Zrobiłam wczoraj chutney rabarbarowo-daktylowy. Fajnie jest móc sięgnąć zimą po własne przetwory albo dać komuś słoik samodzielnie przyrządzonych powideł, dżemu czy chytney'a w prezencie.
Bazowałam na przepisie ze strony BBC Good Food, jednakże zmieniłam proporcje przypraw, przede wszystkim zredukowałam ilość octu, gdyż nie przepadam za zbyt mocno octowymi przetworami. Przypraw sypkich też dodałam nieco mniej. Gotowy chutney w słoikach poddałam pasteryzacji metodą podgrzewania w garnku z wodą. Dno garnka, w którym pasteryzuję przetwory, wykładam zawsze dość grubą warstwą papieru, a po wyjęciu słoików z wody ustawiam je na ściereczce do góry dnem do ostygnięcia.
Składniki:
- 700 g rabarbaru pokrojonego w 2-centymetrowe kawałki
- 50 g startego świeżego korzenia imbiru
- 300 ml czerwonego octu winnego
(zmniejszyłam do 100 ml)
- 500 g jabłek obranych i pokrojonych w małą kostkę
- 200 g daktyli bez pestek drobno pokrojonych
- 200 g rodzynek lub suszonej żurawiny
( u mnie rodzynki)
- 1 łyżka ziaren gorczycy
(u mnie 1 łyżeczka)
- 1 łyżka curry w proszku
(u mnie 1 łyżeczka)
- 400 g jasnego cukru muscovado
(u mnie zwykły cukier)
- 500 g czerwonych cebul pokrojonych w piórka lub półplasterki
- 2 łyżeczki soli
Przygotowanie:
Cebulę, imbir i ocet umieścić w dużym garnku. Zagotować i dusić na wolnym ogniu 10 minut. Dodać pozostałe składniki z wyjątkiem rabarbaru, gotować bez przykrycia na wolnym ogniu, mieszając, kolejne 10 minut. Dodać rabarbar i gotować jeszcze 15-20 minut, często mieszając, aby chutney się nie przypalił. Po ugotowaniu odstawić na 10-15 minut, a następnie napełnić chutney'em wyparzone wrzątkiem słoiki i poddać pasteryzacji (link do informacji o pasteryzowaniu powyżej).
Przepis, na którym bazowałam, zaleca, aby odczekać ze spożyciem 1 miesiąc od przyrządzenia - najprawdopodobniej, aby smaki poszczególnych składników dobrze się przegryzły.
Przepis dodaję do akcji "Ra-bar-bar" na Durszlaku.
Haniu - te czutneje to naprawdę niesamowita sprawa - robiłam ze śliwkami,a le rabarbarowego jeszcze nie - może się skuszę...:)
OdpowiedzUsuńDobrej niedzieli!
Pomysł świetny. Nigdy nie robiłam do słoiczków. Muszę spróbować :-)
OdpowiedzUsuńooo, musi być pyszny! po rabarbarowo-imbirowej konfiturze z zeszłego roku chętnie wypróbuję chutney z rabarbarem i daktylami, bo kusi niesamowicie!
OdpowiedzUsuńWyglada i brzmi kuszaco, w Belgii czesto sie laczy rabarbar z suszonymi morelami.
OdpowiedzUsuńA ja zrobiłam rabarbarowo-figowo-imbirowy.
OdpowiedzUsuńTwój ma w sobie tyle owoców.Pysznie brzmi!
Cidownie! własnie zalega mi paczka daktyli:)
OdpowiedzUsuńJa właśnie się przymierzam do pierwszego rabarbarowego przetworu, ale nie mam sprecyzowanych planów. Może by tak to??
OdpowiedzUsuńEwalajno, podzielam Twoje zdanie. Śliwkowego, co prawda nie robiłam (świetny pomysł, muszę nadrobić jesienią), mam natomiast na koncie chutney żurawinowo-jabłkowy ze świeżych żurawin - fajny był. Z pewnością poeksperymentuję jeszcze z innym wersjami chutney'ów.
OdpowiedzUsuńMargarytko, cieszę się, że pomysł się spodobał. Mam nadzieję, że wykorzystasz.
Korniku, konfitura rabarbarowo-imbirowa brzmi kusząco. Chętnie bym taką zrobiła. Mam nadzieję, że znajdę przepis na Twoim blogu.
Miss Coco, podoba mi się pomysł połączenia rabarbaru z suszonymi morelami. Kto wie, może wypróbuję jeszcze w tym sezonie.
Amber, pomysł połączenia rabarbaru z suszonymi figami też przyszedł mi do głowy. Być może i taki chutney jeszcze zrobię.
Trzcinowisko, zachęcam do wykorzystania zalegającej paczki daktyli jako składnika chutney'u. Takiego przetworu nie kupi się w sklepie.
Arven, rabarbar dzięki swojemu kwaśnemu smakowi jest, moim zdaniem, wprost stworzony do tego, aby być składnikiem chutney'u.
Pozdrawiam Was!
Chutney'e jeszcze przede mną. Ten jednak strasznie mnie kusi
OdpowiedzUsuńWspaniały pomysł - połączenie daktyli z rabarbarem - chciałabym móc skosztować takie cudo.:)
OdpowiedzUsuńO, bardzo ciekawy, bardzo. I popełnię. :-)
OdpowiedzUsuńHaniu-Kasiu, a powiedz tylko ile słoiczków trzeba przygotwać na tą ilość twojego chutneyu, niestety nie mam jeszcze doświadczenia w robieniu zapraw i nie mam pojęcia w ile muszę się zaopatrzyć:D wygląda cudnie to chutney!
OdpowiedzUsuńGoh, wyszło mi 7 słoiczków niedużych - wielkość słoiczka jak po musztardzie/chrzanie/małym majonezie, z tym, że rabarbar kupiłam na oko i nie wiem, ile dokładnie ważył - czy tyle, ile w oryginalnym przepisie, czy też więcej lub mniej (użyłam 10 łodyg).
OdpowiedzUsuńSporo składników do niego wchodzi, z jabłkami, daktylami, imbirem - i musi być pyszny :)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, bardzo ciekawy przepis na wykorzystanie rabarbaru :)
wielkie dzięki:D
OdpowiedzUsuńSprostowanie dla Goh: wyszło mi 8 słoiczków - właśnie je policzyłam; poprzednio jeden mi umknął.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam odwiedzających i zachęcam do poeksperymentowania z chutney'ami.
rajutku, ile świetnych rzeczy można robić z rabarbaru. Ta akcja na Durszlaku mi to uświadomiła. Nie tylko nieśmiertelne ( i skądinąd przepyszne) drożdżowe z rabarbarem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Monika z
www.bentopopolsku.blogspot.com
i
www.efektnimbu.blogspot.com
Ja w tym roku jestem zdecydowanie nie na czasie, nad czym ubolewam, bo wiosenne przysmaki szybko się kończą. Rabarbar jadłam raz i to poza domem (babeczka od Sowy), szparagi dwa razy, dziś kupiłam pierwszą młodą kapustę...
OdpowiedzUsuńA ja się dziś dobrałam do słoiczka zrobionego kilka dni temu chutney'a i bardzo mi smakował. Można śmiało dodać sporo przypraw - przegryzły się z rabarbarem i jabłkami i są mało wyczuwalne, a gdy spróbowałam trochę od razu po ugotowaniu, chutney wydawał się ostry.
OdpowiedzUsuńCzyste szaleństwo ;-))
OdpowiedzUsuńwww.przysmakiewy.pl
Od dawna szukam jakiegoś chutneya i chyba skuszę się na ten :-) oby tylko rabarbar się nie skończył zanim znajdę dla niego czas :)
OdpowiedzUsuńNa chutneyach z Good Food jeszcze sie nie zawiodlam, dlatego postaram sie zrobic jakis w tym roku. :) Tez robilam rabarbarowy, danow temu, jeszcze w czasach nieblogowania. :) Bardzo fajny ten Twoj. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńkoniecznie muszę zrobić :) a te warsztaty to smakowicie wyglądają :)
OdpowiedzUsuń46 years old Structural Analysis Engineer Jamal Hegarty, hailing from Saint-Jovite enjoys watching movies like Galician Caress (Of Clay) and Lacemaking. Took a trip to Ha Long Bay and drives a Impala. kliknij zasoby
OdpowiedzUsuń