Przepis na to danie zaczerpnęłam z ulotki zatytułowanej "Warszawa sudańska", wydanej przez portal Kontynent Warszawa. Wpadła mi ona w ręce na jednej z imprez etnicznych w Warszawie. Zapoznałam się też z przepisem na tę potrawę dostępnym w sieci na jednej ze stron angielskojęzycznych. Podobne pasty z bobu występują także w kuchniach innych krajów Afryki północnej i północno-wschodniej, np. w Egipcie pod nazwą Ful (Foul) Medames.
Oto przepis na pastę z bobu w wersji sudańskiej. Przyrządza się ją z brązowego bobu - można go kupić w formie konserwowej w sklepach arabskich lub Kuchniach Świata.
Składniki:
(dla 2 osób)
- 1 puszka brązowego bobu konserwowego
- 1 średni pomidor
- 1 średnia cebula (może być dymka)
- 1-2 łyżki oleju sezamowowego lub oliwy
- kmin rzymski, sól, pieprz czarny mielony, ostra papryka lub chilli w proszku - do smaku, ilość wg uznania
Dodatki opcjonalne:
- ser typu feta
- 1 jajko ugotowane na twardo
- posiekana natka pietruszki (dodałam od siebie)
- trochę soku z cytryny (także mój dodatek)
Przygotowanie:
Bób podgrzewać w rondlu lub na patelni z małą ilością wody przez 5 minut, a następnie zmiażdżyć, aż powstanie jednolita, gęsta pasta (rozgniotłam widelcem). Dodać pokrojonego w niedużą kostkę pomidora (pestki usunęłam) i posiekaną cebulę. Przyprawić do smaku kminem rzymskim, solą, mielonym pieprzem, ostrą papryką lub chilli w proszku, skropić olejem sezamowym lub oliwą. Opcjonalnie można posypać posiekanym jajkiem ugotowanym na twardo i/lub fetą oraz natką pietruszki (u mnie z jajkiem pokrojonym w ósemki). Od siebie dodałam do pasty także trochę soku z cytryny - w źródłowym przepisie sudańskim go nie było, jednak warto go dodać dla zaostrzenia smaku pasty. Podawać z chlebem, najlepiej smakuje z pitą.
Mniam, połączenie bobu z pozostałymi składnikami, a zwłaszcza z kuminem i pozostałymi przyprawami dla mnie brzmi wyśmienicie. jak spałaszuję moją pastę z zielonego groszku, to spróbuję tej sudańskiej, choć w wersji z zielonym bobem, mam nadzieję, że smak nie jest zupełnie inny.
OdpowiedzUsuńKingo, brązowy bób smakuje nieco inaczej od zielonego - miałam skojarzenia smakowe z fasolą, jedząc go, ale myślę, że można pokusić się również o przyrządzenie wersji z zielonym bobem. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńUwielbiam fuul z duza iloscia kuminu. Wlasnie w tamtym tygodniu malzonek kupil suszony bob. Kiedys kupowalam w puszce, ale przestali go sprowadzac. Mam na oku pare przepisow z jego dodatkiem wlasnie z kuchni egipskiej. Bede uzywac jak sie skonczy sezon na bob swiezy.
OdpowiedzUsuńBardzo fajna ta sudańska wersja, a "fuul" to po arabsku po prostu "bób", pozdrawiamy ciepło!
OdpowiedzUsuńWidzę, że to danie ma wiele wersji na zasadzie co kraj to obyczaj;-) My planujemy wersje z Syrii i Omanu.
OdpowiedzUsuńNie znam smaku brązowego bobu, muszę to szybciutko naprawić bo uwielbiam takie smarowidła do chleba.
OdpowiedzUsuńciekawa jestem jak smakuje ten brązowy bób. dla mnie coś zupełnie obcego. pastę tę znam, jednak w troszkę innej wersji;)
OdpowiedzUsuńNawet nie słyszałam o brązowym bobie - dobrze wiedzieć, że jest.:) Za to na swoim rynku widziałam ostatnio bób fioletowy!:)
OdpowiedzUsuńŚwietne danie - trzeba mi się wreszcie na serio zabrać za pasty, a nie tylko i wciąż to obiecywać.;)
Twój fuul wygląda lepiej, niż taki, który jadłam kiedyś w Egipcie :)
OdpowiedzUsuńThiesso, mnie też bardzo odpowiada dodatek kuminu - bardzo lubię tę przyprawę. Wydaje mi się, że w jakimś sklepie widziałam suszony bób, ale wtedy jeszcze nie miałam fazy na fuul. Rozejrzę się za nim przy najbliższej okacji.
OdpowiedzUsuńJust-great-food, dobrze wiedzieć, co dokładnie oznacza słowo fuul - dziękuję za informację.
Grumko, ciekawa jestem wersji, które macie w planie.
Żeniu, nadrób koniecznie, brązowy bób świetnie smakuje.
Malwinno, ja też dopiero poznałam brązowy bób. Wcześniej wielokrotnie widywałam go w formie konserwowej w sklepach arabskich, ale nie byłam świadoma różnicy smaku w stosunku do zielonego i nie bardzo się nim interesowałam. Jego wspaniały smak odkryłam zupełnie przypadkowo - pan w sklepie orientalnym nie miał mi wydać reszty i wydał mi ją w formie puszki bobu. Powiedział, jak należy go podać. Niezwłocznie spróbowałam - z dodatkami, jakie mi polecił i zachwyciłam się smakiem.
Lekka, a ja z kolei nie słyszałam o fioletowm bobie ;-)) Chętnie bym taki kupiła - prezentowałby się rewelacyjnie, np. w sałatce.
Grace, bardzo się cieszę, że taka jestem zdolna ;-))
Pozdrawiam Was serdecznie!
Hmmm... pierwszy raz słyszę o brązowym bobie, a to danie prezentuje się świetnie :)
OdpowiedzUsuńOjej, ale super pasta. Muszę wypróbować koniecznie! uwielbiamy pasty, szczególnie z innych krajów. ;)
OdpowiedzUsuń