie Morris. Myślę, że jest bardzo udana. Kupiłaś z płytą :)?
OdpowiedzUsuńJadalnepijalne, tak, z płytą - zapomniałam dodać w notce, że do książki dołączona jest płyta z tradycyjną muzyką tajską. Można ugotować tajską kolację i posłuchać przy jej jedzeniu tajskiej muzyki - fajna sprawa.
OdpowiedzUsuńUwielbiam ta zupe! Oczywiscie najlepiej smakuje z tajska bazylia z ktora ostatnio mam problem. Krewetki suszone mam w zamrazalniku.
OdpowiedzUsuńCo do dyni to nie wiem, czy uda Ci sie przechowac te kupne. Takie zebrane na dzialce przechowywane w piwnicy zawsze dotrwaly do nastepnego seznou. Bywalo, ze mialam je jeszcze w sierpniu. Natomiast w tym roku mialam nieurodzaj dyniwy na dzialce i kupilam pare dyn z mysla przechowania w piwnicy. Niestety dynie zaczynaja sie stopniowo psuc i co jakis czas Maz wynosi kolejna z piwnicy. Wlasnie hokkaido psuja sie najszybciej. Jesli masz duzo miejsca w zamrazarce polecam zatem pokrojenie dyni w kostke i zamrozenie. To sposob niezawodny.
Dzieki za namiar na nowa ksiazke z kuchnia tajska. Co prawda mam juz chyba z 10, ale takie rzeczy lubie miec. Zwlaszcza, ze sa oryginalne nazwy. Nie widzialam tej ksiazki w ksiegarni jak na razie, ale skoro wiem, ze jest zawsze moge zamowic.
Thiesso, zmartwiłaś mnie - niestety miejsca w zamrażarce nie mam zbyt dużo, mogę zamrozić tylko trochę dyni. Myślałam, żeby przechować na strychu, gdzie jest chłodno - może kupię jedną niedużą dynię na próbę i zobaczę, co z tego wyjdzie.
OdpowiedzUsuńJa od dawna, dawna mam ksiażkę Rick Stein Far Eastern Odyssey i tam jest mnóstwo przepisu właśnie na róże zupy (też tajskie etc), ale do tej pory jakoś niczego nie próbowałam. Pewnie dlatego, że czekam na Zimę i próbuję jeszcze użyć to, co się da:)
OdpowiedzUsuńPóki co, chodzę sobie do krakowskiej knajpki z jedzeniem z Azji Południowo Wschodniej w której gotuje Singapurczyk:)
Atrio, najlepiej właśnie chodzić do takich azjatyckich knajpek, w których gotują kucharze z Dalekiego Wschodu - różnica w stosunku kuchni azjatyckiej w wykonaniu polskich kucharzy jest duża.
OdpowiedzUsuń