Wybrałam się niedawno z grupą znajomych do restauracji Vera Italia mieszczącej się na Ochocie, przy ul. Sąchockiej 5. Jeśli ktoś nie mieszka w pobliżu i nie zna dobrze okolicy, niełatwo znaleźć tę restaurację. Miałam z tym problemy, mimo że kiedyś pracowałam w tamtej okolicy, a także sprawdziłam dojazd przy pomocy lokalizatora internetowego. Restauracja ulokowana jest niewielkim pawilonie ukrytym między blokami na Rakowcu. Pobłądziłyśmy z koleżanką na osiedlu i trzeba było dzwonić do innej, dobrze znającej tę okolicę koleżanki po wskazówki. Z jej pomocą udało się w końcu dotrzeć na miejsce. Widok pawilonu rozłożył mnie na łopatki – głęboka komuna z okratowanymi z zewnątrz oknami. Tak brzydki, że aż piękny w swej brzydocie. W środku podobne klimaty – pierwsza sala także wywołująca wspomnienie minionego systemu, druga już bardziej nowoczesna i elegancka. Mimo że to miejsce ma dziwaczny wystrój, ma w sobie duszę i swojską atmosferę – człowiek czuje się tam jak w domu. W restauracji było kilka grupek ludzi biesiadujących podobnie jak my przy domowym winie i pysznych, włoskich daniach.
Jeśli chodzi o stronę kulinarną, jestem usatysfakcjonowana. Vera Italia serwuje smaczne jedzenie za sensowne pieniądze. Jako danie główne zamówiłam smażone kalmary i krewetki (35 zł), a jako dodatek panierowane karczochy (8 zł).
Wybór dania głównego okazał się bardzo trafny. Dostałam sporą porcję kalmarów oraz cztery duże krewetki w pancerzach w delikatnym sosie własnym najprawdopodobniej podlanym białym winem – tak wnioskuję z jego smaku. Zarówno kalmary, jak i krewetki były wyśmienite – te ostatnie świeżutkie, soczyste, rozpływające się w ustach. Dawno nie jadłam tak dobrych krewetek. Panierowane karczochy okazały się niezbyt dobrym wyborem – dominował w nich smak octowej zalewy, ale mimo to dały się zjeść.
W odróżnieniu od innych osób, najadłam się jednym daniem i nie musiałam już domawiać kolejnego, jak to zrobili znajomi. Dla ukoronowania posiłku zamówiłam jeszcze deser „panna cotta” w sosie karmelowym udekorowany listkami mięty (10 zł) i to też okazał się bardzo dobry wybór – deser był wyśmienity w smaku.
Zamówiliśmy też wspólnie wino domowe (40 zł za karafkę), które było dobrym dopełnieniem naszego posiłku – smak wina był zadowalający.
Restaruacja Vera Italia, ul. Sąchocka 5, Warszawa.
Aktualizacja: restauracja została zlikwidowana.
No mnie Haniu zachęciłaś, gdziekolwiek by ta Sąchocka nie była:) Acz nie sądzę, aby Il Caminetto przebili w moim rankingu.
OdpowiedzUsuńW Il Caminetto mają świetne pasty i sosy, ale czy mają też dobry wybór owoców morza? Dawno już tam nie byłam, ale pamiętam, że znajomy zamówił w Il Caminetto spaghetti z krewetkami i okazało się, że sos był przyrządzony z dodatkiem maciupeńkich krewetek koktajlowych. Mam nadzieję, że coś się zmieniło od tamtej pory w kwestii wyboru owoców morza. Aż wejdę zaraz z ciekawości na ich stronę, aby sprawdzić w menu.
OdpowiedzUsuńPani Haniu, ja również uwielbiam owoce morza i panna cotta:) Jak dotąd najlepsze frutti di mare próbowałam w warszawskim San Lorenzo - ostatnio jadłam pieczone krewetki w sosie cytrynowym, ciekawe połączenie smaków, były przepyszne. Kuchnia włoska jest nie tylko pyszna ale i bardzo zdrowa, znakomity wybór.
OdpowiedzUsuń