Kupując boćwinę, nie bardzo wiedziałam, co kupuję. Nie wiedział tego też sprzedawca z targowiska koło Hali Mirowskiej, który powiedział mi, że to rodzaj kapusty. Pęczek zielonych liści z czerwonymi żyłkami i ogonkami nie wyglądał mi jednak na kapustę. Po konsultacji z Thiessą i przejrzeniu zdjęć w sieci, ustaliłam, że to boćwina, czyli burak liściowy. Postanowiłam przyrządzić ją w prosty sposób, smażąc krótko na silnym ogniu z dodatkiem czosnku, przypraw typowych dla kuchni indyjskiej oraz wiórków kokosowych. Wyszedł z tego smaczny dodatek do indyjskiego curry.
Składniki:
(2 porcje)
- pęczek boćwiny
- 2 łyżki oliwy lub oleju roślinnego
- 2 ząbki czosnku pokrojone w plasterki
- łyżka wiórków kokosowych
- 1 papryczka chili drobno posiekana lub zmiażdżona w moździerzu
- łyżeczka ziaren kuminu
- łyżeczka przyprawy garam masala
- trochę soli
Przygotowanie:
Boćwinę umyć, osuszyć, odciąć stwardniałe końcówki ogonków, pokroić w kilkucentymetrowe kawałki. Na dużej patelni lub w woku rozgrzać na silnym ogniu oliwę lub olej, dodać ziarenka kuminu, krótko podsmażyć mieszając, gdy zaczną strzelać, dodać czosnek, chili i wiórki kokosowe, krótko podsmażyć, mieszając. Gdy wiórki lekko się podrumienią, dodać pokrojoną boćwinę, przyprawę garam masala i sól. Smażyć na silnym ogniu ok. 3-4 minut, mieszając, aż ogonki boćwiny lekko zmiękną. Podawać jako dodatek do dań kuchni indyjskiej.
Pomysł z rewelacyjnego bloga Vazhayila, boćwinę przyrządziłam jednak nieco inaczej niż w przepisie źródłowym.
Ale to teraz można kupić? Myślałam, że tylko latem. Dodatek garam masali bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Wygląda rzeczywiście na boćwinę, ciekawie przyrządzoną do tego :-)
OdpowiedzUsuńHaniu, bardzo fajny blog zalinkowałaś, będę tam zaglądać. Jak już kiedyś pisałam, bardzo lubię indyjską kuchnię - w następnym poście wrzucam indyjskie zimniaki.
Zemfiroczko, kupiłam tydzień czy dwa temu, więc jeszcze niedawno było można, ale czy jest w sprzedaży nadal, tego nie mogę powiedzieć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Haniu,odwiedzam ten blog i często korzystam z przepisów.
OdpowiedzUsuńBoćwinę liściową znam bardzo dobrze.
Genialna w sałatkach!
Jednak smażonej nigdy nie robiłam.
Bee, czerwone ogonki wskazują na to, że to boćwina.
OdpowiedzUsuńMnie się też bardzo spodobał blog, który zalinkowałam - skarbnica ciekawych pomysłów.
Amber, ja dopiero poznałam boćwinę i chętnie sięgnę jeszcze po nią, jeśli uda mi się ją kupić ponownie, ale to już raczej w przyszłym roku.
OdpowiedzUsuńJednak kupilas te bocwine! Calkiem niezle Ci wyszlo to co z niej przygotowalas.
OdpowiedzUsuńJa ze swojej strony chcialam jeszcze dodac, ze wystepuje jeszcze pod nazwa mangold. Jakies 2-3 lata temu pod taka nazwa bylo w "Kuchni" pare przepisow z zastosowaniem bocwiny.
Thiesso, dotychczas nie wiedziałam, że mangold i boćwina to jedno warzywo, tylko różne nazwy. Teraz sobie uświadomiłam, że już to jadłam - w Portugalii, gdzie występuje pod jeszcze inną nazwą.
OdpowiedzUsuńTo, co przygotowałam, było całkiem smaczne.
A czy mangold nie jest cały zielony albo żółtawy? Może to jakaś odmiana, której nie znam. Przyrządzałam go podobnie jak szpinak, tzn. krótka obróbka. Tak czy siak fajnie wygląda:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy twój przepis, Haniu! Z pewnością pasowałby do curry indyjskiego. ja dotychczas na to nie wpadłam, robiłam z buraczka liściowego sałatkę z czosnkiem, podobnie jak ze szpinaku świeżego a także zupę a la polska botwinka, wychodzi super, nawet jest jeszcze delikatniejsza! :)
OdpowiedzUsuńAgo, spotkałam się z tego typu warzywem o całkowicie zielonych liściach (w Portugalii), a na zdjęciach w sieci widziałam odmianę z żółtymi ogonkami. Pewnie to różne odmiany.
OdpowiedzUsuńKasiu, zupa z dodatkiem tego warzywa na pewno byłaby super. Jak jeszcze mi się uda je kupić, na pewno ugotuję.
Pozdrawiam Was!
Hania-kasia to jest to samo. Mangold przewaznie jest caly zielony, ale zeby bylo ciekawiej czerwonawy bywa tez. Jakies 3 lata temu mialam posadzonego mangolda (na opakowaniu wyraznie napisane, ze mangold) na dzialce i swietnie rosl. W tym roku mialam bocwine (tez nazwa z opakowania) z czerwonymi ogonkami i rosla nieco gorzej i byla mniejsza. No ale to pewnie wszystko kwestia gatunku.
OdpowiedzUsuń